Raoul odpowiada, że przeanalizował jej przypadek i nie zauważył w niej niczego ciekawego. Zresztą nie rozumie, dlaczego miałaby być w jakikolwiek sposób wyjątkowa. Jej karma, dziedziczność i pierwsze decyzje wolnej woli są jak najbardziej typowe dla przeciętnej istoty ludzkiej.
– To znaczy?
– To znaczy, że popełnia mnóstwo głupstw.
Podaje mi jej jajo, bym sam je obejrzał.
Nazwisko: Kim
Imię: Nathalie
Narodowość: koreańska
Włosy: czarne
Oczy: czarne
Znak szczególny: lubi się śmiać
Słaby punkt: naiwność
Mocne punkty: dojrzałość, odwaga
Twarz okrągła niczym księżyc, długie ciemne warkocze, czarne oczy w kształcie migdałów. Nathalie Kim jest figlarną dwunastolatką. Jej stroje nawiązują do mody hipisowskiej z lat siedemdziesiątych, nosi sandały i sukienki indyjskie. Mieszka ze swoją rodziną w Limie, w Peru, gdzie jej ojciec pełni funkcję ambasadora Korei Południowej.
Mili rodzice, korzystne warunki do wylęgu, liczba punktów przy urodzeniu: 564.
Podskakuję.
– 564! 564 na 600! Ależ ona… praktycznie rzecz biorąc, już osiągnęła cel!
Raoul Razorbak wygląda na rozczarowanego.
– Tak ci się tylko wydaje! To po prostu stara dusza. Jak gdyby najgorszy uczeń, w kółko powtarzający klasę, który w końcu zacznie zdobywać dobre oceny. Wciąż kończy się jednak na tym, że potem wszyscy drepczą w miejscu, nie mogąc dotrzeć do mety.
– Piękna jak ta lala, bogata, inteligentna, pod opieką kochających rodziców, któż to właściwie jest, ta Nathalie Kim? Przecież to wymarzona klientka!
– Nie robię sobie złudzeń.
Jeszcze raz przyglądam się osobliwemu jaju. W rezydencji ambasadora Nathalie Kim pobiera lekcje u prywatnego nauczyciela, w towarzystwie swoich dwóch starszych braci. Rodzeństwo bardzo nudzi się w Peru, gdyż nie wolno im wychodzić, kiedy i dokąd tylko chcą. Wymyślają więc zabawy tylko dla ich trójki. W tej chwili Nathalie czyta braciom dzieło na temat hipnozy, zatytułowane: Hipnoza dla każdego. Nachylam się nad jajem i stwierdzam, że zamierza ona właśnie przetestować jedną z lekcji na swoim najstarszym bracie, Jamesie, piętnastolatku.
Prosi brata, by ten zamknął oczy, zrelaksował się i wyobraził sobie, że jest twardą deską. James zamyka oczy, próbuje się skoncentrować, lecz nagle wybucha śmiechem.
– To nie działa! – martwi się Nathalie.
– Jeszcze raz, obiecuję, że nie będę się już śmiał – mówi James.
Nathalie stwierdza jednak zdecydowanie:
– Tu jest napisane, że jeśli ktoś raz się roześmiał, to znaczy, że nie da się go zahipnotyzować.
– Na pewno się da. Zacznijmy od początku, uda się.
– Przykro mi, James. Niewielu ludzi jest podatnych na hipnozę. Zgodnie z tym, co piszą w tej książce, to zaledwie 20 procent całej populacji, a ty najwyraźniej nie należysz do tej grupy. Nie masz daru. Hipnotyzowany musi być bardzo zmotywowany, żeby mogło się udać – to od niego zależy sukces całego doświadczenia. Hipnotyzer uświadamia mu tylko, że jest zdolny do wprowadzenia się w ten stan.
Willy, lat trzynaście, zgłasza się na ochotnika do kolejnej próby. Zaciska powieki z tym większym zaangażowaniem, że widział, jak jego bratu się nie udało, a on tak bardzo chce udowodnić swojej siostrze, że jest podatny na hipnozę. Jak gdyby to był powód do dumy.
– Jesteś sztywny jak deska – intonuje monotonnym głosem Nathalie. – Twoje mięśnie są sztywne, nie możesz się ruszać.
Chłopak zaciska pięści, powieki, napina się.
– Jesteś sztywny, twardy, suchy, jesteś kawałkiem twardego drewna…
Nathalie daje znak Jamesowi, by stanął za bratem i oznajmia:
– Jesteś deską i teraz jak deska opadniesz do tyłu.
Willy, sztywny, wyprostowany, pada na wznak. James łapie go za ramiona, a Nathalie chwyta za nogi. Kładą jego głowę na oparciu jednego krzesła, zaś stopy na oparciu drugiego. Nic go nie podtrzymuje, a mimo to nie spada.
– To działa! – woła James oczarowany.
– W książce jest napisane, iż ciało potrafi być tak sztywne, że można na nim usiąść.
– Jesteś pewna? Nie złamiemy mu kręgosłupa?
Dziewczyna wspina się na nieruchomego brata, lecz ten nie ugina się nawet pod jej ciężarem. Nathalie staje mu na brzuchu. James dołącza do niej. Nastolatki są zachwycone, że Hipnoza dla wszystkich się sprawdziła.
– Umysł ludzki kryje w sobie niezbadane tajemnice – mówi z przejęciem Nathalie. – Postawmy go teraz do pionu.
Znów chwytają nogi i ramiona Willy'ego, którego oczy wciąż są zamknięte, a ciało sztywne.
– Zacznę teraz odliczać, gdy dotrę do zera, obudzisz się – rozkazuje Nathalie.
– Trzy, dwa, jeden… zero!
Ze strony Willy'ego nie ma najmniejszej reakcji – nie porusza się żadna część jego ciała, nawet powieka. Zabawa przestaje być aż tak wesoła.
– Niczego nie rozumiem. Nie daje się wybudzić – niepokoi się Nathalie.
– Może nie żyje? Co powiemy rodzicom? – martwi się James.
Dziewczyna zaczyna nerwowo wertować kartki książki.
– „Jeżeli podmiot nie wybudza się, należy powtórzyć odliczanie, bardziej rozkazującym tonem i wymawiając zero, klasnąć głośno w ręce".
Ponownie odliczają, klaszczą w dłonie i tym razem „podatny na hipnozę" brat otwiera oczy.
Westchnienie ulgi.
– Co czułeś? – pyta hipnotyzerka.
– Nic. Niczego nie pamiętam, ale to było raczej przyjemne uczucie. Co się działo?
Mina Raoula Razorbaka wyraża powątpiewanie. Ja z kolei uważam, że Nathalie Kim istotnie ma w sobie coś wyjątkowego. Przyglądam się uważniej historii jej duszy. W poprzednim wcieleniu Koreanka była tancerką z Bali. Utonęła.
Jeszcze wcześniej miała wiele wcieleń artystycznych: grała na tam-tamie na Wybrzeżu Kości Słoniowej, była maltańskim malarzem miniaturzystą, rzeźbiarzem drewnianych figurek na Wyspie Wielkanocnej. Jako człowiek, nigdy nie bardzo wierzyłem w teorię reinkarnacji. Dziwili mnie ci wszyscy ludzie, którzy widzieli się w roli bohaterów książek historycznych: przywódców wojskowych, badaczy, artystów, gwiazd, kurtyzan czy księży. Biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze w 1900 roku 95 procent populacji ludzkiej zajmowało się pracą na roli, mogło się to wydawać co najmniej osobliwe.
Stwierdzam, że każde z wcieleń Nathalie Kim spędza stosunkowo dużo czasu w Czyśćcu.
– Dlaczego jej reinkarnacja trwa aż tak długo?
Raoul stara się wyjaśnić:
– Niektóre dusze są niecierpliwe i przepychają się przez tłum zmarłych, by jak najszybciej stanąć przed sądem. Inne, jak już miałeś okazję zauważyć, czekają spokojnie w kolejce.
Rzeczywiście, przypominam sobie, że w pomarańczowej krainie natknąłem się na dusze poruszające się nonszalanckim krokiem, nieśpiesznie, w stronę miejsca, gdzie będzie odbywał się ich sąd.
– Niektórym pokonanie tej trasy zajmuje całe wieki. Inni, gdy ich życie dobiega końca, hop! Pędzą czym prędzej na ring, próbując zwyciężyć w walce o jak najszybsze opuszczenie kręgu reinkarnacji. Poprzednie życie Nathalie Kim zapewne doświadczyło ją boleśnie. Z przyjemnością więc odetchnęła sobie nieco, nim ponownie przyjęła ludzką powłokę.
Raoul wyjaśnia, że Nathalie miała już sto trzynaście wcieleń, jednak zaledwie osiem z nich można było uznać za interesujące.
– Co sprawia, że dane życie można uznać za „interesujące"? I co dzieje się w tych „nieinteresujących"?
– Nic specjalnego, prawdę mówiąc. Rodzi się, bierze ślub, rodzi dzieci, znajduje przyjemną pracę i umiera w łóżku po ukończeniu osiemdziesięciu lat. To zmarnowane życie, bez misji, bez konkretnego celu, bez większych przeszkód do pokonania.
– Takie istnienia są naprawdę niepotrzebne?