— Tak — odparła, ale potem, tak jakby to słowo było niefortunnym przypomnieniem przysięgi składanej przed ołtarzem, dodała: — Owszem, bardzo go kocham.
Kelnerka przyniosła zamówione dania. Mary spojrzała na swoją rybę. Niewykluczone, że oto po raz ostatni jadła lunch z mężczyzną, który był jej mężem. Niespodziewanie dla samej siebie zapragnęła choć trochę podzielić się z Colmem swoim szczęściem. Wcześniej zamierzała obstawać przy rozwodzie, ale on miał rację — to oznaczałoby ekskomunikę.
— Zgodzę się na anulowanie związku — powiedziała — jeśli tobie na tym zależy.
— To prawda, zależy mi — odparł i zaczął kroić stek. — Chyba nie ma sensu tego odwlekać — dodał po chwili. — Możemy zająć się tym od razu.
— Dziękuję.
— Mam tylko jedną prośbę.
Serce Mary zabiło niespokojnie.
— Jaką?
— Powiedz mu… powiedz Ponterowi, że nasze małżeństwo rozpadło się nie tylko z mojej winy. Powiedz, że byłem… że jestem… dobrym człowiekiem.
Mary zdobyła się na gest, który, jak jej się wydawało, Colm chciał wcześniej wykonać. Wyciągnęła do niego rękę i dotknęła jego dłoni.
— Oczywiście — zapewniła.
Rozdział 4
Pozwólcie, że na początek zaznaczę, iż nie chodzi o sytuację „my przeciwko nim”. Nie chodzi o to, kto jest lepszy, Homo sapiens czy Homo neanderthalensis. Me chodzi o to, kto jest bardziej inteligentny, Gliksin czy Barast. Rzecz w tym, abyśmy określili nasze mocne strony i to, co w nas najlepsze, i abyśmy robili to, z czego możemy być najbardziej dumni…
Zaraz po lunchu z Colmem Mary wróciła do Richmond Hill. Ponter z zainteresowaniem oglądał powtórkę Star Treka na kanale Space. Oczywiście widział to po raz pierwszy, ale Mary od razu rozpoznała odcinek Let Ihat Be Your Last Battlefield, w którym gościnnie wystąpili Frank Gorshin i Lou Antonio, wcinając się w krajobraz twarzami precyzyjnie pomalowanymi w połowie na czarno i w połowie na biało.
Po filmie ruszyli w pięciogodzinną podróż do domu Reubena Montego — planowali dotrzeć tam akurat na kolację.
Na autostradzie 400 minął ich czarny ford explorer z tablicą rejestracyjną D20 — wzorem ciężkiej wody. Mary zatrąbiła. Louise pomachała im przez tylną szybę i popędziła dalej.
— Wydaje mi się, że Lou przekracza ograniczenia prędkości — zauważył Ponter.
Mary przytaknęła.
— I założę się, że potrafi znakomicie się wywinąć od płacenia mandatów.
Mijały godziny; pokonywali kolejne kilometry. Shanię Twain i Martine McBride zastąpiła najpierw Faith Hill, a potem Susan Aglukark.
W pewnym momencie Ponter spytał Mary o jej wiarę.
— Chyba nie jestem najlepszym rzecznikiem katolicyzmu — stwierdziła. — Może powinnam cię poznać z ojcem Caldicottem.
— Dlaczego uważasz, że wyjaśniłby mi to lepiej od ciebie? — Ponter spojrzał na Mary, na moment odrywając wzrok od drogi. Jazda po autostradach wciąż była dla niego nowym doświadczeniem.
— Przede wszystkim dlatego, że otrzymał święcenia kapłańskie. — Mary odruchowo wykonała nieznaczny gest dłonią, unosząc ją lekko i uprzedzając pisk Haka, który Kompan emitował, gdy w rozmowie pojawiały się nieznane mu słowa. — Otrzymał uprawnienia, dzięki którym jest duchownym.
— Przykro mi, ale wciąż nie rozumiem.
— Wspólnota Kościoła składa się z duchowieństwa oraz laikatu.
Ponter się uśmiechnął.
— To na pewno przypadek, że oba te słowa są trudne do wymówienia.
Mary w odpowiedzi również się uśmiechnęła. Bardzo polubiła specyficzne poczucie humoru Pontera.
— Chodzi o to — podjęła — że do duchowieństwa zaliczają się osoby specjalnie przeszkolone do pełnienia funkcji religijnych. Natomiast laikat to zwykli ludzie, tacy jak ja.
— Ale mówiłaś, że religia jest systemem opartym na wierzeniach, zasadach etycznych i kodeksie moralnym.
— Owszem.
— W takim razie wszyscy członkowie społeczeństwa mają równy dostęp do wszystkich tych rzeczy.
Mary zrobiła wielkie oczy.
— No tak, ale rzecz w tym, że spora część… hm… materiałów źródłowych może być różnie interpretowana.
— Na przykład?
Zmarszczyła brwi.
— Na przykład to, czy Maria, biblijna matka Jezusa, pozostała dziewicą do końca życia. W Biblii są wzmianki o „braciach i siostrach” Jezusa, ale niektórzy twierdzą, że dawniej mianem „braci i sióstr” określano także kuzynów i kuzynki.
Ponter kiwnął głową. Mary wiedziała, że w języku neandertalskim nie istnieje określenie na kuzynów, i podejrzewała, że Ponter usłyszał zdanie bez sensu, coś w rodzaju: „mianem braci i sióstr określano także braci i siostry”.
— I ta kwestia jest ważna?
— Nie, w zasadzie nie. Ale są też inne sprawy natury moralnej, które są istotne.
Mijali właśnie Parry Sound.
— A dokładnie jakie?
— Na przykład aborcja.
— Aborcja… przerwanie życia płodu?
— Tak.
— I jakie kwestie moralne się z tym wiążą?
— To, czy w ogóle takie rozwiązanie jest dopuszczalne? Czy można zabić nienarodzone dziecko?
— Dlaczego ktoś chciałby to zrobić? — zdziwił się Ponter.
— No cóż, jeśli kobieta zaszła w ciążę przypadkiem…
— Jak można przypadkiem zajść w ciążę?
— No, sam rozumiesz… — Mary na moment umilkła. — Nie, chyba jednak nie rozumiesz. Na twoim świecie kolejne pokolenia rodzą się co dziesięć lat.
Ponter przytaknął.
— I wszystkie wasze kobiety przechodzą zsynchronizowany cykl menstruacyjny. Dlatego, kiedy kobieta i mężczyzna są razem przez cztery dni w miesiącu, zwykle przypada to na okres, kiedy zajście w ciążę jest niemożliwe.
Kolejne kiwnięcie głową.
— Tutaj jest inaczej. Mężczyźni i kobiety żyją ze sobą przez cały czas i uprawiają seks przez cały miesiąc. Czasem zdarzają się ciąże niechciane.
— Kiedy trafiłem tu po raz pierwszy, powiedziałaś mi, że twoi ludzie znają sposoby zapobiegania ciąży.
— Bo tak jest. Są metody mechaniczne, kremy oraz środki doustne.
Ponter spojrzał przez szybę po stronie Mary na Georgian Bay, wielką zatokę na jeziorze Huron.
— I one nie są skuteczne?
— Przeważnie są, ale nie wszyscy stosują antykoncepcję, nawet jeśli nie chcą poczęcia dziecka.
— Dlaczego?
Mary wzruszyła ramionami.
— Bo jej stosowanie bywa kłopotliwe. Kosztowne. A ci, którzy wybierają metodę inną niż pigułki, muszą skupić się na tym zamiast po prostu cieszyć się chwilą.
— Mimo wszystko poczęcie nowego życia, a potem odrzucenie go…
— Sam widzisz! Nawet ty przyznajesz, że jest to kwestia sporna.
— Oczywiście. Życie jest cenne, ponieważ nie trwa wiecznie. — Ponter umilkł na chwilę. — A co twoja religia mówi o aborcji?
— Uważa ją za grzech i to śmiertelny.
— Aha. W takim razie twoja religia na pewno narzuca obowiązek antykoncepcji, mam rację?
— Nie. Stosowanie antykoncepcji także jest grzechem.
— To zupełnie… hm, wy chyba użylibyście słowa „niedorzeczne”.
Mary wzruszyła ramionami.