– Zostaw ją! – Sean zbliżał się z kołkiem w dłoni.
– Nie! – Stanęła naprzeciw ojca.
– Chodź ze mną, córeczko. Ten potwór ciebie opętał.
– Nie, tato. – Przycisnęła dłoń do piersi. – Kocham go. – Zdała sobie sprawę, że dotyka srebrnego krucyfiksu. – O Jezu. – Spojrzała na Romana. – Obejmij mnie. Jeszcze raz.
Przyciągnął ją do siebie.
– Nie pali cię? – Cofnęła się, podniosła krzyż. – Nie poparzył cię.
Otworzył szeroko oczy. Ostrożnie dotknął krzyża.
– To znak. – Oczy Shanny zaszły łzami. – Bóg nie odwrócił się od ciebie.
Roman zacisnął dłoń na krucyfiksie.
– „Nie zdajesz sobie sprawy z bożej wielkoduszności”. Dziś usłyszałem te słowa od mądrego człowieka. Do tej pory w nie nie wierzyłem.
Powstrzymała łzy.
– Bóg cię nigdy nie opuścił. Ja też nie. Dotknął jej twarzy.
– Zawsze będę cię kochać. Śmiała się przez łzy.
– Skoro Bóg ci wybaczył, ty musisz wybaczyć sobie. Nie możesz już zadręczać ani siebie, ani nas.
– Aye - sapnął Connor. – Musisz polubić siebie. Roman otoczył Shannę ramionami.
– To nie koniec! – ryknął Sean. – Załatwimy was, jednego po drugim. – Odszedł, a za nim jego ekipa.
– Nie martw się. – Shanna oparła głowę na jego ramieniu. – Przyzwyczai się.
– Naprawdę za mnie wyjdziesz?
– Tak. – Zanim ją pocałował, usłyszała radosne okrzyki Szkotów. Przywarła do niego. Życie jest piękne, nawet z nieumarłym.
Podziękowania
Mam dług wdzięczności wobec wielu osób, które bardzo mi pomogły. Serdeczne podziękowania dla doktor Stephanie Troeger z kliniki stomatologicznej w Katy w Teksasie; gdyby nie ona, nie wiedziałabym, jak wstawić wampirowi kieł. Dziękuję Paulowi Weiderowi; jego poglądy na rewolucję cyfrową podsunęły mi mnóstwo pomysłów, w tym wampiryczną stację telewizyjną, której nazwę wymyślił mój mąż, Don Sparks, za co też mu dziękuję. Nie obejdzie się bez ciepłych słów pod adresem kolegów po piórze z Romance Writers of America, zwłaszcza oddziałów w West i Northwest Houston. I wreszcie wyrazy wdzięczności dla męża i dzieci za cierpliwość i wsparcie.
Kerrelyn Sparks