Выбрать главу

Nim Colin ma czas odpowiedzieć, Joan zadaje pytanie:

– Doktorze Birch, zna pan to dziecko?

– Myślę… przypuszczam… że to Faith White.

– Kiedy widział ją pan po raz ostatni?

– W sobotę późnym wieczorem. Sprawiała wrażenie, że nie przeżyje weekendu. – Psychiatra ma oczy szeroko otwarte ze zdziwienia, nie może ich oderwać od Faith.

– Jak teraz wygląda?

Birch uśmiecha się triumfalnie.

– Całkowicie zdrowo.

– I jak pan to tłumaczy?

Lekarz z dumą spogląda najpierw na Malcolma Metza, potem na Joan.

– Nie ulega wątpliwości, że moje przeczucia były słuszne. Marian White cierpi na zespół Münchausena. Kiedy nakazem sądu odseparowano ją od córki, choroba dziewczynki w sposób wręcz spektakularny ustąpiła. – Gestem wskazuje Faith siedzącą sztywno obok kuratorki. – Mam tylko nadzieję, że sąd w dalszym ciągu nie dopuści do niej matki.

Joan uśmiecha się szeroko.

– Doktorze, nie wiem, jak panu dziękować.

Cokolwiek zmieszany Malcolm Metz obwieszcza, że nie ma pytań. Nie ufa Joan Standish za grosz, ale z całą pewnością nie zamierza jej przeszkadzać, skoro chce za niego odwalić robotę. Kiedy sędzia ogłasza krótką przerwę, Metz kładzie dłoń na ramieniu Colina.

– Chodźmy na kawę – mówi. – To dobrze wygląda, nie uważasz?

– Joan, co ty wyprawiasz? – pyta Mariah, gdy zamykają za sobą drzwi pokoiku wielkości szafy.

– Zaufaj mi.

– Dajesz do zrozumienia, że ja ją krzywdzę! Dlaczego nie powiedziałaś Birchowi, że byłam w szpitalu w niedzielę?

– Choćby dlatego, że natychmiast znalazłabyś się w więzieniu. Mariah mruży oczy.

– Wiesz, że Faith sama też nie wywołuje swojej choroby – mówi. Joan wzdycha.

– Mariah, twoja obrona polega na trzech elementach: udowodnieniu, że jesteś odpowiedzialną matką, dowiedzeniu, że Faith nie ma zaburzeń psychotycznych, oraz pokazaniu sędziemu, że powodem może być inne zaburzenie. Szukamy luki, musimy przedstawić alternatywę do historyjki oskarżenia. I jeśli nasza historia będzie lepsza, wygramy. To wszystko. – Joan patrzy Mariah prosto w oczy. – Nie próbuję obarczyć winą Faith zamiast ciebie. Ja tylko usiłuję tak ułożyć sprawy, żebyś mogła zatrzymać córkę.

Mariah podnosi głowę.

– Dobrze – mówi z rezygnacją. – Rób, co uważasz za konieczne.

Sędzia Rothbottam zerka na Joan znad połówek okularów.

– Pani Standish, ma pani prawo do wygłoszenia oświadczenia, jeśli czuje pani taką potrzebę.

– Wysoki sądzie, nie planowałam tego…

– Ach – mruczy sędzia – więc może rzeczywiście Bóg ma udział w tej sprawie.

– …ale po tym wszystkim, co się zdarzyło, chciałabym jednak powiedzieć parę słów. – Joan podnosi się z miejsca i staje przed stołem. – To skomplikowana i dezorientująca sprawa – mówi spokojnie. – Skomplikowana, ponieważ chodzi o prawo do opieki nad dzieckiem, ale wplątana jest w to dodatkowa kwestia. Nie da się tej kwestii zignorować, nie możemy pominąć powodów, dla których ta mała dziewczynka znalazła się w mediach. Ci, co znają te relacje… Faith White mówi, że widuje Boga. Szalone, nie sądzicie? – Joan uśmiecha się, kręci głową. – Pan Metz twierdzi, że to wszystko wina jej matki. Że jakimś sposobem Mariah White udaje się wywoływać u córki halucynacje, w czasie których dziewczynka rozmawia z Bogiem, że ją okalecza. I prawdę mówiąc, uważam, że to też jest szalone. – Joan patrzy przez okno na padający gęsto śnieg. – Niedawno czytałam, że Eskimosi mają ponad dwadzieścia słów na określenie śniegu. Śniegowe płatki, śniegowe grudki, puch. Ja, spoglądając przez okno, mogę zobaczyć piękny widok. Pan Metz spoglądając przez okno, pomyśli, że na ulicach zrobią się zatory. A wysoki sąd, spoglądając przez okno, wyobrazi sobie dzień na nartach.

Jest wiele sposobów patrzenia na tę samą rzecz. Zobaczyliście sprawę oczami pana Metza. Ja pokażę wam te same fakty, ale z innego punktu widzenia. Przede wszystkim, w przeciwieństwie do pana Metza nie sądzę, by sprawa ta dotyczyła Mariah White. Moim zdaniem, ta sprawa dotyczy Faith White. I zamierzam dowieść, że po pierwsze, Faith jest szczęśliwą małą dziewczynką. Nie jest chora, nie jest psychotyczką i z całą pewnością nie leży w śpiączce. Nie zamierzam udowadniać, czy Faith widuje Boga, czy nie, bo nie na tym polega moja praca. Moja praca polega na pokazaniu wam, że psychicznie i fizycznie wszystko z nią w porządku oraz że niezależnie od tego, z którym rodzicem zamieszka, będzie tak samo się zachowywać. Pytanie brzmi: Z którym rodzicem powinna być? – Joan bierze głęboki oddech. – Odpowiedzią jest Mariah White. I to jest druga rzecz, którą zamierzam udowodnić. Niezależnie od tego, co wydarzyło się siedem lat temu, aktualnie najlepszym rodzicem dla Faith jest jej matka. – Przesuwa palcami po krawędzi stołu. – Pan Metz podał wam swoją interpretację okoliczności dotyczących Faith White. Pokazał wam, co sam chciał zobaczyć. Nie polegajcie na jego oczach.

Doktor Mary Margaret Keller sprawia wrażenie zdenerwowanej. Jej oczy biegają po sali sądowej, jakby podążały za myszą, której nikt poza nią nie widzi. Zakłada i prostuje nogi. A kiedy Joan prosi ją o podanie kwalifikacji zawodowych, głos jej drży.

– Od jak dawna jest pani psychologiem dziecięcym, doktor Keller?

– Od siedmiu lat.

– W czym się pani specjalizuje?

– Najczęściej pracuję z młodszymi dziećmi, które cierpią z powodu problemów rodzinnych.

– Dlaczego wybrano panią na lekarkę Faith?

– Zostałam polecona pani White przez jej psychiatrę, doktora Johansena. Zadzwonił do mnie i poprosił, bym wyświadczyła mu przysługę i zajęła się tym przypadkiem.

– Ile sesji odbyła pani z Faith? Doktor Keller splata dłonie na podołku.

– Czternaście.

– Na czym one polegały?

– Głównie obserwowałam ją podczas zabawy. To doskonały sposób na wychwycenie niepokojących zachowań.

– Jakiego rodzaju zachowania stwierdziła pani u Faith?

– Cóż, Faith wytworzyła sobie silny mechanizm obronny: wyimaginowaną przyjaciółkę, przy której była bezpieczna. Faith mówiła o niej, używając określenia „stróż”, tak przynajmniej mi się wydawało. Psychologicznie było to wspaniale uzasadnione: mała dziewczynka, na którą spadło kilka poważnych ciosów, znalazła kogoś, kto ją chroni. Uważałam, że to całkowicie zdrowe zachowanie.

– A potem co się wydarzyło?

– Pani White zaniepokoiła się, ponieważ Faith zaczęła się zachowywać sprzecznie ze swoim wychowaniem. Cytowała Biblię, chociaż nigdy w życiu Biblii nie widziała. A w kilku przypadkach po jej kontakcie z chorym człowiek ten odzyskiwał zdrowie.

– Jaki wniosek pani z tego wysnuła, pani doktor?

Doktor Keller uśmiecha się żałośnie.

– Na początku nie wyciągałam żadnych pochopnych wniosków, zaczęłam się jednak zastanawiać, czy może Faith swoją wyimaginowaną przyjaciółkę nazywa Bogiem, a nie stróżem. – Zdejmuje okulary i wyciera w rąbek spódnicy. – Widzenie Boga to zwykle objaw psychozy. To mnie nie przekonywało, ponieważ Faith była w stanie funkcjonować normalnie w każdym aspekcie swojego życia, wyjątkiem były tylko te halucynacje. Mimo to zaproponowałam pani White, że na próbę podamy Faith risperdal.

– Co się stało, kiedy Faith brała lekarstwo?

– Była oszołomiona i zmęczona, ale wizje nie ustąpiły. Podałam jej inny lek antypsychotyczny, ale rezultat był taki sam.

– Jaką ostatecznie decyzję pani podjęła, doktor Keller?

– Wezwałam kolegę, specjalistę od psychoz dziecięcych. Obserwował Faith i zgodził się, że nie widzi symptomów psychozy. To potwierdziło moją diagnozę. Jest wiele rzeczy na świecie, których nie rozumiem, ale z całą pewnością wiem, jak wygląda dziecko z psychozą, a Faith takim dzieckiem nie jest. Metz wstaje i podchodzi do lekarki.