Выбрать главу

— I chętna, ma’am! — Harmon uśmiechnęła się niczym głodna hexapuma.

— Tylko pamiętaj, że jeśli się da, macie brać ich żywych.

— Będziemy pamiętać, ma’am.

— Doskonale. Startuj, kiedy uznasz za stosowne po wyłączeniu osłony burtowej, ale trzymaj się blisko.

— Aye, aye, ma’am.

Honor przerwała połączenie i poleciła Hughes:

— Proszę wyłączyć prawoburtową osłonę.

— Aye, aye, ma’am… prawoburtowa osłona wyłączona, ma’am.

Osłona prawej burty zniknęła, a sekundy później sześć kutrów napędzanych jedynie konwencjonalnymi silnikami manewrowymi wyprysnęło przez drzwi ładunkowe. Błyskawicznie oddaliły się poza ekran frachtowca i włączyły własne napędy. I znieruchomiały osłaniane kadłubem i ekranem większej jednostki przed sensorami przeciwnika.

Ten tymczasem gwałtownie wytracał prędkość, ale i tak musiał wyprzedzić ofiarę o dobre sto czterdzieści tysięcy kilometrów, nim relatywnie zdoła się zatrzymać. Jego prędkość w chwili mijania będzie jednak na tyle niewielka, że abordaż nie powinien być trudny. Naturalnie kiedy przyjdzie co do czego, piraci mogą być nieco zaskoczeni tym, kto przeprowadzi abordaż czyjego statku.

— Mam wystarczające odczyty pasywnych sensorów do wykonania planu ogniowego Alfa, ma’am — zameldowała Hughes. — Namiar stały i uaktualniany, dodatkowo jest też na wizualnym. Zaraz będzie pani miała obraz na ekranie.

Rzeczywiście, na ekranie wizualnym pojawił się obraz lecącego rufą do przodu napastnika. Był mniejszy od standardowego niszczyciela, toteż nie mógł być ciężko uzbrojony, ale miał klasyczny kształt kadłuba okrętu wojennego, co oznaczało, że posiada uzbrojenie pościgowe, którego połowa wymierzona była w tej chwili w jej okręt. Honor sprawdziła obliczenia Kanehamy i zgodziła się z nimi całkowicie — nie było sensu dopuszczać przeciwnika na tyle blisko, by mógł przestrzelić jej osłony burtowe. Zwłaszcza kiedy miał tak idealny cel jak jego nieosłonięta niczym rufa.

— Na mój rozkaz, Jenny — powiedziała cicho i uaktywniła moduł łączności. — Nieznana jednostka, tu krążownik pomocniczy Królewskiej Marynarki Wayfarer! Natychmiast wyłączyć napędy albo zostaniecie zniszczeni! Pal!

Burta Wayfarera rozbłysła ogniem — osiem graserów obramowało cel, a w ślad za nimi dziesięć rakiet eksplodowało wokół niego. Były to klasyczne głowice nuklearne, ale eksplodowały w odległości ledwie tysiąca kilometrów od burt, przekazując całkowicie jednoznaczną wiadomość. Żeby nikomu nic głupiego nie przyszło do głowy, sześć kutrów wypadło zza osłony kadłuba, biorąc pirata natychmiast na cel maksymalnymi wiązkami radarów i lidarów. Siła sygnałów zagotowała mu farbę na kadłubie. Nikt na jego pokładzie nie mógł mieć cienia wątpliwości, co oznacza próba oporu. I nie miał.

— Potwierdzam! Wayfarer, zgadzamy się! — zawył przerażony głos z głośników. — Poddajemy się! Tylko nie strzelajcie! Na miłość boską nie strzelajcie!!

— Przygotować się do przyjęcia na pokład grupy abordażowej — poleciła chłodno Honor. — Jakakolwiek próba oporu zakończy się zniszczeniem waszego okrętu. Czy to jasne?

— Tak! Tak!!

— To dobrze — skwitowała tym samym zimnym tonem i zakończyła połączenie.

Po czym usiadła wygodniej, uśmiechnęła się do Cardonesa i spytała normalnym głosem:

— Cóż, było to szybkie i miłe, no nie?

— Szybkie dla wszystkich, miłe tylko dla nas, ma’am — odparł z szerokim uśmiechem.

— I tak powinno być. Doskonała robota, Jenny. Wszyscy spisaliście się wspaniale — pochwaliła ich. Odpowiedziały jej zadowolone uśmiechy obsady mostka. — Rafe, przekaż Susan i Scotty’emu, że mogą startować. Kutry będą miały oko na naszą zdobycz w czasie manewrów.

— Aye, aye, ma’am.

Honor wstała, przeciągnęła się i wzięła Nimitza na ręce.

— Sądzę, że sam możesz dokończyć, pierwszy — oznajmiła na użytek obsady mostka — wracam do doskonałej książki. Poproś major Hibson, by dowódcę tego tam przyprowadziła do mojej kabiny, kiedy skończy upychać resztę załogi w naszym areszcie pokładowym.

— Aye, aye, ma’am. Damy sobie radę — zapewnił Rafe, nadal radośnie uśmiechnięty.

— Doskonale — odparła i skierowała się do swojej windy.

* * *

Kapitan pirackiego okrętu był niewysokim, krępym mężczyzną, który kiedyś był muskularny, ale dawno temu stał się po prostu tłusty. Jego nalana twarz była szara i przerażona, gdy major Susan Hibson wprowadziła go do salonu Honor. Nie był skuty, co nie miało najmniejszego znaczenia, podobnie jak i to, że był dwa razy cięższy od drobnej Hibson. Jedynie samobójca ryzykowałby starcie wręcz z Susan Hibson, a w więźniu nie pozostał ślad odwagi czy chęci do walki. Tym niemniej LaFollet stał nieco z boku fotela, na którym siedziała Honor, gotów do akcji — nie spuszczał zimnych oczu z więźnia, a prawą dłoń opierał na rękojeści pulsera wymownym gestem. Honor zaś drapała Nimitza za uszami i przyglądała się więźniowi z taką lodowatą pogardą, że natychmiast zrezygnował z próby stanięcia na baczność. Wyglądał patetycznie i żałośnie. Honor pozwoliła, by cisza trwała długo, nim odezwała się zimno:

— Niespodzianka, prawda?

Dzięki Nimitzowi czuła przerażenie tamtego. Treecat wyszczerzył kły i prychnął pogardliwie.

— Zostaliście złapani na akcie piractwa przez Royal Manticoran Navy — poinformowała go rzeczowo. — Jako kapitan Królewskiego Okrętu zgodnie z międzyplanetarnym prawem mogę zarządzić egzekucję każdego z was, więc radzę oszczędzić sobie nieprzemyślanych kłamstw, które mogą mnie rozgniewać.

Więzień drgnął, a Hibson, choć na jej twarzy nie drgnął ani jeden mięsień, dosłownie zaczęła promieniować pełną aprobatą dla jej zachowania. Honor poczekała, aż więzień przytaknie nerwowym ruchem głowy, i usiadła prosto.

— Dobrze. Obecna tu pani major będzie miała parę pytań i sugeruję doradzić załodze, by odpowiadała na nie zgodnie z prawdą. Pamiętajcie, że mamy nienaruszoną zawartość waszych komputerów pokładowych i banku danych. Porównamy uzyskane odpowiedzi z zawartymi tam danymi i jeśli się okaże, że to, co ktoś z was powiedział, będzie się różniło od tej zawartości, będę bardzo niezadowolona.

Więzień ponownie kiwnął głową i nerwowo przełknął ślinę.

— Proszę zabrać mi toto sprzed oczu, majorze — poleciła z odrazą Honor.

Hibson spojrzała na więźnia i wskazała kciukiem przez ramię na drzwi. Posłusznie odwrócił się i wyczłapał z kabiny. Hibson poszła za nim, a cisza trwała jeszcze przez dobrą chwilę po ich wyjściu.

Przerwał ją LaFollet. Chrząknął.

— Wolno spytać, co zamierza pani z nimi zrobić, milady? — spytał.

— Co? — Honor spojrzała nań lekko zdezorientowana, po czym uśmiechnęła się. — Nie zamierzam wysłać ich za burtę bez skafandrów, jeśli o to ci chodzi. Chyba że odkryjemy w ich dorobku coś naprawdę ohydnego.

— Nie sądziłem, by miała pani ten zamiar. To co w takim razie pani zrobi?

— Cóż — obróciła się z fotelem i wskazała mu drugi. — Przekażę ich najbliższemu przedstawicielowi lokalnych władz Konfederacji. W tym systemie nie ma bazy floty, ale jest posterunek celny, więc na pewno jest i areszt.

— A ich okręt?

— Zniszczymy go po dokładnym przeszukaniu. To jedyny sposób — poza wybiciem ich od ręki — by mieć pewność, że go nie odzyskają.

— Odzyskają? Jakim cudem, skoro wyda ich pani władzom, milady?

— Oj, Andrew, Andrew. — Honor pokiwała głową z rozczuleniem. — Taki duży, a taki naiwny… dziewięć szans na dziesięć, że gubernator wypuści ich, gdy tylko odlecimy. Władze i administracja Konfederacji to jedno śmierdzące szambo łapowników i kombinatorów. Nie zdziwiłabym się, gdyby ta kupa tłuszczu miała jakiś cichy układ z gubernatorem systemu. Nie miej takiej ogłupiałej miny, bo to prawda. Samą mnie to zaskoczyło, kiedy byłam tu pierwszy raz, ale jak złapałam drugi raz tę samą bandę niedługo po odstawieniu jej władzom, przestałam mieć złudzenia. Gubernator osobiście zapewnił mnie, że zostanie wymierzona sprawiedliwość, a dwa miesiące później złapałam ich plądrujących imperialny frachtowiec. Mieli już nowy okręt…