Z drugiej strony Houseman nie prowadził żadnych interesów na terenie Konfederacji Silesiańskiej i cała sprawa była dlań bardziej ćwiczeniem teoretycznym niż czymkolwiek innym. A Hauptman nie był nawet pewien, czy tamten jest wystarczająco bezwzględny, by kontynuować tę intelektualną rozrywkę, kiedy do niego dotrze, ilu oficerów RMN może to kosztować życie. Chodziło o prawdziwych, rzeczywistych zabitych, a nie cyfry w podliczeniu wyników symulacji komputerowej.
— Rozumiem, o co ci chodzi. — Reginald potarł brew i wzruszył lekko ramionami. — Nie sprawia mi przyjemności niepotrzebne posyłanie kogoś na śmierć, ale przy tym podejściu Admiralicji uważam, że masz rację, tak określając kryteria, którym musi odpowiadać dowódca tych Jednostek. W skrócie można by powiedzieć, że potrzebny Jest ktoś, kto ma więcej jaj niż rozumu, ale jest na tyle dobry w walce, by jego głupota nie przeszkadzała za bardzo.
— O to, to to! O to właśnie mi chodzi — ucieszył się ostrożnie Hauptman, ukrywając odruchową reakcję wywołaną pobłażliwym uśmieszkiem Housemana na myśl o kimś, kto gotów jest zginąć, wypełniając swe obowiązki. — I sądzę, że znalazłem kogoś, kto wręcz idealnie spełnia te warunki.
— Tak? — Coś w jego tonie wzbudziło podejrzliwość Housemana: spojrzał nieufnie, ale w jego oczach widać było także oczekiwanie, jako że uwielbiał być wtajemniczonym w rozmaite zakulisowe machinacje, o czym Hauptman wiedział.
I wiedział, jak tamtemu tego brakowało od czasu, gdy zbłaźnił się na Graysonie.
— Harrington — powiedział cicho Hauptman.
Przez twarz Housemana przemknęła wściekłość, natychmiast zastąpiona przez kamienną maskę.
— Harrington?! Żartujesz! Ta baba to kompletna wariatka!
— Oczywiście i dlatego w roli dowódcy tych czterech statków-pułapek będzie niezastąpiona. Przed chwilą uzgodniliśmy, że potrzebujemy właśnie zwariowanego, doskonałego taktyka. Jak wiesz, ja też miałem z nią problemy i także jej nie lubię. Ale jedno jej trzeba przyznać: potrafi walczyć jak nikt. Nie proponowałbym jej do zadania, w którym potrzebne jest myślenie, ale do tego jest wręcz stworzona.
Houseman poczerwieniał. Ze wszystkich żyjących ludzi we wszechświecie najbardziej nienawidził Honor Harrington… o czym Hauptman doskonale wiedział. I choć nie we wszystkich kwestiach się zgadzali, to w sprawie Harrington osiągnęli pełne porozumienie.
Z jedną drobną, acz podstawową różnicą: Hauptman w przeciwieństwie do Reginalda przestał ją lekceważyć po spotkaniu przed ośmioma laty, które kosztowało go sporo wstydu i pieniędzy. Nie znaczyło to naturalnie, że ją polubił, a fakt, iż nie był niczemu winien, nie zmienił też niczego. W przemyt byli zaangażowani pracownicy jego kartelu i powinien był o tym wiedzieć. Swej niewinności zdołał dowieść przed sądem, ale kary zapłacić musiał, a Hauptman Cartel stracił nieposzlakowaną opinię. A tym samym i on ją stracił.
Nigdy nie reagował dobrze, gdy ktoś wtrącał się w jego sprawy. Wiedział, że to wada, i przyznawał się do niej sam przed sobą, ale była to też siła napędowa, która pchała go od jednego tryumfu do następnego, toteż gotów był ponieść konsekwencje wypadków przy pracy, gdy jego gwałtowna natura brała górę nad rozsądkiem, prowadząc do popełnienia błędów. Zdarzało się to rzadko, ale się zdarzało. I zazwyczaj nie stanowiło poważnego problemu.
W przypadku Honor Harrington rzecz miała się inaczej, bowiem ona nie tylko naraziła go na wstyd. Także mu zagroziła. Zacisnął zęby, przypominając sobie to jedyne osobiste spotkanie na pokładzie jej okrętu w systemie Basilisk. Poleciał dać jej nauczkę za konfiskowanie jego statków, z czego nic nie wyszło — oskarżyła go o udział w przemycie, jakby był zwykłym złodziejem, a nie Klausem Hauptmanem!
Fakt: powinien był lepiej pilnować pracowników, ale w tak ogromnym przedsięwzięciu jak Hauptman Cartel niemożliwe było pilnowanie wszystkich. Po to miał dyrektorów, faktorów i kierowników. To, że paru okazało się złodziejami, było przykrą niespodzianką, ale nie musiała robić wokół tego tyle szumu. Sam ukarałby winnych i to surowiej niż zrobił to sąd. A poza tym, jakim prawem córka zwykłego wolnego chłopa ośmieliła się traktować go w ten sposób?! Ją i ten jej cały lekki krążownik mógł kupić z gotówki na drobne wydatki, więc jak śmiała traktować go z taką pogardą?!
Ano, jakoś śmiała. I to właśnie go rozwścieczyło. Każdy normalny człowiek, usłyszawszy, że rozmawia z właścicielem firmy, w której pracują jego rodzice, zrozumiałby, kto jest górą. A ona nie dość, że się nie ugięła, to na groźbę odpowiedziała groźbą. I to znacznie skuteczniejszą, co zmuszony był przyznać. Nikt inny tego nie słyszał i to było jedyne pocieszenie, bo oznaczało, że nikt nie wiedział, iż oświadczyła, że go zabije, jeśli w jakikolwiek sposób spróbuje zaszkodzić jej rodzicom czy prowadzonej przez nich działalności.
Nawet teraz czuł coś zimnego maszerującego po plecach, gdy przypominał sobie jej lodowate oczy i ton — ani przez moment nie wątpił, że mówiła poważnie, ale dopiero trzy lata temu miał okazję przekonać się, jak poważnie. Kiedy patrzył, jak odstrzeliwuje w pojedynku zawodowego rewolwerowca, nabrał do niej naprawdę głębokiego szacunku. Egzekucja Younga była tylko cieniem pierwszej, ale utwierdziła go w przekonaniu, że musi zachować naprawdę daleko posuniętą ostrożność, występując przeciwko niej i starannie to wystąpienie zaplanować.
Nienawiść do niej była tak na dobrą sprawę jedynym, co go łączyło z Housemanem. Bo to właśnie ona zrujnowała karierę wschodzącej gwiazdy dyplomacji, odmawiając wykonania bezprawnego rozkazu ucieczki z systemu Yeltsin, co doprowadziłoby do zdobycia planety Grayson przez marionetkę Ludowej Republiki. A kiedy Houseman próbował ją do tego zmusić, dała mu po pysku, jak zasłużył, i wytarła nim podłogę, udowadniając wszystkim, jakim na dodatek jest tchórzem. Bo zrobiła to przy świadkach, toteż wszyscy dowiedzieli się, co zaszło i jaki miało przebieg, a wszyscy, którzy powinni, dowiedzieli się, co mu wtedy z pogardą rzuciła w twarz, jak i to, że był zbyt przerażony, by wstać. Oficjalna nagana, którą otrzymała za spoliczkowanie cywila i ekonomisty w służbie Korony, była zwykłą formalnością, jeśli wziąć pod uwagę nagrody, jakimi obsypała ją Królowa i władze oraz mieszkańcy Graysona.
— Nie mówisz poważnie. — Houseman zdołał w miarę zapanować nad głosem: był tylko chłodny i urażony. — Przecież to pospolita morderczyni! Wiesz, że zmusiła North Hollowa do pojedynku. Najpierw go zaszczuła, potem bezczelnie wyzwała w Izbie Lordów, a w końcu zamordowała, gdy nie miał już amunicji! Kiedy w końcu udało nam się ją uziemić, proponujesz, żeby dać jej dowództwo! Nie mówisz chyba poważnie?
— Mówię jak najpoważniej. — Hauptman uśmiechnął się chłodno i z wyższością. — O Youngu nie będę z tobą dyskutował, bo nie warto: ścierwo dostał to, na co zasłużył. Co się zaś tyczy Harrington, sprawa jest prosta: to, że jest niebezpieczną wariatką, nie stanowi powodu, dla którego nie moglibyśmy wykorzystać jej do osiągnięcia własnych celów. Pomyśl przez chwilę spokojnie, a przyznasz mi rację. Obojętne, czyją lubisz, czy nie, musisz przyznać, że gdy dochodzi do walki, jest naprawdę kompetentnym dowódcą o wielkim doświadczeniu. Fakt: między bitwami należałoby ją trzymać w klatce i na smyczy, bo jest arogancka i nieobliczalna, a prawdę mówiąc, ma wszelkie zadatki na maniakalnego mordercę. Ale nas nie interesuje to, co potrafi zrobić między bitwami, tylko to, co robi w ich trakcie. A walczyć potrafi. Być może jest to jedyna rzecz, w której jest dobra, ale nie ulega kwestii, że jest. Jeśli ktokolwiek ma spuścić lanie piratom, zanim go zabiją, to ona jest tym kimś.