Zamarł na chwilę, jak gdyby zapominając, że nie jest sam i że mówi do słuchających go ludzi, a nie myśli w milczeniu. Potem, jak gdyby nagle zrozumiawszy, że Alex i Kompt czekają na jego dalsze słowa, oparł mocniej dłonie na lasce i podjął spokojnym, beznamiętnym głosem.
— Odprowadziłem ją do domu ze wspólnie odbytego spaceru. Potem wróciłem do siebie drogą łączącą nasze oba domy. Był wieczór, miałem trochę przygotowanej pracy, którą przywiozłem z Londynu, chcąc być o ile możności jak najbliżej Patrycji. Siedziałem przy biurku do późna w noc i zaspałem rano. Obudził mnie telefon z Norford Manor… Joan zawiadomiła mnie, że ciotka Patrycja nie żyje. Popełniła samobójstwo u siebie w pokoju. Pokój był zamknięty na klucz. Klucz leżał przed nią na biurku. W rozbitej szklance, która wypadła z jej ręki, był cyjanek potasu. Prawdopodobnie musiała go przywieźć ze sobą z Afryki. Nie zostawiła żadnego listu. Nic zupełnie, Alex poważnie skinął głową. W czasie gdy sir Alexander mówił, starał się odtworzyć sobie stan psychiczny samobójczyni: śmierć ukochanego mężczyzny po długiej, szarpiącej jej nerwy chorobie… powrót do krainy dzieciństwa… pojawia się znowu zakochany kaleka, ten sam kaleka, którego rzuciła w młodości… Początkowo instynkt bierze górę i Patrycja pragnie pochwycić tę ostatnią szansę powrotu do życia, do świata normalnych ludzi. Ale w końcu przeważa świadomość, że już jest za późno, że nie potrafi się tak absolutnie zakłamać, że świat bez tamtego nie jest wart istnienia.
Ale dlaczego nie zostawiła żadnego listu?… To nie jest jeszcze dowód. Ludzie piszą lub nie w takich okolicznościach, zależnie od charakteru, od przyczyny samobójstwa, od… Ale przecież zrobiła to z pełną premedytacją, przygotowała truciznę, zamknęła drzwi na klucz i położyła klucz na biurku… Dlaczego?… A dlaczego nie napisała listu, kartki, paru słów? Była noc, miała wiele czasu, pozostawiała rodzinę i człowieka, który przez tak wiele lat kochał ją wiernie i bez żadnej nadziei… Powinna była napisać… To byłoby proste, logiczne, nieuniknione w jej stanie… Leżał na biurku, ten klucz… Dlaczego?…
Uniósł szybko głowę, bo sir Alexander mówił dalej.
— Umiałbym to może zrozumieć… Ale wieczorem nic na to nie wskazywało, zupełnie nic. Byłem nawet bardzo zadowolony tego dnia. Wyraźnie opuszczało ją przygnębienie. Mówiliśmy o tym, że zaraz po ślubie wyjedziemy w podróż dokoła świata na rok. Chciałem, żeby wielka ilość świeżych wrażeń zatarła w niej wspomnienia tamtych lat. Zgodziła się od razu, czułem, że jest uszczęśliwiona myślą o nadchodzącej podróży… Nie, nie mogę tego zrozumieć. Nie było w jej zachowaniu nic z… z nastroju samobójczego. A jednak. Nikt jej przecież nie zamordował. Drzwi były zamknięte od wewnątrz. Żadnych śladów. Policja przyjechała rano. Znalazła wyłącznie jej odciski na szklance i na klamkach. Okna są tam zakratowane, jak zresztą wszystkie okna domu, które wychodzą na przepaść…
— Wobec tego… — szepnął Alex — należy chyba przyjąć, że to nieszczęście trzeba przypisać smutnej decyzji zmarłej, prawda?
— Tak. Na pewno ma pan słuszność… — sir Alexander skinął głowa, ale wyraz jego twarzy przeczył słowom. — To samo powiedziała policja, ale…
— Ale przecież nie powiedział mi pan jeszcze nic o Diable, prawda?
— Powiedziałem panu tylko, że w pokoju nie znaleziono żadnych śladów. Otóż był tam ślad: półkolisty odcisk jak gdyby małej podkowy albo wielkiej koziej nogi…
— Gdzie?
— Na kartce otwartej książki, która leżała na biurku. Był nawet nieco przybrudzony, jakby znak odcisnęła noga zwierzęcia, które przeszło przedtem przez wilgotny piasek.
— A czy nie mógł to być jakiś stary odcisk?
— Nie. Tę książkę kupiłem o dzień wcześniej w Londynie i przywiozłem samochodem. Potem przeczytałem ją i spotkałem się z Patrycją, która zabrała ją do domu wieczorem. W nocy umarła. A tego odcisku przedtem tam nie było. Nie mógłbym go nie zauważyć, czytając. Poza tym dałem ziarnka tego piasku do zidentyfikowania w laboratorium… Takiego piasku nie ma po naszej stronie wąwozu. Nie ma go zresztą i po drugiej stronie wąwozu ani nigdzie w okolicy. Można go znaleźć tylko w Diablej Grocie.
— Widzę, że prowadził pan śledztwo na własną rękę. A czy wspominał pan o tym śladzie policji?
— Oczywiście. Ale czego mogła dokonać policja w tym wypadku? Samobójstwo samo się nasuwało ze wzglądu na okoliczności, w jakich znaleziono zmarłą, jak i ewentualny motyw, którym była długotrwała depresja psychiczna. Poza tym ja sam nie wiem, co ten odcisk może oznaczać. Zresztą przedtem… przed śmiercią Patrycji, też działy się pewne dziwne sprawy, których policja także nie wzięta pod uwagę. My sami nie wiedzieliśmy, jak do tego podejść. Wszystko wydawało się takie błahe w porównaniu z faktem jej śmierci, a może nawet zapomnieliśmy wówczas o tych wydarzeniach. Dopiero później… I właśnie to nie daje mi spokoju. Widzi pan, na trzy dni przed śmiercią Patrycji poszliśmy wszyscy na wycieczkę do Groty. Patrycja chciała ją znowu zobaczyć po tylu latach. Wróciła przecież do kraju dzieciństwa. Oczywiście zabraliśmy linę, którą związaliśmy się dla bezpieczeństwa, na wypadek, gdyby komuś obsunęła się noga przy przechodzeniu półeczki skalnej prowadzącej do Groty. Ale dotarliśmy do wejścia bez żadnych przeszkód. Kiedy znaleźliśmy się na miejscu, zapaliliśmy latarki elektryczne i ruszyliśmy w głąb, ku sławnej szczelinie, która leży nieco niżej we wnętrzu góry. Prowadzi do niej korytarz skalny, liczący mniej więcej pięćdziesiąt jardów. Ale droga nie opada stromo i różnica poziomów wynosi może pół piętra. Tak więc po paru chwilach posuwania się w dół wyszliśmy spoza zakrętu i znaleźliśmy się wewnątrz komory skalnej, na krańcu której, w najniższym miejscu, leży szczelina. Właśnie wokół tego miejsca dno groty wysypane jest drobniuteńkim, jasnym piaskiem, który deszcz i woda podskórna wypłukują prawdopodobnie ze stropu. I na tym piasku zobaczyliśmy… Zawahał się.
— Odciski racic, oczywiście… — szepnął Joe.
— Kto panu o tym powiedział? Tak, znaleźliśmy odciski racic.
— Tak mi się wydawało, po tym, co pan mówił poprzednio. Ktoś kiedyś powiedział, że Diabeł jest ojcem Logiki… — Spoważniał i pochylił się ku przodowi. — Proszę mi opowiedzieć wszystko, co panowie możecie powiedzieć o tych odciskach, dosłownie wszystko, nawet nic nie znaczące szczegóły. Czy były on identyczne z odciskami jakiegokolwiek zwierzęcia?