— Pani dossier jest dość grube, milady — wyjaśnił na pół przepraszająco, na pół z satysfakcją — a dotychczasowe osiągnięcia spowodowały, iż stała się pani dla nas szczególnie interesująca.
Tym razem Honor się zaczerwieniła. Gospodarz zaś roześmiał się i wskazał jej fotel. Pozostali także usiedli, z wyjątkiem gwardzistów — LaFollet stanął za jej plecami, a Candless i Howard ustawili się pod ścianą, starając się wtopić w otoczenie. Pojawił się steward z butelką wina, napełnił kielichy i zniknął równie cicho, jak się pojawił. Wino było tak ciemne, że prawie czarne, a Rabenstrange wyraźnie czekał na jej ocenę, gdy go skosztuje.
— Bardzo sympatyczny smak, milordzie — oceniła — ale nie podejmuję się go z niczym porównać: nie sądzę, bym kiedykolwiek próbowała czegoś podobnego.
— Nie dziwię się, milady. Pochodzi z Potsdamu. Mikrobiolodzy, przerabiając ziemskie uprawy, przypadkiem stworzyli odmianę winogron, które nie rosną nigdzie indziej, a dają takie oto, naprawdę godne uwagi wino. Prywatnie sądzę, że to jedno z ich większych osiągnięć.
— Skłonna jestem się z panem zgodzić. — Honor upiła większy łyk i usiadła wygodniej, zakładając nogę na nogę.
Nimitz natychmiast skorzystał z okazji i przeniósł się na jej brzuch, rozkładając się wygodnie. Poczekała, aż się usadowi, i spojrzała na gospodarza z leciutko złośliwym uśmiechem.
— Tym niemniej wątpię, by zaprosił mnie pan tu jedynie po to, by poczęstować unikalnym gatunkiem wina — dodała.
— Oczywiście że nie — zgodził się herzog, także siadając wygodniej i opierając łokcie na poręczach, a kielich ujmując oburącz. — Jak już pani powiedziałem, chcę, by komandor Hauser miał okazję podzielić się z panią najnowszymi informacjami o sytuacji panującej w Konfederacji. Poprosiłem go, by przygotował dla pani podsumowanie wszystkich raportów wywiadu z ostatnich kilku standardowych miesięcy. Żeby jednak być zupełnie szczerym, milady, to zaprosiłem panią, ponieważ chciałem panią poznać osobiście.
— Mogę zapytać dlaczego, milordzie?
— Naturalnie. — Rabenstrange uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach pojawił się diabelski błysk. — Powinienem chyba zacząć od przyznania się, że nadal pozostało we mnie sporo z niedobrego chłopca i chciałem między innymi olśnić panią zasobem informacji, jakimi dysponujemy odnośnie Królewskiej Marynarki w ogóle, a pani w szczególności.
Powiedział to z rozbrajającą szczerością, a gdy Honor uniosła pytająco brew, zachichotał i wyjaśnił:
— Widzi pani, nauczyliśmy się przez te wszystkie lata, że nierozsądnym jest pozostawianie potencjalnego sojusznika… lub wroga w niewiedzy co do możliwości naszego wywiadu. Jeśli ludzie, z którymi przyjdzie mieć do czynienia, mają świadomość, że wie się o nich bardzo dużo, to znacznie ułatwia życie. Może mi pani wierzyć.
Honor musiała się roześmiać. Oto był ktoś, komu rozgrywka sprawiała czystą przyjemność. Był naturalnie nieco arogancki, co było zrozumiałe, ponieważ miał świadomość swej wysokiej pozycji, ale równocześnie nie traktował siebie ze śmiertelną powagą. Miał silną osobowość i dokładnie takie samo podejście do wykonywania obowiązków jak ona, co nie znaczyło, że nie może mu to sprawiać przyjemności albo że nie może się przy tym dobrze bawić. Bez wątpienia był również nadzwyczaj niebezpiecznym człowiekiem, ale nie zawsze i nie dla wszystkich.
— Proszę uznać mnie za oczarowaną, milordzie — zapewniła go na wpół tylko wesoło. — Zapewniam pana, że mój najbliższy raport do Admiralicji będzie tak podkreślał możliwości waszego wywiadu, że przejdzie pańskie oczekiwania.
— Doskonale! Widzi pani: już wypełniłem znaczną część zadania — ucieszył się herzog.
Kapitan Gunterman wymownie wzniósł oczy do sufitu niczym nauczyciel obarczony zadaniem przekraczającym ludzkie możliwości. Rabenstrange zignorował go całkowicie.
— Po drugie, chciałem panią poznać z uwagi na to, czego dokonała pani w służbie swej Królowej — dodał gospodarz. — Ma pani na koncie wielkie osiągnięcia, a nasi analitycy uważają, że w najbliższych latach będzie o pani jeszcze głośniej, milady. A ja uważam, że jeszcze nigdy nie zaszkodziło, gdy oficerowie różnych nacji mieli okazję poznać się i ocenić na podstawie osobistych obserwacji.
W jego tonie kryło się lekkie, acz wyraźne ostrzeżenie, którego sens był oczywisty. Honor nie była jedynie pewna, czy podziela jego ocenę własnej pozycji w Królewskiej Marynarce, natomiast w zupełności zgadzała się z całą resztą. Osobista znajomość ze swym odpowiednikiem w innej flocie — wszystko jedno, sojuszniczej czy wrogiej — była na wagę złota dla każdego dowódcy.
— I na koniec — co wcale nie znaczy, że jest to najmniej ważne, milady — herzog zupełnie spoważniał. — Udaje się pani ze swymi okrętami do Konfederacji Silesiańskiej. Imperium doskonale zdaje sobie sprawę, jak krytyczna sytuacja tam powstała, a zarówno ograniczenie waszych sił w tym rejonie, jak i charakter okrętów, którymi pani dysponuje, wskazują, jak bardzo wasza flota jest zaangażowana w wojnę z Ludową Republiką. Mój kuzyn pragnie, abym całkowicie jasno przekazał pani, a za pani pośrednictwem Admiralicji Królewskiej Marynarki, że zarówno nasi dyplomaci, jak i wojskowi dokładnie tak samo oceniają obecną sytuację w Konfederacji.
— A jaka to ocena, milordzie?
— Imperium, podobnie jak Królestwo Manticore, ma poważne interesy w Konfederacji i jest nią bardzo zainteresowane. Z pewnością zapoznała się pani z analizami waszego wywiadu, a wiem, że służyła pani w tym rejonie, więc ma pani także własną opinię na ten temat, wynikającą z praktyki, dlatego nie będę ukrywał, że uważamy znaczną część Konfederacji za rejon o podstawowym znaczeniu dla naszego własnego bezpieczeństwa. Pewne frakcje tak w rządzie, jak i we flocie zawsze uważały, że należy podjąć, nazwijmy to, bardziej zdecydowane działania w tym regionie, a obecny rozkwit piractwa dodał wagi ich argumentom. To, że w rządzie silesiańskim panuje w tej chwili jeszcze większe zamieszanie niż zwykle, także działa na ich korzyść. Tym niemniej Jego Wysokość zdecydował, że nie podejmiemy żadnych działań bez skonsultowania ich z waszym rządem. Jego Wysokość jest w pełni świadom wysiłku, jakim dla Królewskiej Marynarki jest tocząca się wojna, jak też zagrożenia, jakie Ludowa Republika Haven stanowi dla Konfederacji, a w konsekwencji dla Imperium. Nie ma jednak najmniejszego zamiaru rozpocząć jakichkolwiek działań, które mogłyby… odciągnąć uwagę Royal Manticoran Navy od wojny z Republiką.
— Rozumiem. — Honor zrobiła co mogła, by ukryć ulgę.
Oświadczenie to, co prawda było zgodne z analizami tak wywiadu floty, jak i MSZ-u, ale istniała olbrzymia różnica między opinią analityków a bezpośrednim, prawie że oficjalnym oświadczeniem strony zainteresowanej. Zarówno pozycja, jak i stopień Rabenstrange’a dodawały wiarygodności jego słowom, a Imperium miało zwyczaj dotrzymywać słowa. Czasami wybierało dyplomatyczne milczenie, które jest najskuteczniejszą formą kłamstwa wynalezioną dotąd przez rodzaj ludzki, ale kiedy jego władze zajmowały oficjalne stanowisko, konsekwentnie się go trzymały.
Naturalnie oświadczenie, które usłyszała, miało ciekawe aspekty — Rabenstrange na przykład nie powiedział, że Imperium zrezygnowało ze swych dalekosiężnych planów dotyczących Konfederacji, lecz że postanowiło poczekać do końca wojny Królestwa z Ludową Republiką. Nie zostało to wprawdzie powiedziane, ale logicznym byłoby, gdyby władcy Imperium spodziewali się później pewnej swobody w zamian za obecną bezczynność, ale to już było jedynie przypuszczenie i to z gatunku takich, które należały do zmartwień polityków, nie oficerów.