Kiedy miał osiemnaście lat, sąd prowincji Tharsis dał mu do wyboru: jeden marsjański rok w obozie pracy na biegunie albo zaciąg do formowanej właśnie wtedy brygady Johna Cartera, która miała pomóc Armii zdławić rozprzestrzeniającą się na nowo po planetach kolonialnych rebelię Glennona-Heighta. Kassad wybrał brygadę i ku swemu zdziwieniu przekonał się, że lubi prostotę i dyscyplinę wojskowego życia, mimo iż brygada Johna Cartera przenosiła się jedynie z garnizonu do garnizonu i ani razu nie wzięła udziału w akcji. Rozwiązaniu uległa wkrótce po tym, jak na Renesansie zginął wyklonowany wnuk Glennona-Heighta. Dwa dni po swoich dziewiętnastych urodzinach Kassad zgłosił się na ochotnika do Armii/ląd, lecz nie został przyjęty. Przez dziewięć dni pił na umór, dziesiątego zaś obudził się na najniższym poziomie jednego z kopców na Lususie, bez wszczepionego wojskowego komlogu (ten, kto mu go ukradł, ukończył chyba jedynie korespondencyjny kurs chirurgii), z unieważnioną kartą uniwersalną, zamkniętym dostępem do sieci transmiterów oraz takim bólem głowy, jakiego istnienia nie podejrzewał nawet w najbardziej koszmarnych snach.
Przepracował na Lususie cały rok standardowy. Przez ten czas udało mu się zaoszczędzić ponad sześć tysięcy marek, a fizyczny wysiłek przy ciążeniu równym 1,3 g nie pozostawił ani śladu po jego mariańskim cherlactwie. Kiedy opłacił podróż na Maui-Przymierze na pokładzie zabytkowego frachtowca napędzanego wielokrotnie łatanym żaglem słonecznym, nadal był bardzo wysoki, ale dysponował też mięśniami, które musiały budzić podziw i szacunek.
Zjawił się na Maui-Przymierzu trzy dni przed wybuchem okrutnej i niepopularnej Wojny Wysp. Dowódcy miejscowego garnizonu znudziło się wreszcie oglądać codziennie jego twarz w poczekalni przed gabinetem i wcielił chłopca do 23. Batalionu Zaopatrzeniowego jako rezerwowego operatora hydrokombajnu. Jedenaście miesięcy standardowych później kapral Fedmahn Kassad z 12. Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej otrzymał dwa Medale za Odwagę, Order Senatu za kampanię na Archipelagu Równikowym oraz dwa Purpurowe Serca. Został także oddelegowany do Szkoły Dowodzenia na Olympusie i odleciał wraz z pierwszym konwojem.
Często o niej śnił. Nie powiedziała mu, jak się nazywa, ba, nie odezwała się nigdy ani słowem, ale on poznałby ją po dotyku i zapachu nawet w całkowitej ciemności, wśród tysiąca innych. W myślach nazywał ją Tajemnicą.
Kiedy inni młodzi oficerowie szli na dziwki albo szukali sobie przyjaciółek wśród miejscowych dziewcząt, Kassad zostawał w bazie lub odbywał długie wędrówki ulicami obcych miast. Utrzymywał swoją obsesję w sekrecie, gdyż doskonale wiedział, jak tego rodzaju sprawa mogłaby wpłynąć na dalszy przebieg jego kariery. Czasem, w obozie rozbitym pod goniącymi się po niebie księżycami albo w pozbawionej grawitacji ładowni transportowca, Kassad uświadamiał sobie cały bezsens sytuacji: przecież kochał się w zjawie! Zaraz potem jednak przypominał sobie maleńki pieprzyk pod jej lewą piersią, który odkrył pewnej nocy w pobliżu Verdun, kiedy ziemia trzęsła się od huku potężnych dział. Przypominał sobie niecierpliwy gest, jakim odgarniała do tyłu włosy, kiedy leżała oparta policzkiem na jego udzie. Potem młodzi oficerowie szli do miasta albo do burdeli ulokowanych w namiotach niedaleko obozu, Fedmahn Kassad zaś czytał kolejną książkę historyczną lub prowadził strategiczną rozgrywkę z komlogiem.
Nic dziwnego, że bardzo szybko zwrócił na siebie uwagę przełożonych.
To właśnie porucznik Kassad podczas nie wypowiedzianej wojny z Wolnymi Górnikami w rejonie Pierścienia Lamberta zebrał ocalałych z pogromu żołnierzy piechoty i marines, wylądował z nimi potajemnie na Pielgrzymie, a następnie w zuchwałej akcji odbił uwięziony personel konsulatu Hegemonii.
Jednak dopiero podczas krótkiego panowania Nowego Proroka na Qom-Rijadzie kapitan Fedmahn Kassad dał się poznać wszystkim obywatelom Sieci.
Dowódca jedynego okrętu bojowego Hegemonii w promieniu dwóch lat świetlnych od kolonii składał właśnie kurtuazyjną wizytę na planecie, kiedy Nowy Prorok na czele trzydziestu milionów neoszyitów ruszył do ataku na dwa kontynenty zamieszkane przez sunnickich kupców i dziewięćdziesiąt tysięcy niewiernych obywateli Hegemonii. Dowódca statku wraz z pięcioma towarzyszącymi mu oficerami dostali się do niewoli. Pierwsza Tau Ceti natychmiast zażądała przez komunikator, żeby najwyższy rangą oficer przebywający na pokładzie HS „Denieve” objął dowództwo nad jednostką, opanował sytuację na planecie, uwolnił zakładników i usunął Nowego Proroka. Z jednym zastrzeżeniem: w obrębie atmosfery nie wolno mu pod żadnym pozorem korzystać z broni jądrowej. „Denieve” była starą jednostką przeznaczoną do działań orbitalnych i nie miała na pokładzie żadnej broni, którą można by wykorzystać w obrębie atmosfery. Najwyższym rangą oficerem okazał się kapitan Fedmahn Kassad.
Trzeciego dnia rewolucji Kassad posadził jedyny prom desantowy, jaki znajdował się na okręcie, na głównym dziedzińcu Wielkiego Meczetu w Meschedzie. Wraz z trzydziestoma czterema żołnierzami obserwował, jak wokół promu gromadzi się trzystutysięczny tłum, który powstrzymywało przed atakiem jedynie pole siłowe jednostki oraz brak wyraźnego rozkazu Nowego Proroka. Sam Prorok przebywał tymczasem na północnej półkuli, gdzie uczestniczył w hucznych uroczystościach z okazji zwycięstwa.
Dwie godziny po wylądowaniu Kassad wyszedł z promu i złożył krótkie oświadczenie. Powiedział, że urodził się muzułmaninem, a następnie oznajmił, iż według najnowszych interpretacji Koranu, dokonanych już po skolonizowaniu Rijadu, Bóg w swej dobroci nigdy nie dopuści do rzezi niewinnych ludzi, bez względu na to, ile świętych wojen ogłoszą różni krzykliwi heretycy w rodzaju Nowego Proroka. Kapitan Kassad dał następnie przywódcom trzydziestu milionów fanatyków trzy godziny na uwolnienie zakładników i powrót do domów na pustynnym kontynencie Qom.
W ciągu pierwszych trzech dni rewolucji zastępy Nowego Proroka opanowały większość miast na obu kontynentach i uwięziły ponad dwadzieścia siedem tysięcy obywateli Hegemonii. Plutony egzekucyjne pracowały dzień i noc, rozstrzygając zadawnione spory religijne; według ostrożnych szacunków co najmniej ćwierć miliona sunnitów straciło życie na samym początku panowania Nowego Proroka. W odpowiedzi na ultimatum Kassada Prorok oświadczył, iż jeszcze tego samego dnia wieczorem, po jego wystąpieniu transmitowanym na żywo przez telewizję, wszyscy niewierni zostaną straceni. Jednocześnie wydał rozkaz do ataku na prom desantowy Kassada.
Ponieważ prom stał na dziedzińcu Wielkiego Meczetu, Gwardia Rewolucyjna nie użyła ładunków o największej sile rażenia, ograniczając się do broni maszynowej, artylerii, pocisków plazmowych i naporu niezliczonych rzesz ludzkich. Pole siłowe ani drgnęło.
Telewizyjne wystąpienie Nowego Proroka zaczęło się na kwadrans przed upływem ultimatum Kassada. Nowy Prorok zgodził się ze stwierdzeniem kapitana, że Allach w okrutny sposób ukarze heretyków, tyle tylko że kara ta miała spaść wyłącznie na głowy niewiernych obywateli Hegemonii. Po raz pierwszy i zarazem ostatni Nowy Prorok stracił panowanie nad sobą. Wrzeszcząc, plując i wymachując rękami polecił wzmóc ataki na prom. Ogłosił także, iż w ośrodku jądrowym „Siła dla Pokoju” w Ali właśnie trwają ostatnie prace nad zmontowaniem dwunastu bomb atomowych, dzięki którym wola Allacha zostanie spełniona nawet w kosmosie. Pierwsza z tych bomb będzie jednak użyta do zmiecenia z powierzchni ziemi szatańskiego promu Kassada wraz z nim i całą załogą. Potem Nowy Prorok zaczął rozwodzić się szczegółowo nad metodami, po które sięgnie, aby rozprawić się z zakładnikami, ale właśnie wtedy dobiegł końca czas, jaki dał mu Kassad.