Выбрать главу

Mel, Mel, Mel, wracaj! Melanie, Jamie cię potrzebuje. Nie mnie – ciebie. Jest chory, Mel. Słyszysz? Jamie jest chory!

Ale mówiłam do siebie. Nikt mnie nie słyszał.

Ręce trzęsły mi się ze strachu i zdenerwowania. Nie mogłam tu czekać w nieskończoność. Miałam wrażenie, że wzbierająca panika zacznie mnie zaraz rozdymać, aż w końcu pęknę.

Wreszcie usłyszałam kroki. I głosy. Ian nie był sam. Zgłupiałam.

– Pomyśl o tym jak o… eksperymencie – mówił Ian.

– Zwariowałeś? – odparł Jared. – To jakiś chory żart?

Poczułam skurcz w żołądku.

Silniejsze doznania. A więc t o miał na myśli.

Krew napłynęła mi do twarzy, gorącej jak czoło Jamiego. Chciałam uciekać, schować się gdzieś, lepiej niż ostatnio, tak by już nigdy mnie nie odnaleziono, choćby nawet szukali mnie tysiącem latarek. Ale nogi mi się trzęsły i nie mogłam się ruszyć.

Ian i Jared ukazali się w grocie, w której krzyżowały się korytarze. Twarz Iana była pozbawiona wyrazu, trzymał Jaredowi dłoń na ramieniu prowadząc go do przodu, prawie popychając. Jared patrzył na niego oczami pełnymi złości i zwątpienia.

– Tędy – powiedział Ian, pchając go w moją stronę.

Przylgnęłam plecami do ściany.

Jared ujrzał moją zażenowaną twarz i zatrzymał się.

– Wando, co jest grane?

Posłałam Ianowi krótkie, lecz pełne wyrzutu spojrzenie, po czym spróbowałam popatrzeć Jaredowi w oczy.

Zabrakło mi jednak odwagi. Utkwiłam wzrok w jego stopach.

– Straciłam kontakt z Melanie – szepnęłam.

– Co!?

Pokiwałam smutno głową.

– Jak to? – zapytał gniewnie.

– Nie jestem pewna, jak to się stało. Kazałam jej się uciszyć… ale zawsze wraca… do tej pory zawsze wracała… Nie słyszę jej… a Jamie…

– Zniknęła? – W jego głosie dało się słyszeć cierpienie.

– Nie wiem. Nie mogę jej znaleźć.

Głęboki oddech.

– O co chodzi Ianowi? Chce, żebym cię pocałował.

– Nie m n i e – powiedziałam tak cicho, że ledwie się słyszałam. – Ją. Nic jej tak bardzo nie wzburzyło jak to, że nas pocałowałeś. Na nic innego tak gwałtownie nie zareagowała. Więc może… Albo nie. Nie musisz. Sama jej poszukam.

Ciągle patrzyłam na jego stopy, dzięki czemu widziałam, jak robi krok w moją stronę.

– Myślisz, że jak ją pocałuję?…

Nie byłam w stanie nawet kiwnąć głową. Przełknęłam ślinę.

Znajome dłonie dotknęły mojej szyi i zsunęły się po niej do ramion. Serce waliło mi tak głośno, że zaczęłam się zastanawiać, czy go nie słyszy.

Czułam zażenowanie. Zmusiłam go, by mnie dotknął. Co, jeśli pomyśli, że to zwykła sztuczka, podstęp?

Zastanawiałam się, czy Ian ciągle tam jest, czy się nam przygląda. Jak bardzo go to boli?

Jared przesunął jedną dłonią wzdłuż mojej ręki aż do nadgarstka; jego dotyk zostawiał za sobą smugę ognia. Drugą chwycił mnie delikatnie za brodę i uniósł mi twarz. Wyprzedzałam myślami każdy jego ruch.

Przywarł gorącym policzkiem do mojego i szepnął mi na ucho:

– Melanie. Wiem, że tam jesteś. Wróć do mnie.

Powoli cofnął policzek i obrócił twarz tak, że zetknęliśmy się ustami.

P r ó b o w a ł pocałować mnie delikatnie. Czułam, że się stara. Lecz tak jak poprzednim razem, nic mu z tego nie wyszło.

Poczułam ogień wszędzie, ponieważ Jared nagle był wszędzie. Wodził rękoma po mojej skórze, wzniecając pożar. Całował każdy skrawek mojej twarzy. Poczułam, jak uderzam plecami o ścianę, ale nie czułam bólu, jedynie ogień.

Moje dłonie zaplątały się w jego włosy i próbowały go przyciągnąć, tak jakbyśmy mogli być jeszcze bliżej. Moje nogi zacisnęły mu się wokół bioder. Nasze języki tańczyły wokół siebie. Szalone pożądanie wypełniło mi cały umysł.

Oderwał ode mnie usta i przystawił mi je z powrotem do ucha.

– Melanie Stryder! – zagrzmiał. – Nie opuścisz mnie! Przecież mnie kochasz? Pokaż mi, że mnie kochasz! Pokaż! Mel, do cholery! Wracaj!

Znowu natarł na mnie ustami.

Ach, jęknęła cichutko Melanie.

Nie byłam w stanie jej przywitać. Płonęłam.

Ogień dotarł do niej, do odległego zakamarka, w którym leżała zgaszona, na wpół żywa.

Moje dłonie zacisnęły się na koszulce Jareda i zadarły ją do góry. Nie mówiłam im, co mają robić, same wpadły na ten pomysł. Czułam na plecach jego ręce, ich rozżarzony dotyk.

Jared? – szepnęła. Próbowała się zorientować w położeniu, ale nasz wspólny umysł był całkiem zdezorientowany.

Poczułam, jak twarde mięśnie jego brzucha przygniatają mi dłonie.

Co? Gdzie… Melanie powoli dochodziła do siebie.

Oderwałam usta od jego warg, by zaczerpnąć powietrza, a wtedy zaczął obsypywać płomiennymi pocałunkami moją szyję.

Jared! Jared! NIE!

Pozwoliłam jej zawładnąć ramionami, gdyż tego właśnie chciałam, choć teraz ledwie zdawałam sobie z tego sprawę. Dłonie na jego brzuchu nagle stwardniały. Palce zaczęły wpijać mu się w ciało, po czym odepchnęły go najmocniej, jak mogły.

– NIE! – wykrzyknęła Melanie przez moje usta.

Jared pochwycił jej ręce i od razu przycisnął mnie do ściany, nim zdążyłam upaść. Uginały się pode mną nogi, tak jak reszta ciała ogłupione sprzecznymi sygnałami.

– Mel? Mel!

– Co ty w y r a b i a s z?

Jared wydał jęk ulgi.

– Wiedziałem, że dasz radę! Ach, Mel!

Pocałował ją znowu, w usta, w których odzyskała czucie, i obie mogłyśmy skosztować łez cieknących mu po policzkach.

Ugryzła go.

Odskoczył od nas, a ja osunęłam się bezwolnie na podłogę.

Roześmiał się.

– Cała ona. Moja Mel. Masz ją tam ciągle, Wando?

– Tak – wydyszałam.

Co to miało być, do cholery? – srożyła się Melanie.

Gdzie byłaś? Masz pojęcie, przez co przeszłam, próbując cię zaleźć?

No właśnie widzę, jak cierpiałaś.

O, uwierz mi, że będę cierpieć, zapewniłam. Czułam, że to się zbliża. Tak jak ostatnio…

Wertowała moje myśli najszybciej, jak się dało. Jamie?

Właśnie próbuję ci to powiedzieć. On cię potrzebuje.

To dlaczego nie jesteśmy z nim?

Może dlatego, że jest chyba jeszcze za mały, żeby oglądać takie rzeczy.

Nadal grzebała w mojej pamięci. No proszę, z Ianem też. Dobrze, że mnie przy tym nie było.

Tak się martwiłam. Nie wiedziałam, co robić.

Dobra, chodźmy. Szkoda czasu.

– Mel? – zapytał Jared.

– Jest ze mną. Jest wściekła. Chce się zobaczyć z Jamiem.

Jared objął mnie w pasie i pomógł mi wstać.

– Możesz sobie być wściekła, Mel, tylko nie odchodź.

Jak długo mnie nie było?

Cale trzy dni.

Przycichła nagle. Gdzie byłam?

Nie wiesz?

Nie pamiętam… nic nie pamiętam.

Przeszły nas dreszcze.

– Wszystko w porządku? – zapytał Jared.

– Powiedzmy.

– To ona do mnie wcześniej mówiła? Wtedy na głos?

– Tak.