Выбрать главу

– Faith? – szepcze. – Faith!

Zrzuca koc z pustego łóżka, sprawdza szafę. Zagląda do łazienki, zbiega na dół do pokoju zabaw i kuchni. Głowa pulsuje jej bólem, dłonie ma wilgotne.

– Faith, gdzie jesteś? – krzyczy.

Myśli o artykułach prasowych na temat dzieci porwanych z domów w środku nocy. Wyobraża sobie stu różnych terrorystów, opuszczających w tej chwili posiadłość. I nagle przez okno dostrzega błysk srebra.

Na dziedzińcu Faith ostrożnie czołga się po pionowym drążku huśtawki trzy i pół metra nad ziemią. Już wcześniej to robiła, poruszając się zręcznie jak kot i przerażając Mariah, która oczyma wyobraźni widziała, jak dziewczynka spada.

– Możesz mi powiedzieć, co tu robisz w samym środku nocy? – pyta Mariah cicho, by nie przestraszyć córki.

Faith spogląda w dół, wcale nie zaskoczona obecnością matki.

– Mój stróż powiedział, żebym tu przyszła.

Mariah spodziewała się różnych usprawiedliwień, ale nie takiego.

– Twój kto?

– Mój stróż.

– Jaki stróż?

– Moja przyjaciółka. – Faith uśmiecha się, oszołomiona prawdą tych słów. – To moja przyjaciółka.

Mariah usiłuje przypomnieć sobie buzie koleżanek Faith. Ale żadna jej nie odwiedziła, odkąd odszedł Colin, ich rodziny przestrzegają nowoangielskiej tradycji nie wtrącania się do kłopotów sąsiadów – na wypadek, gdyby były zaraźliwe.

– Czy ona mieszka blisko nas?

– Nie wiem – odpowiada Faith. – Sama ją zapytaj.

Mariah nagle czuje ucisk w sercu. Od czasów Greenhaven widzi swój umysł w postaci szeregu szklanych kostek domina, które może powalić jeden oddech. Zastanawia się, czy izolacja od rzeczywistości jest uwarunkowana genetycznie, jak kolor włosów czy tendencja do tycia.

– Czy… czy twoja przyjaciółka teraz tu jest?

– A jak myślisz? – prycha Faith. Podstępne pytanie.

– Tak?

Faith śmieje się i siada na drążku, machając nogami.

– Zejdź, zanim zrobisz sobie krzywdę – upomina ją Mariah.

– Nie zrobię sobie krzywdy. Mój stróż tak mówił.

– Łatwo powiedzieć – mruczy Mariah i wdrapuje się na huśtawkę, żeby zdjąć córkę. Z bliska słyszy, jak Faith nuci na melodię „Pop Goes the Weasel”:

– „…tylko o owocach z drzewa, które jest w środku ogrodu…” *

– Do domu. Natychmiast – nakazuje Mariah stanowczo.

Dopiero kiedy córka leży już w łóżku, ona uświadamia sobie, że plecy Faith zagoiły się na tyle, że może włożyć piżamę.

Barbie w gabinecie doktor Keller jest łysa, ale Faith lubi się bawić pozostałymi zabawkami: rękawicami do piłek Koosh, domkiem dla lalek, kredkami w kształcie kaczek, świnek i gwiazd. Za to na widok Barbie przechodzą ją dreszcze. Lalka zamiast włosów ma na głowie maleńkie dziurki i wygląda zupełnie nie tak, jak powinna. Patrząc na nią, Faith przypomina sobie, jak kiedyś upuściła siusiającą lalkę. Pękł jej brzuch, odsłaniając pompkę i baterie zamiast baśniowego serca, które sobie wyobrażała.

Faith właściwie lubi przychodzić do doktor Keller. Myślała, że będą jej dawać zastrzyki albo nawet robić to badanie, kiedy wsadzają do gardła naprawdę długi patyczek, ale doktor Keller tylko obserwuje ją przy zabawie i zadaje pytania. Potem wychodzi do pokoju, w którym czeka matka, i Faith bawi się sama.

Dzisiaj doktor Keller siedzi na krześle i notuje w zeszycie. Faith podnosi lalkę, tę z koroną królowej, zaraz jednak pozwala, by wysunęła jej się z dłoni. Zanurza ręce w pojemnik z kredkami i przesypuje je przez palce. Później idzie na drugi koniec pokoju i przygląda się łysej Barbie. Łapie ją i zanosi do domku dla lalek.

Domek nie jest wymyślny, nie przypomina tych, które robi mama, ale całkiem jej się podoba. Kiedy Faith za bardzo zbliża się do domków mamy, ta na nią krzyczy, a kiedy udaje jej się wyjąć maleńki fotel albo przesunąć palcem po miniaturowym plecionym chodniku, boi się, że zaraz wszystko zniszczy, bo wystarczy, żeby mocniej odetchnęła.

Plastikowy domek dla lalek doktor Keller jest przeznaczony dla dzieci, widać wyraźnie, że zrobiono go, by ktoś się nim bawił.

Ken i druga Barbie (ta ma włosy) stłoczeni są w maleńkiej łazience. Ken leży twarzą w toalecie. Faith przenosi lalki do sypialni i mocno przyciska Kena do Barbie z włosami, a potem opiera łysą Barbie o ścianę, by mogła się temu przyglądać.

Doktor Keller przysuwa krzesło bliżej domku.

– W tym pokoju jest mnóstwo ludzi.

Faith podnosi głowę.

– To jest ojciec i matka, i druga matka.

– Dwie matki?

– Tak. Ta – Faith wskazuje lalkę w objęciach Kena – tylko się całuje.

– A ta druga?

Faith delikatnie gładzi łysą głowę drugiej Barbie.

– Ta tylko płacze.

– Co takiego?

Jessica smutnieje i Colin od razu wie, że popełnił kolejny błąd.

– Myślałam, że będziesz szczęśliwy – mówi Jessica i wybucha płaczem.

Colin nie ma pojęcia, co zrobić. Jest przekonany, że Jessica oczekuje, żeby zachował się właściwie, powiedział, co trzeba, ale on potrafi myśleć wyłącznie o tej chwili sprzed lat, kiedy lekarze w Greenhaven poinformowali go, że Mariah jest w ciąży. Po chwili bierze Jessicę w objęcia.

– Przepraszam. Jestem szczęśliwy, naprawdę.

Jessica unosi głowę.

– Tak? – pyta drżącym głosem.

Colin potakuje.

– Przysięgam na Boga.

Jessica odwraca się i oplata go niczym winorośl.

– Wiedziałam, że tak powiesz. Wiedziałam, że uznasz to za drugą szansę.

„Na co?” – myśli Colin i natychmiast uświadamia sobie, że Jessica mówi o rodzinie.

Uśmiecha się do niej, choć gardło mu się ściska. Oczy Jessiki błyszczą, kiedy bierze jego dłoń i kładzie na swoim płaskim brzuchu.

– Ciekawa jestem, do kogo będzie podobne – mówi cicho.

Colin próbuje wyobrazić sobie dziecko, które poczęli. Zamyka, oczy, ale widzi wyłącznie Faith.

Mariah z jękiem się prostuje, skończywszy wiązać sznurowadła Faith na podwójne węzły. Jest czwartek, dzień na odkurzanie, wymianę książek w bibliotece, kupowanie świeżej kukurydzy na targu, a obecnie też na wizyty Faith u doktor Keller.

– Okay, możemy iść.

– Mamusiu, jej też musisz zawiązać – mówi Faith.

Wzdychając, Mariah znowu kuca i udaje, że wiąże sznurowadła wyimaginowanej przyjaciółce Faith.

– Mamusiu… ona ma sprzączki.

Po chwili Mariah się podnosi.

– Czy teraz jesteśmy gotowe?

Mija córkę, chwyta torebkę i otwiera drzwi. Kiedy Faith jest za progiem, Mariah przystaje na moment, by przyjaciółka córki także mogła wyjść.

Faith się uśmiecha i bierze matkę za rękę.

– Ona ci dziękuje.

Mariah nigdy nie wybrałaby doktor Keller na swojego psychiatrę. Przede wszystkim lekarka jest doskonale zorganizowana i Mariah łapie się na tym, że zawsze sprawdza, czy nie zostawiła czegoś w samochodzie: kluczyków, notatnika, pewności siebie. Poza tym doktor Keller jest piękna i młoda, z włosami barwy lisiego grzbietu i nogami, które zawsze zgrabnie zakłada jedną na drugą. Mariah wiele lat temu przekonała się, że nie chce rozmawiać z takimi osobami. Doktor Johansen doskonale do niej pasował: niski, zmęczony, na tyle ludzki, że Mariah nie miała oporów przed zwierzaniem mu się ze swoich słabości. Ale to on zaproponował, żeby Faith poszła do kogoś, kto pomoże jej poradzić sobie z rozwodem. Mariah chciała, żeby Faith chodziła do doktora Johansena, tylko że on nie leczy dzieci. Polecił doktor Keller i nawet zadzwonił do niej, żeby umówić Mariah na szybką wizytę.

Mariah nie chce przyznać, nawet przed samą sobą, że jest pierwotną przyczyną halucynacji Faith. W końcu lekarze w Greenhaven nie wiedzieli, czy prozac nie uszkodzi dziecka w jej brzuchu. I nie byli w stanie określić, w jaki sposób.

вернуться

* Wszystkie cytaty z Biblii pochodzą z Biblii Tysiąclecia.