Выбрать главу

— To należy dawać wojsku! — dodał głos. — Śmieszne? To ci się tylko tak wydaje! Prawie sprowadziłam traktor!

Guilty wskoczył na wózek.

Pani Tachyon poprawiła słuchawki i podrapała się po szpitalnej koszuli, która zaczynała ją poważnie irytować. Najwyższa pora znaleźć kogoś, kto by to z niej zdjął… znała taką jedną, uczciwą pielęgniarkę w 1917 roku.

Coś sobie przypomniała. Przetrząsnęła kieszenie i w końcu znalazła sześciopensówkę, którą dał jej sierżant. Dobrze, że sobie o niej przypomniała. Generalnie pamiętała wszystko, tylko już dawno przestała się zastanawiać, czy to, co pamięta, już się wydarzyło, czy jeszcze nie.

Kierowała się zasadą: Brać życie takim, jakie ma zamiar być, a jak nie będzie dobrowolnie, to je zmusić.

Przeszłość i przyszłość były w gruncie rzeczy podobne, ale nie należało być rozrzutnym: za sześć pensów też można się było uczciwie najeść, jeśli wiedziało się jak.

Przymrużyła oczy i wpatrzyła się w powoli ustępujący mrok.

Trochę zamazana, ale na pewno w tym kierunku pojawiła się data: 1903.

— Herbatę i kanapkę? To ci się tylko tak wydaje!

I udała się w rok 1903, gdzie za też sześciopensówkę dostała solidną porcję ryby z frytkami.

I jeszcze dostała resztę.