– Chcę choć raz w tygodniu spędzić trochę więcej czasu z dziećmi.
– Nie tłumacz się, rozumiem.
– Za to w niedzielę mam drugą zmianę, więc pewnie się spotkamy.
– Nie mogę się już doczekać. – Jacek miał problem z oderwaniem wzroku od jej połyskujących oczu.
– Ja też – szepnęła Nina.
Przez chwilę oboje walczyli z pokusą, by się pocałować, lecz w końcu Jacek odpuścił i odsunął się.
– Powinienem już pójść – odchrząknął. – Jedź ostrożnie, dobrej nocy – powiedział, po czym otworzył drzwi i wyszedł na deszcz.
Nina odprowadziła go wzrokiem aż do momentu, kiedy zniknął za drzwiami na klatkę. Dopiero, gdy je zamknął, wypuściła wstrzymywane w płucach powietrze. Jednak zamiast odjechać z parkingu, przez kilka chwil siedziała, wpatrując się w ciemność. Żałowała, że jej nie pocałował. W ich wieku nie było już czasu na romantyczne podchody i gierki – albo mówiło się tak, albo nie, proste.
Zaraz, zaraz… Nagle na jej policzki wypłynęły czerwone rumieńce. Czyżby w zaledwie tydzień zakochała się w tym mężczyźnie? I właśnie umówiła się z nim na drugą randkę?
Od natłoku myśli zaczęło jej szumieć w głowie. By się od nich odciąć, uruchomiła silnik samochodu i skupiła całą uwagę na drodze. Dotarła do siebie po kilkunastu minutach, a idąc do kamienicy, zdążyła zmoknąć złapana przez deszcz. Weszła do mieszkania najciszej, jak umiała, nie chcąc budzić dzieci ani siostry, jednak Eliza ani myślała się kłaść i czekała na nią, siedząc na kanapie z kubkiem gorącej herbaty w ręku oraz książką. Oświetlała ją jedynie stojąca za kanapą lampa, a jej nogi otulał kupiony kiedyś przez Ninę koc.
Na widok siostry Eliza odłożyła książkę. Wyprostowała plecy, odrywając się od puszystej poduszki i popatrzyła na tę swoją sierotę, której makijaż spłynął po twarzy, a fryzura nie przypominała już misternego upięcia, lecz bocianie gniazdo. I to takie drugiej jakości.
– Oho – rzuciła, kiedy Nina przysiadła tuż obok niej na kanapie i zaczęła zdejmować ubłocone szpilki, a potem podarte rajstopy. – Więc to naprawdę musiał być burzliwy wieczór.
– Żebyś wiedziała. – Nina zerknęła na siostrę. – To chyba będzie najbardziej pamiętna randka w moim życiu. Zaraz po tej, podczas której, tuż po koncercie Igora, rzuciła się na niego jakaś jego fanka i zaczęła go namiętnie całować.
Eliza uśmiechnęła się do siostry, po czym pogłaskała ją po plecach.
– Chcesz herbatę? – zaproponowała.
– A dzieci śpią? – Nina zerknęła w kierunku drzwi na korytarz.
– Już od dawna. Ignaś miał dość wysoką gorączkę, ale udało mi się ją zbić. Oboje śpią jak zabici.
– Przepraszam, że obciążam cię opieką nad moimi pociechami nawet wtedy, kiedy są chore. Pewnie wolałabyś mieć inne plany na wieczór.
– Sama zaproponowałam, że się nimi zajmę, więc nie ma o czym mówić. Poza tym odwiedził nas Paweł. Wstąpił po drodze do KFC i przywiózł nam frytki oraz dwa kubełki skrzydełek. A potem grałam z nim i Kalinką w Twistera, gdy Ignaś spał.
– Tylko nie mów tego matce, bo gotowa spalić cię żywcem za te kulinarne herezje.
– Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. To chcesz tę herbatę czy nie?
– Wolałabym wino.
– Uuu – zaśmiała się Eliza. – Mam się nastawić na długą opowieść?
– W dodatku pełną emocji.
– Przyniosę korkociąg i kieliszki.
– A mogłabyś najpierw powyjmować mi z włosów wsuwki? – poprosiła siostrę Nina. – Zwiążę je w jakiś nędzny koczek, bo trochę mi przeszkadzają. Chyba nie jestem stworzona do eleganckich fryzur i makijażu.
Eliza przesiadła się za plecy siostry i doprowadziła jej włosy do względnego ładu.
– Gotowe. To gdzie masz to wino?
– W łazience.
– Gdzie? – Eliza nie kryła zdziwienia.
– Musiałam je gdzieś schować przed dziećmi. Jedynym miejscem, w którym nie myszkują w poszukiwaniu czegoś do jedzenia czy picia, jest szafka z detergentami. Nauczyłam je, że wszystko, co się tam znajduje, jest trujące.
Eliza roześmiała się i po chwili wróciła z łazienki, niosąc nie tylko butelkę wina, ale także płyn do demakijażu oraz płatki kosmetyczne.
– Nie, żebym chciała cię obrazić, ale zrób coś z twarzą. – Podała je siostrze. – Jeśli któreś z dzieci wstanie, to jeszcze się ciebie wystraszy.
Nina posłusznie zmyła makijaż i już po chwili siedziały z Elizą na kanapie przykryte kocem, trzymając w dłoniach pękate kieliszki. Popijając wino, opowiedziała siostrze o wydarzeniach dzisiejszego wieczoru. Z najdrobniejszymi szczegółami.
Kiedy skończyła, Eliza zamilkła i przyglądała jej się uważnie.
– No powiedz coś – ponagliła ją Nina. – Wyśmiej, zgań albo cokolwiek innego, ale nie świdruj mnie tymi swoimi pięknymi oczkami, bo nie wytrzymam. Jestem idiotką, prawda? Coś takiego mogło spotkać jedynie sierotę życiową mojego pokroju. A to bardzo fajny facet.
– Zaraz, zaraz. – Eliza czegoś tu nie rozumiała. – Przecież zaprosił cię na drugą randkę.
– No niby tak. Ale…
– Więc nie gadaj takich głupstw, bo naprawdę zachowujesz się jak idiotka.
– Co o tym wszystkim myślisz? – Nina błagalnie spojrzała na siostrę.
Eliza odstawiła kieliszek z winem na stół i popatrzyła jej w oczy.
– Mam dwa przemyślenia.
– Tak?
– Po pierwsze, jeżeli po tym, co się stało i jak wyglądasz, sorry za szczerość, Jacek nie uciekł od ciebie na drugi koniec świata, to naprawdę widzę w tej znajomości szansę na długotrwały związek.
– Naprawdę?
– Aha. – Pokiwała głową.
– A ta druga refleksja?
– Musimy zabić wasze matki. Innego wyjścia nie widzę. Te dwie nie dadzą wam żyć, więc albo wy, albo one – zaśmiała się, zerkając przy tym na komedię kryminalną, którą właśnie czytała.
Nina zarzuciła ramiona na szyję siostry i mocno ją przytuliła.
– Jesteś kochana, wiesz?
– Wiem – szepnęła Eliza. – Ale chyba powinnyśmy już położyć się spać, nie sądzisz? Muszę iść jutro do pracy.
– No tak. – Nina odsunęła się od niej i popatrzyła na zegarek wiszący nad aneksem kuchennym. Myślała, że jest dopiero trochę po północy, a było już grubo po pierwszej. Chyba przez te wszystkie emocje nabawiła się zaburzeń percepcji czasoprzestrzeni.
A może to przez wino?
– Jeśli chcesz, zajmij moje łóżko – zaproponowała siostrze. – Ja się zdrzemnę na kanapie.
– Daj spokój, całkiem mi tu dobrze – zaprotestowała Eliza, poklepując przy tym kanapę. – Spałam na niej już kilka razy i zdążyłyśmy się polubić. Zresztą po tym całym szaleństwie przyda ci się regeneracja we własnym łóżku.
– No dobrze. – Nina podniosła się z miejsca i odniosła kieliszki do zlewu, pamiętając też o ukryciu butelki po winie przed dziećmi. – To dobranoc – pozdrowiła jeszcze siostrę.
– Dobranoc – odpowiedziała Eliza. Następnie odczekała kilka chwil, aż światło w sypialni Niny zgaśnie, i wróciła do książki. Pal licho pracę, musi przeczytać jeszcze jeden rozdział. Tym bardziej że akcja dopiero nabierała rozpędu.
ROZDZIAŁ 33
Sabina obudziła się z potwornym bólem głowy i bynajmniej nie był to kac. Już prędzej obarczyłaby winą leki, którymi, za zgodą męża, nafaszerowano ją wczoraj na pogotowiu. Wyjątkowo zaczęła więc poranek nie od pójścia do siłowni, ale wzięcia tabletki przeciwbólowej, oczywiście tuż po niewielkim śniadaniu (nie wolno spożywać leków na pusty żołądek, to zwykle źle się kończy). Następnie zaparzyła sobie kawę i usiadła na kanapie w salonie, zastanawiając się, co też teraz powinna począć.
No, może nie dosłownie, bo w jej wieku już niektóre rzeczy były niewykonalne, jak na przykład rzeczone zajście w ciążę, ale metaforycznie. Coś przecież musiała zrobić z tą zazdrosną o syna wariatką, która tylko czeka, aż Nince powinie się noga. Tylko co?
– O, cześć, mamo. – Nim zdążyła się nad tym porządnie zastanowić, z góry zeszła jej najukochańsza córka.
– Eliza? – Sabina zdziwiła się na jej widok. – A nie miałaś przypadkiem spać u Ninki?
– Spałam, ale przyjechałam się przebrać. – Eliza była świeża jak poranek i wykonała pełen gracji obrót w zwiewnej, pudroworóżowej sukience. – Jak się czujesz? – spytała matkę, sięgając po jedno z leżących na tacy jabłek.