Cofnięcie kamery, zbliżenie, od atomu po przestrzeń kosmiczną. Patrząc na to z tego punktu widzenia, śmierć żyjącej istoty jest tylko formą transformacji energii.
Edmund Wells,
Encyklopedia wiedzy względnej i absolutnej, tom IV
61. WŁADCA INKÓW
Wędrujące dusze otaczają Ulissesa Papadopulosa. Każda z nich szepcze mu do ucha:
– Pozwól mi cię przeniknąć.
– Dlaczego chce pan mnie przeniknąć, święty Raoulu? – pyta Papadopulos.
– Widzisz – stwierdza z żalem Raoul – do tego śmiertelnika łatwiej docierają słowa wędrujących dusz niż nasze.
Nagle dochodzi do mnie, że być może niektórzy prorocy porozumiewający się z aniołami rozmawiali w rzeczywistości po prostu z wędrującymi duszami, które podszywały się pod nas.
– Pozwól mi cię przeniknąć – powtarza duch.
Grecki mnich jest zdezorientowany. „Widzi" Raoula, ale nie może pojąć, dlaczego ten nagle zmienił głos i składa mu takie propozycje. By rozwiać wszelkie wątpliwości, zaczyna się modlić. W miarę jak się modli, dusza zaczyna opuszczać jego ciało. Niebezpieczeństwo.
Wtrącam się:
– Hej! Duchy! Dlaczego błądzicie tu po Ziemi?
Jeden z nich łaskawie odwraca się od zdobyczy i odpowiada mi:
– Musimy zemścić się na konkwistadorach, którzy nas zamordowali. Ten mnich jest jednym z ich przedstawicieli, będziemy więc go nawiedzać. Mogę zapewnić, że żadnemu egzorcyście nie uda się nas wypędzić z jego ciała.
– Chłopaki! – woła Raoul. – Nie wstyd wam atakować tego biednego człowieka? Wybierzcie sobie godnego was przeciwnika!
Ta przestroga ani trochę ich nie wzrusza:
– Mamy się zabrać za anioły? W jakim celu? Wolimy uderzać w słabe punkty. W waszych „klientów", jak ich nazywacie.
Niestety, modląc się usilnie, mnich zaczyna naprawdę opuszczać swoje ciało. Wędrujące dusze otaczają wianuszkiem jego czaszkę, z czubka której zaczyna wyłaniać się dobrze widoczna, biała forma jego ektoplazmy.
Krzyczę:
– Nie! Zostań w swoim ciele! Przestań się modlić!
Ale mnich mnie nie słyszy, a wędrujące dusze kłębią się wokół niego, chcąc pomóc mu jak najszybciej pozbyć się ciała. Nieszczęsnego Papadopulosa łączy z ciałem jeszcze tylko cienka srebrna niteczka. Naiwny, myśli, że osiągnął pełną ekstazę mistyczną, gdy tymczasem właśnie daje się zniszczyć.
Chcąc zyskać na czasie, próbuję odwrócić uwagę przeciwników rozmową. Wędrujące dusze są dość zdziwione, że okazuję im aż takie zainteresowanie. Zgadzają się zmniejszyć nieco nacisk na Papadopulosa i opisują nam swoje cierpienie. Wędrujące dusze to cierpiące istoty. Relacjonują nam swój dramat.
Papadopulos powraca do swego ciała i mdleje.
Historia poprzedniego życia tych duchów jest naprawdę poruszająca. Wraz z nimi przeżywam męczarnie, jakim zostali poddani, i zaczynam ich rozumieć. Poznaję odwieczną kulturę Inków. Widzę, jak spokojne życie prowadzili przed pojawieniem się najeźdźców ze Wschodu. Przed moimi oczyma pojawiają się niewyraźne widoki z Cuzco sprzed tragedii, kult słońca, sceny życia codziennego tej zaawansowanej cywilizacji. Zaczynam rozumieć Inków; moja troska z początku ich dezorientuje, lecz po jakimś czasie uspokaja.
– Czy możecie pomóc nam wejść do nieba? – pyta w końcu jeden z inkaskich wojowników.
Odpowiadam, że nie wiem, ale zamykam oczy i po chwili już czuję, że mogę. To jeden z naszych anielskich przywilejów. Żeby wędrująca dusza przedostała się do Raju, wystarczy jej pozwolić prześlizgnąć się wzdłuż mojego kręgosłupa w taki sposób, by wydostała się przez górę czaszki.
Duchy Inków oznajmiają jednak, że nie będą mogły odejść, dopóki ich przywódca nie odzyska głowy. Owym zdekapitowanym duchem jest Atahualpa, ostatni wielki wódz Inków, zamordowany przez Francisca Pizarra w 1533 roku. Hiszpan, udusiwszy nieprzyjaciela, pozbawił go głowy w jednym celu: chcąc uniemożliwić mu wstąpienie do Raju. Najeźdźca znał podstawy religii Inków. Uważali oni, że reinkarnacja jest możliwa tylko pod warunkiem, że ciało stanie przed obliczem bogów nienaruszone. Pizarro ukrył więc głowę celowo, by całą społeczność ogarnął strach.
Jeden z duchów mówi nam, że podobno między głową męczennika i jego ciałem powstała „świetlista ścieżka", mająca ułatwić scalenie.
– Czy mit ten nie zainspirował przypadkiem peruwiańskiego ruchu maoistycznego, zwanego Świetlistym Szlakiem, o którym zrobiło się dość głośno w latach osiemdziesiątych?
– Istotnie. Zainspirowaliśmy tych rebeliantów. W tamtym czasie byliśmy gotowi uczynić wszystko, by scalić ciało naszego króla.
Wraz z Raoulem staramy się rozwiązać ten problem. Odnajdujemy królewską głowę, przeglądając sekretne archiwa Biblioteki Watykańskiej. Znajduje się ona w jamie, niedaleko Quipayan, ostatniego miejsca zwycięstwa Inków nad nieprzyjacielem. Naprowadzamy na to odkrycie ekspedycję amerykańskich archeologów, która odnajduje głowę i łączy ją z ciałem znajdującym się w jednym z peruwiańskich muzeów.
Ciało władcy Inków zostało odtworzone, jego dusza zaczyna emanować blaskiem. Od tak dawna na to czekał… W zamian oferuje nam swoją pomoc. Wyjaśniamy mu cel naszych poszukiwań: jesteśmy aniołami i chcemy dowiedzieć się, kto stoi ponad nami.
Atahualpa zastanawia się chwilę.
Wreszcie mówi, że jako władca Inków i Syn Słońca naturalnie posiada wiedzę na temat kosmogonii swojego ludu. Nad aniołami jest Bóg, lecz nie umie nam powiedzieć, w jaki sposób moglibyśmy to sprawdzić.
Raoul twierdzi, że nad aniołami znajduje się kraina „siódemek". Czy liczba ta kojarzy mu się z czymś konkretnym?
Nagle inkaski władca przypomina sobie, że któregoś dnia, gdy jako wędrująca dusza przechadzał się po ambasadzie Korei Południowej w Peru, spotkał pewną niezwykłą młodą dziewczynę. Zdawała się ona posiadać nieprzeciętną wiedzę, a w dodatku najwyraźniej również pochodziła z bardzo daleka. Świat, który dręczy minione istnienia, jest według Atahualpy światem wyższym niż świat ludzi, a także wyższym niż kraina aniołów. Nie zdziwiłby się, gdyby się okazało, że tamta dziewczyna, zwykła śmiertelniczka, kryła w głębi swej duszy sekret krainy „siódemek". Jak już mieliśmy to okazję sprawdzić w wypadku Papadopulosa, świetlne istoty lubią czasami wykorzystywać ludzi do ukrycia swoich sekretów i skarbów. Chowają je w ich podświadomości, niczym w najbezpieczniejszej skrytce.
– Kim była ta dziewczyna? – pyta Raoul.
Atahualpa nachyla się ku nam i szepcze:
– Nathalie Kim, córka ambasadora Korei w Peru.
Po tych słowach dawny monarcha amerykańskich Indian przybiera poważną minę i rozkazuje swoim wojownikom, by ustawili się w szeregu. Są gotowi do wyruszenia do Raju.
Jeden po drugim, inkascy żołnierze oplatają nasze stopy, wspinają się po naszych plecach, by wreszcie pojawić się u szczytu głowy. Raoul i ja wykrzywiamy twarze z bólu, gdyż za każdym razem gdy wędrująca dusza nas przenika, odczuwamy odłamki jej minionego cierpienia.
Po ich odejściu, gdy ponownie zostajemy sami, zwracam się do przyjaciela z pytaniem:
– Nathalie Kim? Znasz ją? Co to za jedna?
– Jedna z moich klientek – odpowiada w zamyśleniu Raoul.
62. VENUS. 8 LAT
Cierpię na lunatyzm. Wstaję w środku nocy i spaceruję po dachu. Nienawidzę, gdy moje ciało odmawia mi posłuszeństwa. To tak, jakby ten Inny, uwięziony we mnie, miał ochotę rozprostować kości.
Po przebudzeniu dręczy mnie migrena. Być może Inny nie ma jeszcze dość i wciąż drąży mnie od wewnątrz…