Выбрать главу

– To znaczy, że przy diagnozie należy ustalić, kto próbuje zwrócić na siebie uwagę: matka czy dziecko.

– Tak jest.

– W jakim stopniu objawy Faith pasują do zaburzeń somatycznych, panie doktorze?

– Po pierwsze, objawy te nie są natury organicznej. Krwawią jej dłonie, ale tkanki i kości nie uległy zniszczeniu – trochę trudno upozorować tego rodzaju ranę. Niewykluczone, że ma halucynacje, ale nie jest psychotyczką. I można argumentować, że chorobę wywołał stres, a dziewczynka podświadomie wierzy, że jeśli będzie chorować, przyczyna tego stresu zniknie.

– Czy rozwód rodziców można uznać za przyczynę stresu?

Fitzgerald uśmiecha się.

– Szybko się pani uczy, pani Standish. W podświadomości dziecka pojawia się przekonanie: „Jeśli zachoruję, rodzice zostaną razem, żeby się mną zaopiekować”. Nie wiedząc nawet o tym, dziecko wywołuje u siebie chorobę i przez to zwraca na siebie uwagę. Ponieważ nie rozmawiałem z Faith, mogę tylko stawiać hipotezę, że umysł wywołuje w jej ciele chorobę w nadziei, że rodzina pozostanie razem. I popatrzcie – to działa. Jej rodzice są tutaj oboje, prawda?

– Jeśli to prawda, czy pani White w jakikolwiek sposób byłaby odpowiedzialna za chorobę córki?

– Och, nie. To choroba wywołana psychiką, jej korzenie tkwią w umyśle Faith.

Joan chwilę milczy.

– Jak stwierdziłby pan, czy choroba Faith powodowana jest przez jej matkę, czy przez jej własny umysł?

– Metodą prób i błędów. Odizolowałbym panią White od dziecka, by się przekonać, czy objawy ustąpią.

– A jeśli powiedziałabym panu, że organizm dziecka pozostającego w śpiączce i znajdującego się w stanie krytycznym w ciągu godziny zaczął funkcjonować normalnie, gdy po długiej rozłące wróciła do niego matka?

– Cóż – mówi doktor Fitzgerald – to bez wątpienia wykluczyłoby zespół Münchausena.

– Nie ma pan stuprocentowej pewności, prawda? – mówi Metz. – Nie wie pan, czy Faith cierpi na zaburzenia somatyczne… czy też jej matka cierpi na zespół Münchausena.

– No cóż…

– Czy po nieprzyjemnym rozwodzie rodziców u dzieci zawsze występują zaburzenia somatyczne?

– Nie – odpowiada Fitzgerald. – Może pojawić się wiele innych niewłaściwych zachowań.

– Może je pan wymienić?

– Czasami dzieci reagują behawioralnie albo seksualnie. Mają gorsze oceny w szkole. Apetyt rośnie albo zanika. Możliwości jest mnóstwo, panie Metz.

– Rozumiem. Udokumentowano tylko niewielki procent wystąpienia zespołu Münchausena?

– Tak.

– I chociaż jest to bardzo rzadkie zaburzenie, może występować częściej, niż powszechnie się uważa?

– Tak jest.

– Czy to prawda, że większość pacjentów, u których zdiagnozowano zespół Münchausena, to kobiety w wieku mniej więcej trzydziestu trzech lat?

– Tak.

– W jakim wieku jest Mariah White?

– To trzydziestotrzyletnia kobieta.

– Czy to prawda, że kobiety cierpiące na zespół Münchausena to zwykle matki?

– Tak.

– Czy Mariah White jest matką Faith?

– Tak.

– Czy większość cierpiących na ten zespół ma zwykle za sobą trudne przeżycia w rodzaju rozwodu?

– Tak.

– Czy Mariah White niedawno się rozwiodła?

– Tak.

– Większość cierpiących na zespół Münchausena ma jakieś doświadczenia medyczne albo w charakterze pacjenta, albo zawodowe, mam rację?

– Tak.

– Czy to prawda, że rodzice cierpiący na zespół Münchausena bardzo się interesują leczeniem dziecka?

– Tak – odpowiada doktor Fitzgerald sucho – ale większość rodziców chorego dziecka, niezależnie od tego, czy mają ten zespół, czy nie, zwykle interesuje się leczeniem.

Metz wzruszeniem ramion przyjmuje te słowa.

– Czy Mariah White bardzo się interesowała leczeniem córki?

– Tak mi mówiono.

– Czy to prawda, że większość objawów występujących u ofiar zespołu Münchausena często nie reaguje na konwencjonalną terapię?

– Tak.

– Czy rany Faith White opierały się zwykłym lekom, powodują cym krzepliwość krwi?

– Tak.

– Czy halucynacje Faith White utrzymywały się pomimo podawania jej leków antypsychotycznych?

– Tak.

– Czy to prawda, że osoby cierpiące na zespół Münchausena podświadomie pragną zwrócić na siebie uwagę?

– Tak.

– Czy media niezwykle zainteresowały się przypadkiem Faith White?

– Tak. – Lekarz wzdycha.

– Czy to prawda, że osoby cierpiące na zespół Münchausena zaprzeczają, że cokolwiek robią dziecku, albo dlatego, że są patologicznymi kłamcami, albo dlatego, że odcinają się od swojego zachowania?

– Tak.

– Czy Mariah White przyznała, że krzywdzi Faith?

– Nic mi o tym nie wiadomo.

– Czy to odpowiada profilowi osoby cierpiącej na zespól Münchausena?

– Tak. – Fitzgerald unosi brwi. – Oczywiście odpowiada to także profilowi matki, która nie krzywdzi dziecka.

– Mimo to przedstawił pan niemal dziesięć powodów, dla których przypadek ten wygląda jak zespół Münchausena. Jeśli coś wygląda jak skunks, pachnie jak skunks i zachowuje się jak skunks… Cóż, nie może pan z pełnym przekonaniem stwierdzić, że to bez wątpienia jest przykład zaburzeń somatycznych, prawda?

Doktor Fitzgerald zaciska usta.

– To niezwykle przewrotna logika.

Metz kręci głową.

– Tak czy nie?

– Nie.

– W tej sytuacji co nam pozostaje?

Psychiatra spogląda adwokatowi prosto w oczy.

– Jeśli to nie jest zaburzenie somatyczne – mówi z uśmiechem – to przypuszczam, że jednak możemy mieć do czynienia z siedmiolatka, której objawia się Bóg.

Rozdział siedemnasty

Kobieta w najlepszym przypadku wciąż jest pełna sprzeczności.

Alexander Pope

6 grudnia 1999

– To niewiarygodne! – śpiewam. Mam wrażenie, że w moim wnętrzu unoszą się bąbelki, które w każdej chwili eksplodują śmiechem. Obejmuję Joan mocno. – Gdzie znalazłaś doktora Fitzgeralda?

– W Internecie – mówi, uważnie mi się przyglądając.

Ha, jeśli o mnie chodzi, mogłaby znaleźć go pod kamieniem. Psychiatra nie tylko przedstawił alternatywne wyjaśnienia objawów u Faith, ale też stawił czoło Metzowi i wygrał.

– Dziękuję. W piątek usilnie podkreślałaś, że zostałaś zaskoczona, nie przypuszczałam, że będziesz w stanie w tak krótkim czasie przygotować skuteczną obronę.

– Nie byłam, więc nie mnie dziękuj. Uśmiecham się niepewnie.

– Co masz na myśli?

– Nie dysponuję pomocnikami i możliwościami, które ma Metz. W zwykłych okolicznościach nic bym nie zdziałała. Weszłabym dzisiaj rano do sądu i kierowała się wyłącznie wyczuciem. Ale Ian Fletcher spędził cały weekend w mojej kancelarii. Znalazł doktora Fitzgeralda i przez Internet ustalił z nim szczegóły tej linii obrony.

– Ian?

– Zrobił to dla ciebie – mówi Joan rzeczowo. – Zrobiłby dla ciebie wszystko.

Miejsce dla świadka jest bardzo ciasne. Ze wszystkich stron otaczają cię ścianki. Przed sobą masz mikrofon. Siedzisz na krześle tak niewygodnym, że zmusza cię wbrew woli do wyprostowania kręgosłupa i patrzenia widowni prosto w oczy. Moje serce zaczyna miotać się w klatce piersiowej jak uwięziony w słoiku robaczek świętojański i nagle rozumiem, dlaczego po angielsku rozprawę sądową nazywamy trial – „próba”. Obcasy Joan stukają o drewnianą podłogę.

– Proszę podać nazwisko.

Przyciągam łabędzią szyję mikrofonu ku ustom.

– Mariah White.