— Ależ to obłęd — stwierdził Jock. — Świadomość nie może być elektromagnetyczna. W zeszłym roku robiono mi rezonans magnetyczny i zapewniam cię, młoda damo, że podczas całego badania byłem w pełni świadomy.
— To właśnie najczęstszy argument przeciwko tej teorii — przyznała Louise, kiwając głową. — McFadden zajął się tą konkretną kwestią w swoim najnowszym referacie zamieszczonym w „Journal for Consciousness Studies”. Twierdzi, że płyn w komorach mózgowych przyczynia się do wytworzenia swego rodzaju klatki Faradaya, która izoluje mózg od większości zewnętrznych pól elektrycznych. Co do badania metodą rezonansu magnetycznego, McFadden przypomina, że są to statyczne pola elektryczne — zmienia się tylko kierunek poruszających się ładunków — i dlatego nie powodują one skutków fizjologicznych. Magnetyczne pole Ziemi też jest statyczne i dość jednorodne — a raczej było takie do momentu, gdy rozpoczął się proces jego zaniku. Tymczasem w przeciwieństwie do statycznego, zmienne zewnętrzne pole elektromagnetyczne prowadzi do powstania w mózgu zjawiska przewodzenia. Dlatego wpływa na aktywność mózgową. Prawdę mówiąc, są nawet surowe wytyczne dotyczące wielokrotnej magnetycznej stymulacji przezczaszkowej, do których należy się stosować, aby nie doprowadzić do zaburzeń u zdrowych ludzi.
— Ale… ale jeśli świadomość jest elektromagnetyczna, dlaczego nie potrafimy jej wykryć?
— Właśnie że potrafimy. Susan Pockett podaje przykłady rozmaitych badań, które dowodzą, iż elektromagnetyczne pole mózgu zmienia się zawsze w ten sam określony sposób w reakcji na konkretne bodźce. Można zmierzyć zmiany w elektromagnetycznym polu mózgu osoby, która patrzy na coś czerwonego, a nie niebieskiego, albo słyszy środkowe C zamiast wysokiego, i tak dalej. Pockett naprawdę skutecznie odpiera zarzuty pod adresem jej teorii. Na przykład, jeśli ciało modzelowate, czyli pasmo istoty białej łączące prawą i lewą półkulę, zostanie przerwane, można by się spodziewać, że komunikacja między półkulami zaniknie. A tymczasem, poza celowo zaaranżowanymi sytuacjami, pacjenci, u których tak jest, funkcjonują całkiem normalnie. Pomimo braku fizycznego połączenia między półkulami mózgu świadomość tych osób pozostaje zintegrowana właśnie dlatego, że — jak twierdzi Pockett — jest ona wynikiem działania pola elektromagnetycznego obejmującego cały mózg, a nie jakichś reakcji neurochemicznych zachodzących w tym organie.
— Czyli że co? Obie półkule porozumiewają się telepatycznie? Daj spokój!
— Faktem jest, że komunikują się, nawet gdy nie ma między nimi bezpośredniego łącza.
— W takim razie dlaczego nie odbieram twoich myśli, kiedy stoję obok ciebie?
— No tak, po pierwsze pamiętaj, że mózg tkwi w klatce Faradaya, która go osłania. Po drugie, Pockett uważa, że oscylacje związane ze świadomością wahają się w przedziale od jednego do stu herców, przy czym większość osiąga około 40 Hz. Dla takiej wartości długość fali wynosi 8 tysięcy kilometrów, a wiadomo, że idealna antena do odbioru elektromagnetycznego sygnału powinna mieć długość jednej fali. A zatem bez naprawdę gigantycznego odbiornika lub ogromnie czułego sprzętu nie zdołasz nigdy przechwycić nic z mojej świadomości. Bliskość nie ma tu żadnego znaczenia. Oczywiście to, że pole ogranicza się do objętości pojedynczego mózgu, ma sens. Jedną z ważniejszych kwestii związanych ze świadomością jest problem wzajemnego powiązania aktywności różnych fragmentów sieci neuronowej. Spójrz na przykład na tę książkę. — Louise wskazała tom leżący na biurku Jocka. Było to stare studium taktyk stosowanych w wojnie nuklearnej. — Jedna część mózgu rejestruje kolor zielony. Druga odróżnia dany przedmiot od tła. Trzecia wygrzebuje z archiwum pamięci słowo „książka”. Wiemy, że tak właśnie działa nasz mózg, wykonując wiele oddzielnych funkcji. Ale jak wszystkie te kawałki łączą się ze sobą, dając w sumie myśl, że patrzymy na zieloną rzecz zwaną książką? Według CEMI dzieje się to właśnie za sprawą pola elektromagnetycznego.
— To tylko przypuszczenia — stwierdził Jock.
— Fakt, takie potraktowanie problemu jest bardzo nowatorskie, ale to solidna naukowa teoria, która wysuwa możliwe do zweryfikowania założenia. Mówię ci, Jock, dopóki nie zaczęła się cała ta heca z alternatywnymi światami, w zasadzie nie zastanawiałam się nad tym, co składa się na naszą świadomość. Ale to naprawdę fascynująca sfera badań.
— Myślisz, że zanik magnetycznego pola Ziemi zakłóci jej funkcjonowanie?
— Nie twierdzę, że coś na pewno się wydarzy. W końcu masz rację, że neandertalczycy niedawno przeszli przebiegunowanie na swoim świecie i nic im się nie stało. No, ale przyznaję, że się martwię. I ty chyba też powinieneś.
Rozdział 23
Ale neandertalczycy nie pokonali Cieśniny Gibraltarskiej. I tam poznaliśmy różnicę między nami a nimi. Bo gdy my zobaczyliśmy nowy świat tak niedaleko, postanowiliśmy go zdobyć…
— To — powiedziała Vissan, stawiając na stole bladozielone urządzenie — jest prototyp kodonera.
Mary przyjrzała się urządzeniu. Kształtem i wielkością przypominało trzy bochenki chleba ułożone jeden za drugim — oczywiście żaden neandertalczyk nie użyłby takiego porównania.
— Potrafi syntetyzować każdą nić kwasu deoksyrybonukleinowego lub rybonukleinowego wraz z białkami potrzebnymi do wyprodukowania chromosomów czy innych struktur.
Mary pokręciła głową ze zdumieniem.
— To prawdziwa fabryka życia — stwierdziła, patrząc na Vissan. — Na moim świecie dostałabyś za to nagrodę Nobla… najwyższe wyróżnienie w dziedzinie nauki.
— A tutaj kodoner jest zakazany. — W głosie Vissan zabrzmiała gorycz. — A przecież miałam dobre intencje.
— Czyli jakie? — Mary zmarszczyła brwi.
Vissan przez chwilę milczała.
— Mam młodszego brata, który żyje w zamkniętym ośrodku — powiedziała w końcu. — Naukowcom udało się wyeliminować większość dziedzicznych chorób genetycznych, ale czasem występują genetyczne wady, których się nie dziedziczy. Mój brat ma… hm, nie wiem, jak wy to nazywacie. Ma dodatkowy chromosom dwudziesty drugi.
— Chyba dwudziesty pierwszy — odruchowo poprawiła ją Mary. — Nie. Oczywiście masz rację. U was jest to chromosom dwudziesty drugi. My nazywamy to zespołem Downa.
— Czy u Gliksinów objawy są takie same? Niedostateczny rozwój umysłowy i fizyczny?
Mary przytaknęła. U gatunku Homo sapiens zespół Downa łączył się z charakterystycznymi cechami fizycznymi, takimi jak wystający język, płaska twarz czy fałdy przyoczne. Zastanawiała się, jak wygląda Barast z zespołem Downa.
— Moja matka należała do generacji 140. Powinna urodzić swoje pierwsze dziecko, kiedy miała dwadzieścia lat, ale nie zaszła wtedy w ciążę. Nie stało się to także, kiedy miała lat trzydzieści. Ja urodziłam się, gdy skończyła czterdzieści lat, a mój brat, Lanamar, kiedy miała pięćdziesiąt.
— Ciąża w tak późnym okresie życia zwiększa ryzyko wystąpienia zespołu Downa także wśród moich ludzi — przyznała Mary.
— To dlatego, że organizm ma mniejszą zdolność wytwarzania czystych zestawów chromosomów. Właśnie temu chciałam zaradzić — i udało mi się. Mój kodoner mógł wyeliminować wszystkie błędy kopiowania, wykluczyć wszystkie…