Выбрать главу

– Może nam pan powiedzieć, co bywa przyczyną takiego zachowania matki?

Lekarz poprawia się na siedzeniu.

– Trzeba pamiętać, że nie przytrafia się to dziewięćdziesięciu dziewięciu procentom matek – to nie jest wirus grypy, który każdego może zaatakować. Te kobiety są zaburzone. Przyczyną często są sytuacje stresujące: problemy w małżeństwie, rozwód. Cierpiące na ów syndrom osoby mogły w przeszłości krzywdzić siebie i często miewały kontakty ze środowiskiem lekarskim, stąd doskonale znają żargon. Potrzebują, nie, łakną wsparcia i uwagi. Dla nich bycie chorym to sposób na zdobycie miłości i opieki.

– Mówił pan, że u dziecka można też wywołać symptomy psychiczne. Może pan to wyjaśnić?

– Przez symptomy rozumiem halucynacje lub urojenia, utratę pamięci, czyli amnezję, objawy konwersyjne, takie jak pseudoślepota. Trudniej zrozumieć, w jaki sposób matka potrafi „sfałszować” je u dziecka, zasadniczo jednak polega to na tym, że matka wybiórczo wzmacnia niewłaściwe zachowania. Dla przykładu może otaczać dziecko niezwykle troskliwą opieką, kiedy opowiada ono o koszmarnym śnie, ale ignorować je lub krzywdzić, kiedy zachowuje się całkowicie normalnie. W rezultacie dziecko uczy się spełniać życzenia matki, by tak to ująć.

– Czy na sytuację może wpłynąć fakt, że dziecko mieszka tylko z jednym rodzicem?

– Oczywiście – mówi Birch. – To sprawia, że akceptacja rodzica jest tym istotniejsza dla dziecka.

– Czy rzekome wizje należą do objawów wzmacnianych przez osoby z zespołem Münchausena?

– Tak, aczkolwiek z większym prawdopodobieństwem wymuszone halucynacje lub urojenia wystąpią u dziecka, którego matka ma osobiste doświadczenia z tego rodzaju epizodami.

– Na przykład jeśli matka przebywała w szpitalu psychiatrycznym?

Doktor Birch potakuje.

– Oczywiście.

– Doktorze, co się stanie, jeśli wprost zarzucić matce, że powoduje u dziecka takie objawy?

– Będzie kłamać i powie, że tego nie robi. W rzadkich przypadkach matka może naprawdę być nieświadoma swojego zachowania, ponieważ krzywdzi dziecko w momentach rozszczepienia jaźni, które jest rezultatem wcześniejszej traumy.

– To znaczy, że zapytane wprost, czy krzywdzą dzieci, te kobiety zaprzeczą?

– Wszystkie zawsze będą zaprzeczać – odpowiada Birch. – To jeden z elementów tego zaburzenia.

– Tak więc kobieta, która reaguje szokiem, dezorientacją, nawet słusznym gniewem, kiedy zarzuca się jej takie zachowania – kobieta nie pamiętająca, że krzywdziła dziecko – wciąż może być winna?

– Tak jest.

– Rozumiem – mówi Metz wolno. – W jaki sposób diagnozuje pan zespół Münchausena, panie doktorze?

Birch wzdycha.

– Ostrożnie, panie Metz, i niezbyt często. Proszę pamiętać, że objawy występują u dzieci, a one nie powiedzą, co się stało, ponieważ w ten sposób kupują miłość matki. Rodzice są podstawowymi źródłami informacji dla lekarzy, którzy zakładają, że słyszą uczciwą relację o chorobie dziecka. Większość lekarzy jednak nie dokonuje przeskoku od próby zdiagnozowania dziecka do zdiagnozowania rodzica.

Co więcej, te matki nie noszą szkarłatnych liter na piersi. Zaprzeczają, jakoby krzywdziły dziecko, i paradoksalnym zbiegiem okoliczności sprawiają wrażenie troskliwych. Jednym z elementów, który lekarzowi może nasunąć podejrzenie, że ma do czynienia z zespołem Münchausena, jest długa i skomplikowana historia chorób u dziecka.

A w przypadku objawów psychicznych stwierdzenie, że zalecone leki wcale nie pomagają… ponieważ naturalnie te dzieci nie mają tendencji psychotycznych. – Birch odchyla się na oparcie. – Jednakże jedynym rozstrzygającym sposobem na zdiagnozowanie zespołem Münchausena jest przyłapanie matki na gorącym uczynku, czy to dzięki kamerom wideo, zainstalowanym w sali szpitalnej, czy przez odizolowanie dziecka od matki. Jeśli mamy do czynienia z zespołem Münchausena, po usunięciu dziecka spod opieki matki nie nastąpi nawrót choroby.

– Czy widział pan Faith White, panie doktorze?

– Nie, choć nie znaczy to, że nie próbowałem. Dzisiaj trzykrotnie prosiłem o możliwość kontaktu z nią, ale powiedziano mi, że jest zbyt chora, żeby ze mną rozmawiać.

– Czy przeprowadził pan wywiad z Mariah White?

– Nie, ale zapoznałem się z informacjami o jej pobycie w szpitalu oraz obecnym stanie zdrowia psychicznego.

– Czy Mariah White odpowiada profilowi osoby cierpiącej na zespół Münchausena?

– Pod wieloma względami tak. Nietypowe zachowania u córki wystąpiły po bardzo trudnych przeżyciach matki. Pani White sprawia wrażenie troskliwej, zapewniła córce opiekę psychiatryczną (proszę zauważyć, że dziewczynka nie zareagowała na terapię lekową) oraz woziła ją na pogotowie. Najbardziej chyba znaczący w tym wypadku jest wybór stygmatów jako choroby. Krwawienie łatwo wywołać u ofiary, a równocześnie stygmaty są szalenie nietypowe. Objaw musi odpowiadać podręcznikowemu opisowi, ponieważ nie istnieją żadne udokumentowane przypadki. Jaki lekarz może jednoznacznie stwierdzić, że dziecko nie jest stygmatykiem, jeśli nigdy w życiu żadnego stygmatyka nie widział?

– Czy to wszystko, panie doktorze?

– Nie. Pani White ma także za sobą problemy ze zdrowiem psychicznym. W rezultacie kryzysu małżeńskiego próbowała popełnić samobójstwo – i nagle pojawiła się cała armia lekarzy i pielęgniarek, by ją wspierać i pomagać jej. Na pewnym poziomie stawia znak równości pomiędzy miłością i opieką a uwagą personelu medycznego. Co wyjaśniałoby, dlaczego zaczęła wywoływać chorobę u dziecka, gdy w jej małżeństwie znowu wystąpił podobny kryzys. Za każdym razem, gdy oddaje Faith na leczenie, pani White pośrednio sama jest obiektem uwagi, którą siedem lat temu otaczali ją lekarze i psychiatrzy.

– Czy to możliwe, że krzywdzi dziecko i nie zdaje sobie z tego sprawy? – pyta Metz.

Lekarz wzrusza ramionami.

– Nie badałem jej, więc trudno mi to stwierdzić. Ale to możliwe. Pani White już wcześniej cierpiała na głęboką depresję, a wstrząs spowodowany odkryciem, że mąż ma kolejny romans, mógł wystarczyć do wywołania epizodu dysocjacyjnego. Zamiast stawić czoło cierpieniu, psychicznie się od niego izoluje. To podczas tych epizodów czuje się najbardziej zaniedbana i dlatego też podczas tych epizodów krzywdzi córkę.

– Co, pana zdaniem, stałoby się, gdyby zapytać wprost panią White o takie działanie?

– Zaprzeczyłaby. Bardzo by się zdenerwowała, że oskarżam ją o coś równie potwornego. Powiedziałaby, że kocha córkę i pragnie tylko, by była zdrowa.

Metz zatrzymuje się przed stołem obrony.

– Doktorze Birch, jak pan wie, obecnie Faith jest w szpitalu. Gdyby matce zabroniło się na jakiś okres kontaktów z córką, jakiego rozwoju wypadków by pan oczekiwał?

Psychiatra wzdycha.

– Nie byłbym wcale zaskoczony, gdyby Faith White nagle wróciła do zdrowia.

3 grudnia 1999 – późne popołudnie

Joan i ja siedzimy za stołem w opustoszałej sali sądowej.

– Co będziesz robiła? – pyta Joan.

– Nie jadę do szpitala, jeśli to miałaś na myśli.

– Nie. Ja tylko… cóż, nie wiem, jakie masz plany. Uśmiecham się do niej.

– Myślałam o powrocie do domu, gorącej kąpieli i wsunięciu głowy do piekarnika.

– To nie jest śmieszne. – Kładzie mi dłoń na ramieniu. – Chcesz, żebym zadzwoniła do doktora Johansena? Jestem pewna, że wziąwszy pod uwagę okoliczności, znajdzie dla ciebie czas.

– Nie, dziękuję.

– W takim razie chodźmy na drinka.

– Joan, doceniam twoje intencje. Ale nie mam ochoty na towarzystwo.