Mimo tych trudności można przyjąć, że trzy procesy będą dominować na scenie życia rosyjskiego.
Pierwszy — to walka między siłami integracji i dezintegracji. Nacjonalizm. Rosjanie będą chcieli utrzymać duże i silne państwo, państwo mocarstwowe i imperialne, natomiast różne mniejszości nierosyjskie mogą coraz wyraźniej dążyć do własnych, autonomicznych celów. Mniejszości te stanowią obecnie tylko 20 procent ludności Federacji Rosyjskiej (80 procent to Rosjanie, których w Federacji mieszka 120 milionów), ale ludność nierosyjska przyrasta tam pięciokrotnie szybciej niż rosyjska, co oznacza, że procentowy udział Rosjan będzie szybko maleć. Podobnie kurczy się zasięg języka rosyjskiego. Coraz mniej ludzi na obszarze ZSRR mówi po rosyjsku i coraz rzadziej uczy się rosyjskiego. W kilku miejscach w czasie swojej podróży miałem kłopoty w porozumienia się po rosyjsku, zwłaszcza gdy byli to młodzi ludzie. Starsi lepiej znają rosyjski, młodzi — mniej, a małe dzieci — już prawie wcale.
(Jeszcze o Rosjanach: poza granicami Federacji Rosyjskiej mieszka 26 milionów Rosjan. Ich przyszłość jest niepewna i niejasna. Rosjanie ci mieszkają głównie na Ukrainie i w Kazachstanie).
Proces „azjatyzacji” Federacji Rosyjskiej, spowodowany szybkim przyrostem ludności nierosyjskiej, przyspieszany jest także przez emigrację Niemców, a zwłaszcza liczną emigrację Żydów. Ci ostatni czują się zagrożeni narastającym antysemityzmem, widmem nowych prześladowań i pogromów. Ta walka między siłami integracji i dezintegracji może rozegrać się również wokół granic międzyrepublikańskich. Granice na tych obszarach, na których istniał ZSRR, to dziś potencjalna bomba zegarowa. W latach 1921-1980 ówczesne republiki związkowe dokonały między sobą ponad 90 zmian terytorialnych i rewizji granic. W roku 1990 między tymi republikami istniało ponad 50 sporów granicznych, dzisiaj liczba tych konfliktów jest znacznie większa. Wiele z tych granic, podobnie jak w Afryce, przecinało ziemie zamieszkane przez ten sam lud (tak właśnie jest z granicą między Tadżykistanem i Uzbekistanem).
Inną płaszczyzną konfliktów może stać się konfrontacja między chrześcijaństwem i islamem. Islam odradza się gwałtownie, jest religią ludów mówiących w językach tureckich, a liczą one na terytorium byłego ZSRR około 60 milionów.
Drugim procesem, obok walki sił integracji i dezintegracji, będzie postępujące w społeczeństwie zróżnicowanie materialnych warunków życia. Na jednym biegunie będą gromadzić się bogaci (coraz bogatsi), na drugim — biedni (coraz biedniejsi). Jak w każdym społeczeństwie mającym niski poziom życia, tak i w Rosji kontrasty będą szczególnie ostre, rzucające się w oczy, wyzywające. Będzie to kapitalizm czy pseudo-kapitalizm w swojej najbardziej pierwotnej, bezwzględnej, agresywnej formie.
Trzecim procesem będzie sam rozwój. Rozwój ten określam niezgrabnym terminem — rozwój enklawowy. Otóż jeżeli jesteśmy w kraju wysoko rozwiniętym, np. w Holandii czy Szwajcarii, zwróci naszą uwagę, że cała otaczająca nas rzeczywistość materialna jest wysoko rozwinięta: domy są czysto pomalowane, szyby wszędzie wprawione, asfalt na szosach równy, a pasy zaznaczone, sklepy wszędzie dobrze zaopatrzone, w restauracjach jest ciepło i schludnie, latarnie na ulicach świecą się, a trawa na trawnikach jest równo wystrzyżona. W kraju o rozwoju enklawowym pejzaż wygląda inaczej. Tam luksusowy bank stoi wśród odrapanych kamienic, elegancki hotel otaczają brudne ulice zabudowane slumsami, z jasno oświetlonego lotniska wjeżdża się w ciemności ponurego, nieprzytulnego miasta, obok błyszczącej wystawy sklepu Diora — brudne, puste i wygaszone wystawy tubylczych sklepów, obok imponujących aut — stare, śmierdzące, zatłoczone autobusy miejskie. Bo kapitał (głównie obcy) wybudował swoje pachnące i świecące azyle, właśnie owe doskonałe enklawy, ale reszty kraju ani nie może, ani nie myśli rozwijać.
Wśród Rosjan trwa dyskusja — co robić? Jedni mówią: wrócić do korzeni, do starej Rosji. Solżenicyn twierdzi, że carska Rosja była wspaniałym krajem, ,,bogatym i kwitnącym” (A. Sołżenicyn - Jak odbudować Rosję?”), niestety, przyszli bolszewicy i wszystko zniszczyli. Jednakże świadkowie tamtej epoki dają mniej sielankowy obraz Rosji:
„I znów po latach tylu przemierzam twoje drogi,
I znów cię odnajduję, tę samą, bez zmiany!
Martwotę twoją, bezruch i bezsens. Twe odłogi
I chaty bez poszycia, i zmurszałe ściany,
Twą nędzę, zaduch, nudę, ten sam co dawniej brud,
I niewolniczy wzrok, to czelny, to zgnębiony.
I choć z niewoli został uwolniony,
Z wolnością nie wie, co ma począć — lud...
I wszystko po dawnemu”.
(Iwan Turgieniew — „Sen”. Tłum. Aleksander Wat)
A Antoni Czechów w 1890 roku pisał: „...zamęczyliśmy w więzieniach miliony ludzi, zamęczyli za nic, bezmyślnie, po barbarzyńsku; gnaliśmy po mrozie zakutych w kajdany ludzi dziesiątki tysięcy wiorst, zarażaliśmy ich syfilisem, deprawowali, mnożyli przestępców i to wszystko szło na karb zapijaczonych strażników więziennych. Teraz cała kulturalna Europa wie, że nie strażnicy są winni, tylko my wszyscy, ale to nas nie obchodzi, to nieciekawe” („Listy”, t. I).
Wrócić do starej kultury? Ale kultura rosyjska była albo arystokratyczna, albo wiejska, chłopska — tymczasem nie ma już ani arystokracji, ani chłopstwa. Klasa średnia, mieszczaństwo było tu zawsze nieliczne i często — cudzoziemskie.
Problemy, dylematy, które stoją przed tym społeczeństwem, przede wszystkim przed inteligencją, przed gronem demokratów.
Np. społeczeństwo a państwo. Jak wciągać społeczeństwo do współrządzenia krajem? Jak demokratyzować państwo?
Ziemia rosyjska, jej właściwości i zasoby stoją po stronie państwa. Bo gleba rdzennej Rosji jest licha, klimat zimny, dzień przez większą część roku — krótki. W tych warunkach naturalnych ziemia daje marne plony, coraz to powracają lata głodu, chłop jest biedny, zbyt biedny, żeby się uniezależnić. Pan albo państwo mieli nad nim zawsze wielką władzę. Chłop tonął w długach, nie miał co jeść, był niewolnikiem.
Jednocześnie jest to ziemia bogata w surowce — w ropę naftową, w gaz, w rudy żelaza. Ale są to właśnie surowce, których eksploatację i zyski łatwo monopolizować, w wypadku silnego państwa biurokratyczno-autorytarnego — monopolizować przez państwo. Tak więc i bieda gleby, i jej bogactwa są przeciw ludowi, a wspierają władzę. To jeden z wielkich paradoksów Rosji.
A jednak przyszłość rysuje się dla tego kraju optymistycznie. Wielkie społeczeństwa mają wielką siłę wewnętrzną. Mają one w sobie dość żywotnej energii i niewyczerpanych zasobów wszelkiej mocy, aby podnieść się z najdotkliwszych porażek i wyjść z najcięższych kryzysów.
Chiny umiały podnieść się z dna poniżenia i głodu i zacząć rozwijać się samodzielnie i pomyślnie. Podobnie — Indie. Podobnie Brazylia i Indonezja. Liczebność tych narodów, ich spójna kultura, ich zdolność trwania i ambicja tworzenia dają, nawet w trudnych warunkach, zdumiewające rezultaty. To ogólne prawo rozwoju ludzkości odnosi się z pewnością i do Rosji. I jeszcze jedno: Zachód, który Rosja fascynuje, ale i napawa lękiem, gotów jest zawsze przyjść jej z pomocą, choćby w interesie własnego spokoju. Zachód odmówi innym, ale Rosji pomoże zawsze.