Выбрать главу

Chciałem cioci zrobić niespodziankę – wyszeptał czerwony Nieletni – i się skasowało…

Zobaczyłam wszystkie gwiazdy na niebie, mimo sufitu.

Co się skasowało? – jęknęłam.

Cioci skrzynka – odjęknął Piotruś. – Ale teraz chcę założyć cioci nową, na lepszym serwerze, i wtedy ciocia będzie mogła szybciej i bez problemu, bez aktualizacji i…

Piotrek, idź spać – powiedziałam bardzo ostro.

To ja pójdę odrobić lekcje – powiedział Nieletni i powlókł się do pokoju.

Siedziałam z Tosia przed ekranem i próbowałam wytłumaczyć mojemu komputerowi, żeby jednak przywrócił poprzednią pocztę. Nie dał się przekonać.

– Ale mamo, nie było żadnych nowych wiadomości, to co się martwisz? – Tosia próbowała mnie pocieszyć.

Kiedy zadzwonił telefon, podskoczyłam na równe nogi. Mój stan psychiczny pozostawia wiele do życzenia.

Cześć, mamo – powiedziałam do słuchawki.

Co słychać, kochanie, jak sobie dajesz radę?

Znakomicie – skłamałam gładko.

Wiesz, z chłopcami zawsze są problemy. Na przykład twój brat… – wsłuchiwałam się w głos Mojej Mamy i byłam szczęśliwa, że jestem w domu, zaraz pójdę spać, Tosia tym razem wróciła do domu, nie zadzwoniła od tatusia, że jutro jest dzień otwarty dla przyszłych studentów na uniwerku i że śpi u tatusia, i że Nieletniemu się nic nie stało… – Więc musisz być czujna – załapałam się na ostatnie słowa.

Jestem, mamusiu, wszystko jest w porządku.

Bo masz taki dziwny głos, na pewno?

– Jestem zmęczona, niedawno wróciliśmy do domu – udało mi się nie skłamać, ale też nie powiedziałam całej prawdy.

To kładź się, kochanie, nie przeszkadzam – po wiedziała Moja Mama, a ja powlokłam się do przedpokoju, powiesiłam kurtkę Nieletniego, rzuconą malowniczo na podłogę, i schowałam buty do szafki.

Jutro muszę wezwać kogoś do komputera, całe szczęście, że mi nie skasował bazy danych, bobym zabiła. Dzieci naprawdę ocierają się co chwilę o śmierć.

O jedenastej Nieletni wychylił się ze swojego pokoju. Rozkładałam właśnie tapczan.

Ciociu, to ja idę spać, dobranoc.

Dobranoc – powiedziałam. – Ja też się kładę.

To ja ci może zrobię kąpiel? – zapytał nieśmiało, a ja zobaczyłam, że bardzo chce mi zrobić przyjemność w zamian za stres, który mi zafundował przedtem.

Właśnie skończyłam dwie rozmowy telefoniczne – jedną z Karną, która mi zreferowała, co się działo po moim wyjściu z pracy, i drugą z Naczelnym, któremu zreferowałam, dlaczego wyszłam wcześniej z pracy. Kajałam się bardzo, Nieletni musiał słyszeć i wywnioskować, że jest główną przyczyną moich kłopotów w pracy i zagrodzie.

– Dobrze, kochanie – powiedziałam, bo najważniejsze w wychowaniu dziecka to się nie obrażać i pozwolić się dziecku zrehabilitować.

– I włączę ci aparat do masażu, to cię odpręży – powiedział Nieletni, a ja pobłogosławiłam pomysł bycia kobietą luksusową z bąbelkami w wannie.

Otworzyłam szeroko drzwi na ogród, Borys przeturlał się w stronę kominka, koty wybiegły radośnie na dwór, doszedł do mnie szum wody z łazienki i pomruk mojej maty masującej. Nalałam sobie kieliszek koniaku i siadłam w fotelu. Jednak ten dzień się przyjemnie kończy, będę spać jak zabita, jeszcze tylko dziesięć dni, za dziesięć dni wraca Agnieszka i Nieletni będzie sobie dłubał przy ich komputerze i im kasował różne pliki. Pomyślałam o tym z ulgą, mimo że przepadam za swoim siostrzeńcem. Ale wolę przepadać za nim z pewnej odległości.

Ciociu – Piotrek stanął w drzwiach, a ja szybko postawiłam dyskretnie kieliszek obok fotela, niech dziecko nie widzi, że ciocia tak leczy nerwy. – Ciociu, tam się leje woda, to ja się już położę…

To śmigaj. Dziękuję! – powiedziałam i uśmiechnęłam się, a Nieletniemu jakby ktoś garb zdjął. Wyprostował ramiona, podbiegł i pocałował mnie w policzek.

Nieletniemu mężczyźnie niewiele trzeba do szczęścia, szkoda, że im to na lata nie zostaje. Wypiłam łyk koniaczku i włączyłam telewizor. Na ekranie jakiś pan przesyłał jakiejś pani zdjęcie z toalety, niby że nie ma czym tyłka wytrzeć. A smutna dotychczas pani, jak tylko zobaczyła to zdjęcie i zrozumiała, że on z powodu braku papieru ją opuścił, a nie innej kobiety, rozjaśniła się i pobiegła podać mu ten papier. Była to reklama telefonu, jak się okazało, który robi zdjęcia. I ta reklama prawdopodobnie nie miała nic przeciwko kobietom, nie, jak zwykle. Całe szczęście, że nie mam telefonu komórkowego, szczególnie takiego, żeby jakiś facet mi pokazywał, że ma brudny tyłek. Brrr. Zbrzydziło mnie doszczętnie i wtedy sobie przypomniałam, że do wanny leje się woda.

Kiedy otworzyłam drzwi do łazienki, wypłynęła na mnie fala białej piany, pachnącej świerkiem. Rzuciłam się do kurków, rzuciłam się do kontaktu i wyłączyłam matę. A potem usiadłam po kostki w wodzie i rozpłakałam się.

Ale skąd mój Nieletni Siostrzeniec miał wiedzieć, że nie leje się płynu do kąpieli, jeśli się włącza bąbelki?

Wycierałam mieszkanie do północy. Pech jakiś ciąży nad moją podłogą. To już trzecie gruntowne mycie na przestrzeni paru tygodni. Podłoga może tego nie wytrzymać. Piana dosięgła kuchni i pokoju, w którym Nieletni spał snem sprawiedliwego. Jedyny profit z tego zdarzenia to ubytek w butelce koniaku, bo na całkiem trzeźwo nie byłam w stanie sprzątać po nocy. A podłoga w końcu czysta i pachnąca świerkiem jak nigdy. Padłam do łóżka o pierwszej i natychmiast zasnęłam jak suseł. O trzeciej w nocy zbudził mnie telefon. Byłam nieprzytomna.

Jutka, co się z tobą dzieje? – usłyszałam w słuchawce głos mojego Niebieskiego.

Która godzina? – zapytałam bezsensownie, bo chyba jeszcze nie czas wstawać, na miłość boską!

– Jutka, to ja, Adam! – daleki pogłos niósł się po drutach, ale ja, choć w części byłam przytomna, to nie była to część na ogół używana do porozumiewania się. Większa część mnie spała. – Co się stało?

Nic… – mruczałam do słuchawki – wszystko w porządku. Co u ciebie?

Załatwiłaś wizę? Przyjeżdżacie? – Adam odpływał w siną dal. – Czemu nie piszesz?

Nie wiem… Nie mam pojęcia… – Czy ja gdzieś mam jechać? Dzisiaj? Po nocy?

– Masz taki dziwny głos… Na pewno wszystko w porządku?

Tak… tak – wyszeptałam resztką sił – skasowałam sobie pocztę, jutro wyślę emalkę z pracy…

Jak to, skasowałaś? – chciał wiedzieć Niebieski, ale oczy mi się zamykały ze zmęczenia i widocznie przesadziłam z ubytkiem w butelce… – Nie można skasować!

Można, niestety, jak się ma zdolnego siostrzeńca, to wszystko można.

– Napiszę jutro z redakcji – szepnęłam w słuchawkę.

– To całuję. – Kochany Niebieski całował mnie na dobranoc.

– Tęsknię za tobą – powiedziałam i odpadłam na łóżko, tuż obok Zaraza, który leżał przy mojej poduszce.

Dlaczego akurat w Ameryce jest inny czas niż w Polsce? Na dobrą sprawę nic nie usprawiedliwia takiej różnicy czasu. Czy nie byłoby lepiej, gdybyśmy zostali przy Ziemi jako płaskim talerzu przytrzymywanym przez słonie, które stoją na grzbietach żółwi? Byłoby. Ale nie, Kopernik musiał odkryć, że Ziemia jest kulista, i dlatego właśnie mam noc, kiedy jedyna miłość mojego życia ma dzień. Kiedy obudziłam się rano, nie mogłam sobie uświadomić, dlaczego słuchawka jest w łóżku, w kudłach Borysa, wydawało mi się, że Adaśko dzwonił i bardzo żałowałam, że nic z tego snu nie pamiętam.

Czułe kłamstwa

Nie mam czasu, nie mam czasu, nie mam czasu. Rano pobudka, wyprawiam Nieletniego, w pędzie zakupy, potem redakcja, teraz muszę być codziennie, Nieletni dzielnie wraca ze szkoły kolejką i kasuje bilety, Tosia przychodzi do domu wieczorem, uczy się albo jeździ z koleżankami wybierać sukienkę na studniówkę, średnio dwa razy w tygodniu, poza tym weekendy spędza u ojca i oświadczyła, że nie może sobie pozwolić na przerwę w nauce.

Z Ameryki więc nici, nie zostawię jej na święta.

Nie wiem, jak inne kobiety dają sobie radę, choćby takie, które mają dwójkę dzieci, albo trójkę dzieci, albo czwórkę dzieci. Nie wiem, jak ja sobie dawałam radę przy Nieletniej Tosi. Nie pamiętam. Może już jestem za stara na takie dzieci. Ale przecież Agnieszka jest starsza i sobie daje radę. A Grzesiek jest dużo starszy od Agnieszki. Ale oni się wyszaleli, zanim mieli dzieci. Bardzo mądrze.