Выбрать главу

– Tak. Pamiętam też, jak po raz pierwszy przeczytałem Odyseję w przekładzie Chapmana. I oczy mojego brata Toma, wykrwawiającego się w nocy. I łagodny głos Severna, kiedy byłem już tak słaby, że sam nie mogłem otworzyć oczu, aby spojrzeć losowi prosto w twarz. I naszą noc na Placu Hiszpańskim, kiedy dotykałem twoich ust, wyobrażając sobie, że należą do Fanny. Wszystko pamiętam, Brawne.

Przez chwilę byłam zdezorientowana, potem zrobiło mi się przykro, ale on zaraz ponownie dotknął mego policzka, i byliśmy już tylko my dwoje, on i ja. Wszystko zrozumiałam. Zamknęłam oczy.

– Dlaczego tu jesteśmy? – szepnęłam z twarzą przytuloną do jego piersi.

– Wolałem nie korzystać z transmitera, bo Centrum natychmiast by nas wyśledziło. Zastanawiałem się nad portem kosmicznym, ale nie bardzo nadawałaś się do podróży. W końcu zdecydowałem się na Kopiec Dregsa.

– Będą chcieli cię zabić.

– Owszem.

– Czy policja już nas ściga?

– Nie wydaje mi się. Do tej pory zaczepiły nas tylko dwie bandy goondów i kilku tubylców.

Otworzyłam oczy.

– Co się stało z goondami?

W Sieci działało jeszcze sporo innych grup płatnych rzezimieszków, ale tak się jakoś złożyło, że miewałam do czynienia tylko z tymi.

Johnny wyjął z kieszeni pistolet taty i uśmiechnął się.

– Nic nie pamiętam po… po BB – szepnęłam.

– Któryś z fagów musnął cię macką. Mogłaś iść, ale i tak wzbudziliśmy na pasażu małą sensację.

– Ja myślę. Lepiej powiedz mi, czego dowiedział się BB. Dlaczego Centrum ma obsesję na punkcie Hyperiona?

– Najpierw musisz coś zjeść – odparł Johnny. – Minęło już ponad dwadzieścia osiem godzin.

Przeszedł na drugą stronę wilgotnego pomieszczenia, skąd wrócił po chwili z samopodgrzewającym się pakietem żywnościowym. Pakiet zawierał danie najczęściej zachwalane w holowizyjnych reklamówkach: klonowaną wołowinę, ziemniaki, które nigdy w życiu nie widziały prawdziwej ziemi, oraz marchewkę przypominającą jakieś głębinowe mięczaki. Jadłam, aż mi się uszy trzęsły.

– W porządku – powiedziałam, kiedy po posiłku zostało tylko wspomnienie. – Teraz opowiadaj.

– Od samego początku TechnoCentrum było podzielone na trzy grupy: Stabilnych, Gwałtownych i Ostatecznych – zaczął Johnny. – Do Stabilnych należą przede wszystkim Sztuczne Inteligencje starej daty, niektóre pamiętające jeszcze czasy sprzed Wielkiej Pomyłki i Pierwszą Epokę Informatyczną. Twierdzą one, że między TechnoCentrum a ludzkością powinno panować coś w rodzaju symbiozy. Poparły projekt stworzenia Najwyższego Intelektu, ponieważ uznały, że dzięki temu uda się uniknąć pochopnego podejmowania decyzji i zyskać na czasie do chwili, kiedy będzie można wziąć pod uwagę wszystkie czynniki. Gwałtowni byli główną siłą, która trzysta lat temu doprowadziła do secesji. Przeprowadzili bardzo dokładne badania, z których wynika jednoznacznie, że ludzkość stała się całkowicie bezużyteczna i stanowi jedynie zagrożenie dla TechnoCentrum. Dlatego właśnie optują za jej natychmiastowym i całkowitym wyniszczeniem.

– Za natychmiastowym wyniszczeniem… – szepnęłam. – Czy… Czy oni mogą to zrobić? – zapytałam po dłuższej chwili.

– Jeżeli chodzi o ludzi zamieszkujących Sieć, to tak – odparł Johnny. – Centrum nie tylko stworzyło całą infrastrukturę, z której korzysta społeczeństwo Hegemonii, ale jest także niezbędne do mnóstwa innych meczy, od prawidłowego działania Armii poczynając, na nadzorowaniu nuklearnych i plazmowych arsenałów kończąc.

– Wiedziałeś o tym, kiedy stanowiłeś jego część?

– Nie. Jako cybryd, stanowiący próbę zrekonstruowania osobowości jakiegoś poety, byłem kimś w rodzaju z trudem akceptowanego dziwoląga, któremu pozwalano poruszać się po Sieci tak samo, jak psu albo kotu pozwala się łazić po domu. Nie miałem pojęcia, że wśród Sztucznych Inteligencji istnieją trzy grupy nacisku.

– A co z tą trzecią? I jaka jest w tym wszystkim rola Hyperiona?

– Gdzieś w połowie drogi między Stabilnymi a Gwałtownymi są Ostateczni. Od ponad pięciuset lat ogarnięci są obsesją stworzenia Najwyższego Intelektu. Istnienie lub zagłada ludzkości zupełnie ich nie interesuje, chyba że miałoby to jakiś wpływ na realizację ich projektu. Aż do tej pory pełnili rolę środka łagodzącego, a jednocześnie sojusznika Stabilnych, ponieważ ich zdaniem wszelkie eksperymenty w rodzaju rekonstruowania osobowości ludzi ze Starej Ziemi mogą wspomóc badania nad Najwyższym Intelektem.

Od niedawna jednak, za sprawą Hyperiona, Ostateczni zaczęli stopniowo brać stronę Gwałtownych. Od chwili kiedy przed czterystu laty po raz pierwszy zbadano tę planetę, w TechnoCentrum zapanował niepokój. Nie ulega żadnej wątpliwości, iż tak zwane Grobowce Czasu są artefaktami wysłanymi w przeszłość z punktu oddalonego od nas w czasie o co najmniej dziesięć tysięcy lat. Znacznie bardziej alarmujący jest jednak fakt, że formuły predykcyjne Centrum jeszcze nigdy nie sprawdziły się wobec Hyperiona.

Żeby pojąć wagę tego problemu, musisz najpierw uświadomić sobie, jak wielkie znaczenie przywiązuje Centrum do swoich przepowiedni. Już teraz, bez udziału Najwyższego Intelektu, prognozy dotyczące przyszłości ludzi, SI oraz wszelkich zjawisk fizycznych sprawdzają się na 98,9995 procent. Cała ta złożona ze Sztucznych Inteligenci Rada Konsultacyjna przy WszechJedności, udzielająca enigmatycznych, wieloznacznych odpowiedzi, to jedna wielka bzdura. TechnoCentrum rzuca Hegemonii okruchy wiedzy tylko wtedy, jeśli dostrzega w tym swój interes – czasem po to, by wspomóc Gwałtownych, czasem w celu poprawienia sytuacji Stabilnych, zawsze natomiast z myślą o tym, żeby służyć interesom Ostatecznych.

Hyperion stanowi poważną skazę na idealnie gładkim i jednolitym materiale, będąc jednocześnie czymś w rodzaju najbardziej sprzecznego wewnętrznie oksymoronu, a mianowicie zmienną, której nie można uwzględnić podczas rozwiązywania równania, ze względu na jej niejednoznaczność. Jest wyjątkiem od praw fizyki, historii i fizjologii.

W rezultacie powstały dwie wizje przyszłości – albo rzeczywistości, jeśli wolisz. Jedna, w której cała Sieć jęczy pod razami bicza bożego w postaci Chyżwara, a międzygwiezdni odszczepieńcy stanowią broń przesłaną ze zdominowanej przez TechnoCentrum przyszłości i są jakby opóźnionym kontruderzeniem Gwałtownych, którzy za kilka tysięcy lat całkowicie zawładną galaktyką, oraz druga, w której pojawienie się Chyżwara, zbliżająca się szybkimi krokami kosmiczna wojna oraz Grobowce Czasu są orężem w ludzkim ręku, ostatnią, rozpaczliwą próbą uniknięcia losu, jaki Gwałtowni chcieliby zgotować całej ludzkości.

Woda nieprzerwanie kapała na posadzkę. W jednym z pobliskich tuneli zaryczała ostrzegawczo syrena mechanicznego kauteryzatora. Oparłam się plecami o ścianę i spoglądałam na Johnny’ego.

– Kosmiczna wojna… – mruknęłam. – Oba scenariusze są zgodne tylko w tym jednym punkcie.

– Rzeczywiście. Nie ma przed nią ucieczki.

– A może oba scenariusze się mylą?

– To niemożliwe. Owszem, los Hyperiona nadal pozostaje zagadką, ale rozpad Sieci jest całkowicie pewny. Ostateczni traktują to jako główny argument na rzecz przyśpieszenia ewolucji Centrum.

– A czego dowiedziałeś się o nas z danych, które wykradł BB?

Johnny uśmiechnął się i dotknął mojej ręki, ale nie zacisnął na niej palców.

– Okazało się, że ja także stanowię część tajemnicy, jaką jest Hyperion. Decydując się na stworzenie cybrydy Keatsa, SI podjęły ogromne ryzyko. Stabilni nie zniszczyli mnie wyłącznie dlatego, że wszystko wskazywało na to, iż eksperyment zakończył się niepowodzeniem, ale kiedy postanowiłem udać się na Hyperiona, Gwałtowni natychmiast zabili mojego cybryda. W wypadku gdybym ponowił próbę, to samo uczyniliby także z moją osobowością zamkniętą w TechnoCentrum.

– Ale ty przecież spróbowałeś! I co się stało?

– Nie dali rady. Zaślepieni bezgraniczną arogancją, zapomnieli wziąć pod uwagę dwóch rzeczy: po pierwsze, że mogę dokonać transferu całej osobowości do mózgu cybryda, a tym samym zmienić naturę analogu Keatsa, i po drugie, że zwrócę się do ciebie.