Spojrzał na nią i uśmiechnął się szerokim słodkim uśmiechem, którego, jak sądziła, nikt poza nią nie oglądał nigdy na jego twarzy.
— Tak? — spytał.
— Lebannen podszedł i stanął po mojej lewej stronie, a potem Seserakh po prawej. Przed tronem Morreda. A ja uniosłam pierścień, tak jak uczyniłam, gdy przywieźliśmy go do Havnoru, pamiętasz? W „Bystrym Oku”, w blasku słońca? Lebannen ujął go oburącz, ucałował i oddał mi, a ja wsunęłam go jej na rękę. Zatrzymał się tuż nad przegubem — Seserakh nie jest drobnej budowy… och, powinieneś ją zobaczyć, Ged! Jaka to piękność, jaka lwica! Nareszcie spotkał kobietę równą sobie. I wszyscy radośnie krzyczeli. A potem zaczęły się uroczystości. Mogłam więc odejść.
— Mów dalej.
— Od końca?
— Od końca.
— Cóż, przedtem była Roke.
— Na Roke nic nie jest proste.
— Owszem.
W milczeniu sączyli czerwone wino.
— Opowiedz mi o Mistrzu Wzorów.
Uśmiechnęła się.
— Seserakh nazywa go wojownikiem. Twierdzi, że tylko wojownik mógł zakochać się w smoku.
— Kto poszedł za nim tamtej nocy do suchej krainy?
— On poszedł za Olchą.
— Ach… — W westchnieniu Geda zabrzmiało zdumienie i pewna satysfakcja.
— Podobnie inni mistrzowie. I Lebannen, i Irian…
— I Tehanu.
Cisza.
— Wyszła z domu. I zniknęła. — Długa cisza. — Azver ją widział. O wschodzie słońca. Na innym wietrze.
Cisza.
— Odeszły. W Havnorze i na zachodnich wyspach nie pozostał ani jeden smok. Onyks mówi, że gdy cienista kraina i wszystkie zamknięte w niej cienie dołączyły do światła, smoki odzyskały swe prawdziwe królestwo.
— Przełamaliśmy świat, by go scalić — mruknął Ged.
Po długiej chwili Tenar przemówiła cichym, załamującym się głosem.
— Mistrz Wzorów wierzy, że jeśli ją wezwie, Irian przybędzie do Gaju.
Ged długo nie odpowiadał. W końcu rzekł:
— Spójrz tam, Tenar.
Popatrzyła w mroczny przestwór powietrza nad zachodnim morzem.
— Jeśli przybędzie, to właśnie stamtąd. A jeśli nie, będzie tam.
Skinęła głową.
— Wiem. — Do jej oczu napłynęły łzy. — Kiedy wracaliśmy do Havnoru statkiem, Lebannen zaśpiewał mi piosenkę. — Nie mogła śpiewać, wyszeptała jedynie słowa: — „Bądź wolna, radości ma…”.
Odwrócił wzrok, patrząc ku lasom na zboczach góry, które powoli skrywała ciemność.
— Opowiedz, co robiłeś, kiedy mnie nie było — poprosiła Tenar.
— Pilnowałem domu.
— Wędrowałeś po lesie?
— Jeszcze nie — odparł.