Reuben Montego był szczupłym, trzydziestopięcioletnim czarnym mężczyzną z ogoloną głową. Miał na sobie sportowy strój z logo drużyny Blue Jays z Toronto.
— Wchodźcie, wchodźcie — powiedział, gestem zapraszając ich do środka. Mary zdjęła buty. Ponter nie mógł tego zrobić, ponieważ ich nie nosił. Nogawki neandertalskich spodni rozszerzały się u dołu w specjalne pokrowce na stopy.
— Mamy zjazd kwarantannowiczów! — oświadczył Ponter, przyglądając się ich grupce. Rzeczywiście, na polecenie kanadyjskiego centrum epidemiologii cała czwórka musiała spędzić cztery dni w odosobnieniu po tym jak Ponter zachorował podczas pierwszego pobytu na tej Ziemi.
— Masz rację przyjacielu — zgodził się Reuben. Mary rozejrzała się wokół. Bardzo podobały jej się meble: eleganckie połączenie stylu karaibskiego z kanadyjskim, ciemne drewno i wbudowane w ścianę regały na książki. Reuben raczej nie przejmował się takimi sprawami, ale jego była żona miała świetny gust.
Mary od razu poczuła się swobodnie. To właśnie tutaj zaczęła się zakochiwać w Ponterze. Poza tym ten dom stał się dla niej swego rodzaju azylem. Zaledwie dwa dni po tym, jak zgwałcił ją Cornelius Ruskin, znalazła tu bezpieczną przystań, w której mogła się schować, chroniona przez policjantów ustawionych na zewnątrz.
— Na dworze o tej porze roku bywa już dość chłodno — odezwał się Reuben — ale pomyślałem, że może przyrządzimy sobie grilla.
— Tak, proszę! — powiedział Ponter entuzjastycznie.
Gospodarz się roześmiał.
— W takim razie pozwólcie, że zabiorę się do pracy.
Louise Benoit była wegetarianką, ale nie przeszkadzało jej spożywanie posiłków w towarzystwie osób, które lubiły mięso. Całe szczęście, bo Ponter naprawdę je uwielbiał. Gospodarz położył na ruszcie trzy wielkie kawały wołowiny, a Louise zabrała się za przyrządzanie sałatki. Reuben co chwila wracał do środka i pomagał nakrywać stół do kolacji. Mary patrzyła, jak on i Lou krzątają się po kuchni, od czasu do czasu wymieniając czułe gesty. Podobnie wyglądały początki jej małżeństwa z Colmem; później miała wrażenie, jakby ciągłe sobie przeszkadzali.
Mary i Ponter proponowali, że pomogą, ale Reuben im podziękował. Wkrótce jedzenie było na stole i cała czwórka zasiadła do kolacji. Mary ze zdumieniem pomyślała, że zna tych ludzi — trzy najważniejsze osoby w jej życiu — dopiero od trzech miesięcy. No cóż, gdy zderzają się światy, wszystko szybko się zmienia.
Ona i Reuben jedli steki za pomocą widelców i noży. Ponter włożył specjalne rękawiczki stołowe, które przywiózł ze sobą. Trzymał mięso palcami i odgryzał po kawałku.
— Ostatnie miesiące były niezwykłe dla nas wszystkich — zauważył Reuben. Być może myślał o tym samym co Mary.
Miał rację. Wiele się wydarzyło. Ponter Boddit w wyniku nieudanego eksperymentu z komputerem kwantowym przypadkiem przeniósł się do tej wersji rzeczywistości. Na drugiej Ziemi jego partner Adikor został oskarżony o zamordowanie przyjaciela i pozbycie się jego ciała. Na szczęście on i starsza córka Pontera zdołali ponownie otworzyć portal między światami, sprowadzić zaginionego z powrotem do domu i oczyścić Adikora z zarzutów.
Potem Ponter przekonał Najwyższą Radę Siwych, aby wyraziła zgodę na próbę otwarcia stałego portalu. Plan szybko wprowadzono w życie.
Tymczasem magnetyczne pole tej wersji Ziemi zaczęło się dziwnie zachowywać. Podobno było to preludium do przebiegunowania. Neandertalska Ziemia nieco wcześniej przeszła podobny proces — który zresztą miał niespodziewanie szybki przebieg. Ich pole magnetyczne zaczęło zanikać zaledwie przed dwudziestu pięciu laty, a odwrócenie polaryzacji i ponowne ustabilizowanie się biegunów magnetycznych zakończyło się już po piętnastu latach.
Mary, nękana wspomnieniami o gwałcie, opuściła York University i przyłączyła się do nowo utworzonej przez Jocka Kriegera grupy Synergia. Kiedy razem z Ponterem wróciła do Toronto, neandertalczyk zidentyfikował gwałciciela. Okazało się, że Cornelius Ruskin zgwałcił także Qaiser Remtullę, szefową wydziału, na którym wcześniej wykładała Mary.
— To prawda, zupełnie niesamowite — przyznała, uśmiechając się do Reubena, a potem do Louise. Tak świetnie razem wyglądali.
Ponter siedział obok niej. Chętnie wzięłaby go za rękę, gdyby nie miał na niej tej upaćkanej rękawiczki. Druga para nie musiała się przejmować takimi przeszkodami. Reuben uścisnął dłoń Louise i spojrzał na nią z miłością.
Wszyscy czworo z ożywieniem rozmawiali, zajadając główne danie, potem sałatkę z owoców na deser, a wreszcie popijając kawę (dla trojga przedstawicieli Homo sapiens) i coca-colę (dla Pontera). Mary cieszyła się każdą minutą spotkania, ale jednocześnie czuła żal, że takie wieczory — wspólne kolacje z Ponterem i przyjaciółmi — będą rzadkie. Na jego świecie sprawy po prostu wyglądały inaczej.
— O, a tak przy okazji — odezwał się Reuben, upiwszy łyk kawy — moja przyjaciółka z Laurentian University wciąż mnie nagabuje, żebym ją poznał z Ponterem.
Właśnie na tej uczelni Mary przeprowadziła badanie DNA Pontera, udowadniając, że jest neandertalczykiem.
Ponter uniósł długą brew.
— Naprawdę?
— Nazywa się Veronica Shannon i pracuje w tutejszym instytucie badań układu nerwowego.
Ponter spodziewał się chyba, że Reuben powie coś więcej, ale ponieważ gospodarz milczał, neandertalczyk zachęcił go słowem „Ka?”, które w jego języku oznaczało „tak”.
— Wybacz — powiedział Reuben. — Po prostu nie bardzo wiem, jak mam to przedstawić. Przypuszczam, że nic ci nie mówi nazwisko Michael Persinger?
— Ale mnie mówi — wtrąciła Louise. — Czytałam o nim artykuł w „Saturday Night”.
Reuben kiwnął głową.
— Rzeczywiście, dali jego zdjęcie na okładkę. Pisali o nim również w „Wired” i w „The Skeptical Inquirer”, a także w „Maclean’s” oraz w „Scientific American” i „Discover”.
— Kto to taki? — spytał Ponter.
Reuben odłożył widelec.
— Persinger jest Amerykaninem. Przyjechał tu, żeby uniknąć wojska, jeszcze za dawnych, dobrych czasów, kiedy przybywały do nas najtęższe mózgi z zagranicy. Pracuje na Laurentian od lat i wynalazł urządzenie, które dzięki magnetycznej stymulacji mózgu potrafi wywołać u ludzi przeżycia duchowe.
— Aha, to o niego chodzi — stwierdziła Mary, przewracając oczami.
— Mówisz tak, jakbyś wątpiła w jego osiągnięcia — zauważył Reuben.
— Bo wątpię — przyznała. — Według mnie to kupa bzdur.
— Ja sam poddałem się podobnemu eksperymentowi. Nie u Persingera, ale u mojej znajomej, Veroniki. Opracowała system drugiej generacji w oparciu o badania Persingera.
— I co? Widziałeś Boga? — spytała Mary kpiąco.
— Owszem, można tak powiedzieć. Na pewno coś w tym jest. — Reuben zerknął na Pontera. — I dlatego właśnie ty jesteś im potrzebny, wielkoludzie. Veronica chciałaby wypróbować swój sprzęt na tobie.
— Dlaczego?
— Dlaczego? — zdziwił się Reuben, tak jakby odpowiedź była oczywista. — Na naszym świecie aż huczy od spekulacji na temat tego, że wasi ludzie nigdy nie stworzyli religii. Bo nie mówimy przecież o sytuacji, w której istniał jakiś system wierzeń, lecz z czasem go porzuciliście. Nie, po prostu w całej waszej historii nikt nawet nie wpadł na to, że może istnieć Bóg lub życie po śmierci.
— Takie pojęcia byłyby… jak wy to mówicie?… w jawnej sprzeczności z obiektywną rzeczywistością — stwierdził Ponter. — Wybacz, Mary. Wiem, że w nie wierzysz, ale…