Выбрать главу

Przez pierwsze dziewięć lat Alistair wydawał się normalny pod każdym względem, z wyjątkiem pewnej skłonności do markotności, co się jednak często zdarza u dzieci. Poza tym był dociekliwy, agresywny, uczuciowy i beztroski, a pod względem inteligencji znacznie przewyższał poziom przeciętny. W dziesiątym roku życia jego skłonność do melancholii znacząco się nasiliła. Bywały dni, że całymi godzinami siedział na krześle, wpatrując się w coś nieokreślonego. Czasami nie reagował na własne imię.

(Tych „przerw w życiorysie” nie uznano za symptomy choroby. Zlekceważono je, uznając za stany zadumy dziecka o rozbudzonej wyobraźni, z których powinien wyrosnąć w stosownym wieku).

Z upływem czasu białe plamy w życiu Alistaira stawały się coraz częstsze i intensywniejsze. Zaczął także miewać napady złego humoru, na które miejscowy lekarz zapisał mu środki uspokajające. Pewnego dnia, w wieku dziesięciu lat i siedmiu miesięcy Alistair uderzył małą dziewczynkę, bez żadnego określonego powodu. Kiedy się rozpłakała, zaczął ją dusić. Następnie, doszedłszy do wniosku, że przekracza to jego siły, złapał podręcznik szkolny, z poważnym zamiarem roztrzaskania jej głowy. Ktoś dorosły zdołał odciagnąć kopiącego i wrzeszczącego Alistaira na bok. Dziewczynka miała wstrząs mózgu i blisko rok leczono ją w szpitalu.

Pytany, co się stało, Alistair twierdził, że on tego nie zrobił. Musiał to być ktoś inny. Upierał się, że nie mógłby nikogo skrzywdzić, a już z pewnością nie tę dziewczynkę, którą bardzo lubił. Dalsze wypytywania odniosły jedynie taki skutek, że wpadł w stan otępienia, który trwał pięć dni.

Jeszcze wtedy stadium choroby było na tyle wczesne, by Alistair kwalifikował się do wyleczenia, gdyby rozpoznano u niego objawy schizofrenii wirusowej. Nawet u bardzo młodych pacjentów choroba ta ustępuje dzięki natychmiastowemu leczeniu.

W umiarkowanych strefach klimatycznych schizofrenia wirusowa jest endemiczna od wieków i co pewien czas wybucha w postaci epidemii, tak jak epidemie tańca świętego Wita w średniowieczu. Immunolodzy ciągle jeszcze nie wynaleźli szczepionki na ten wirus. Dlatego też zwykła technika polega na natychmiastowym — póki schizoidalne osobowości są jeszcze podatne — całkowitym rozdzieleniu jaźni, wyszukaniu i zachowaniu dominującej i integracji pozostałych za pomocą projektora Mikkletona w biernej substancji, jaką jest durier.

Ciała durierów wytwarza się sztucznie; mają one trwałość około czterdziestu lat. Oczywiście nie są one zdolne do rozmnażania się. Ale prawo federalne zezwala na reintegrację jaźni w wieku trzydziestu pięciu lat. Osobowości zaszczepione w durierze mogą zatem, za zgodą dominującej, zostać z powrotem przejęte przez pierwotne ciało i umysł, przy doskonałych rokowaniach co do reintegracji i całkowitej fuzji…

Naturalnie, jeśli rozdzielenie zostało przeprowadzone we właściwym czasie.

Internista w małym, odległym Amundsenville umiał radzić sobie z odmrożeniami, śnieżną ślepotą, rakiem, obsesyjną melancholią i innymi prostymi schorzeniami, typowymi dla Południowej Strefy Wiecznej Zmarzliny. Nie wiedział natomiast nic o chorobach umiarkowanej strefy klimatycznej.

Alistair został zatrzymany w miejskim szpitalu na dwutygodniową obserwację. Przez pierwszy tydzień był ponury, nieśmiały i nieswój, chwilami wybuchając swoją dawną beztroską. W drugim tygodniu zaczął przejawiać uczucie wyraźnego przywiązania do swojej pielęgniarki, która oświadczyła, że chłopiec zachowuje się idealnie i jest jej ulubieńcem. Pod wpływem jej kojącego, ciepłego stosunku Alistair zaczynał zachowywać się tak, jak dawniej.

W trzynastym dniu pobytu w szpitalu Alistair rozciął pielęgniarce twarz kawałkiem szkła ze zbitej szklanki, po czym desperacko usiłował poderżnąć sobie gardło. Został hospitalizowany z powodu obrażeń cielesnych i popadł w stan katalepsji, którą doktor uznał za zwykły szok. Zalecono mu spokój i odpoczynek, co biorąc pod uwagę okoliczności, było terapią najgorszą z możliwych.

Po dwóch tygodniach otępienia, nacechowanego woskową elastycznością katatonii, choroba znalazła się w szczytowym stadium rozwoju. Rodzice oddali Alistaira do wspaniałej kliniki Rivera w Nowym Jorku. Tam jego przypadek został natychmiast prawidłowo rozpoznany jako schizofrenia wirusowa w stadium zaawansowanym.

Alistair, obecnie jedenastoletni, rzadko nawiązywał kontakt ze światem rzeczywistym; zbyt rzadko, by specjaliści mogli to wykorzystać. Był w niemal ciągłym stanie katatonii, jego schizoidalne osobowości nieodwracalnie się utrwaliły, przebywał w swoim własnym, nieosiągalnym świecie mroku, pośród koszmarów, które stały się jego jedynymi towarzyszami. W tak zaawansowanym stadium szansa na udane przeprowadzenie masowego oddzielenia była niewielka. Bez tego jednak Alistair byłby skazany na spędzenie reszty życia w zakładach, nie odzyskując właściwie świadomości, na zawsze uwięziony w surrealistycznych lochach swojego umysłu.

Jego rodzice wybrali to, co uznali za mniejsze zło, i podpisali dokumenty zezwalające lekarzom na przeprowadzenie spóźnionej i desperackiej próby rozdzielenia.

Alistair został poddany operacji w wieku jedenastu lat i jednego miesiąca. Wprowadzono go w stan głębokiej synthohipnozy i wywołano jego trzy oddzielne osobowości. Doktorzy porozmawiali z nimi i dokonali wyboru. Dwie osobowości zostały przeniesione do ciał durierów. Trzecią, uznaną za najodpowiedniejszą, pozostawiono w ciele oryginalnym. Wszystkie trzy osobowości dobrze zniosły traumę i operację oceniono jako ograniczony sukces.

Prowadzący zabieg neurohipnotyk, dr Vlacjeck, zanotował w sprawozdaniu, że trzy osobowości, wszystkie niepełne, nie powinny żywić nadziei na udaną reintegrację w wieku trzydziestu pięciu lat. Operacja odbyła się zbyt późno i osobowości utraciły istotną zdolność łączenia cech charakterystycznych i sympatii, innymi słowy — swoją zasadniczą wspólnotę. Toteż dr Vlacjeck nalegał, aby zrzekły się prawa do reintegracji i żyły własnym życiem, najlepiej jak potrafią, niezależnie od siebie.

Oba duriery otrzymały imiona i nazwiska, po czym zostały wysłane do rodzin zastępczych, jeden na Marsa, a drugi na Wenus. Lekarze życzyli im wszystkiego najlepszego, ale spodziewali się po nich bardzo mało.

Alistair Crompton, dominująca osobowość w ciele oryginalnym, wyzdrowiał po operacji, ale brakowało mu istotnych dwóch trzecich jego „ja”, które odeszły wraz z odszczepionymi osobowościami. Określone atrybuty człowieczeństwa, emocje i możliwości zostały z niego wyeliminowane i nie miał ich już nigdy odzyskać ani zastąpić innymi.

Crompton rósł i rozwijał swoje jedyne, jakie posiadał, cechy indywidualne: poczucie obowiązku, schludność, wytrwałość i rozwagę. Nieunikniony nadmiar tych wartości przemienił go w stereotyp, monolityczną osobowość świadomą swoich braków i namiętnie pragnącą dopełnienia, fuzji, reintegracji…

— A więc tak to właśnie wygląda, Alistairze powiedział dr Berrenger, zamykając skoroszyt. — Dr Vlacjeck z całą mocą odradza reintegrację. I przykro mi to powiedzieć, ale w pełni się z nim zgadzam.

— To moja jedyna szansa — upierał się Crompton.

— To nie jest żadna szansa — odparł dr Berrenger. — Możesz przyjąć osobowości, ale brak ci stabilności, aby utrzymać je pod kontrolą, aby dokonać fuzji. Alistairze, uratowaliśmy cię przed schizofrenią wirusową, ale nadal jesteś podatny na tę chorobę. Spróbuj tylko się zreintegrować, a przekonasz się, że zamierzasz prostą drogą ku schizofrenii funkcjonalnej, i to już na zawsze!

— Innym się udało — nalegał Crompton.

— Oczywiście. Wielu innym. Ale im wszystkim robiono operacje we właściwym czasie, zanim części schizoidalne stwardniały.