Выбрать главу

W odpowiedzi oparł głowę na jej piersiach i wyciągnął ręce, żeby objąć ją i ich dziecko.

– Jestem w domu – powiedział.

ROZDZIAŁ DWUNASTY

Przez pewien czas ich uwagę zaprzątały sprawy praktyczne. Jake wystawił swoje mieszkanie na sprzedaż i od razu znalazł nabywcę.

– Chciałbym odłożyć te pieniądze na prawdziwy dom – powiedział. – Tu będzie nam za ciasno.

Zgodziła się, ale nie powiedziała nic więcej, pozostawiając mu inicjatywę.

– Czujesz się dużo lepiej, prawda? – spytała pewnego dnia.

– Tak, skąd wiesz?

– Przestałeś mówić jak robot. Kiedy było z tobą naprawdę źle, wymawiałeś słowa jakoś tak szorstko i mechanicznie. Te tabletki, które ostatnio przepisał ci lekarz, okazały się skuteczne.

– To nie były tabletki, to byłaś ty. – Rzeczywiście, chmury zgromadzone nad nim zaczynały rzednąć. Coraz sprawniej organizował sobie pracę i zdołał już opracować konspekt swojej książki.

– Wyślemy go do agencji literackiej – zaproponowała Kelly. – Carl mógłby w tym pomóc, o ile ty…

– W porządku, nie martw się. Jestem już przychylnie usposobiony do Carla.

W rezultacie dostał sporą zaliczkę, co poprawiło mu nastrój i umożliwiło dalszą pracę bez obciążeń. Oczywiście zdawał sobie sprawę, że jego przyszłość w telewizji stoi pod znakiem zapytania. Główne zlecenia dostawał od Olimpii, a to źródło należało uznać za wyczerpane. Puściła płazem ów pierwszy raz, kiedy ją rozczarował w Paryżu, ale to, co wydarzyło się w jej mieszkaniu, było niewybaczalne. Odrzucił ją i naraził na upokorzenie przy obcych ludziach. Oczywiście nie miał takiego zamiaru, jego zachowanie było następstwem choroby, ale cóż, Olimpia nie należała do kobiet wyrozumiałych.

Ale nawet tą sprawą zbytnio się nie przejmował. Kariera zawodowa zajmowała jedynie pobocza jego świadomości. W centrum uwagi była ciąża Kelly, która właśnie dobiegała końca.

– Czy pracujesz nad książką zgodnie z planem? – zapytała Kelly pewnego razu. – Wiem, że chcieli szybko ją dostać. Jeśli potrzebujesz pomocy sekretarskiej, mogłabym…

– Nie! – Jego krzyk był tak głośny, że nieomal wypadła jej z rąk filiżanka. – Wybij to sobie z głowy! Masz własną pracę do wykonania. Poświęć jej całą uwagę.

– Ale ja tylko…

– Powiedziałem, nie!

– Dobrze, dobrze – zgodziła się pospiesznie.

Nastąpiła cisza. Znów mroczki pojawiły mu się przed oczami. Jakże historia lubiła się powtarzać! Kiedyś odebrał Kelly szansę odniesienia własnego sukcesu, a teraz sama się o to prosiła. Na skronie wystąpił mu pot.

– W porządku – powiedziała, lekko nim potrząsając. – Nie traktuj wszystkiego tak poważnie. – Ale postaraj się szybko skończyć, bo lada dzień zadzwoni do ciebie Olimpia.

– Nie należy do wielkodusznych dam.

– Ale jest ambitna. Bez ciebie jej notowania spadają.

– Skąd wiesz?

– Jeden z naszych wykładowców współpracuje z jej stacją. Chodzą plotki, że próbowali znaleźć kogoś na twoje miejsce, ale się nie udało. Widzowie nieustannie dopytują się o ciebie. W zasadzie możesz być pewien angażu.

Uwierzył jej w sprawie Olimpii. Rzeczywiście zadzwoniła tydzień później, jak zawsze pełna wdzięku i pewności siebie. Jakby tamten wieczór w jej mieszkaniu nigdy nie miał miejsca.

– Czujesz się już dobrze? – zapytała.

– Czuję się świetnie.

– Mam robotę, która cię zainteresuje. To byłoby…

Było to super zadanie, które od razu wprowadziłoby go znów na szczyt.

– Interesujące… – skomentował niezobowiązującym tonem, który powinien dać Olimpii do myślenia.

– To dobrze. Musisz wyjechać w przyszłym tygodniu…

– Zaczekaj. Jeszcze się nie zgodziłem. Istnieją pomiędzy nami pewne niedomówienia…

– Zdumiewa mnie, że chcesz do tego wracać.

– Mnie z kolei nie dziwi, że wolisz uniknąć tego tematu. Uważam jednak, że powinienem ci wyjaśnić swoje zachowanie przy tych facetach z Forest Glades. Robi mi się niedobrze na sama myśl, że rzeczywiście próbowałaś mnie zamknąć, byle tylko uniemożliwić mi powrót do Kelly. Z drugiej strony możliwe, że działałaś dla mojego dobra…

– Możliwe? – wykrzyknęła. – Dostałeś wtedy ataku szału, straciłeś rozum! Potrzebowałeś pomocy, więc ją ściągnęłam.

– To nie była właściwa pomoc.

– A co ze mną? – zapiszczała nerwowo. – Opowiadałeś o swojej żonie i dziecku przy tych facetach! Jak wtedy wyglądałam? Odpowiedz!

– Jeśli byś ich nie ściągnęła, nigdy by do tego nie doszło. Przyznaję, że była to złośliwość z mojej strony.

– Jeśli cię wtedy źle zrozumiałam, przykro mi – powiedziała pojednawczo. Bez Jake'a jej notowania spadały gwałtownie.

– Zostawmy to. Tak czy owak, nie mogę wyjechać w przyszłym tygodniu ani w następnych. Kelly wkrótce urodzi i muszę być na miejscu.

– A więc ludzie mają czekać w nieskończoność, aż znowu staniesz się mężczyzną gotowym do pracy? – Olimpia pozwoliła sobie na tę nieostrożność.

– Aż znowu stanę się mężczyzną – powtórzył, smakując te słowa.

– Nie to miałam na myśli – wycofała się żywo.

– Nie dbam o to, co masz na myśli – powiedział. – Dzięki tobie zdałem sobie sprawę z wielu rzeczy i zmieniłem moje wyobrażenia o byciu prawdziwym mężczyzną. Nie mogę wykonywać tej pracy, Olimpio. Ani w przyszłym tygodniu, ani w następnym. Nigdy. Nie zamierzam obserwować narodzin mojego dziecka ze spakowaną walizką, patrząc na zegarek. I nie mogę powiedzieć Kelly, żeby się pospieszyła, ponieważ muszę zdążyć na samolot. Zamierzam być przy niej także po narodzinach, kiedy będzie mnie potrzebować bardziej niż kiedykolwiek. Skończyłem włóczęgę po świecie. Bawiłem się świetnie, ale była to zabawa kosztem Kelly. Zakończyłem tamten etap w życiu.

– A wiesz, co ludzie mówią? – zapytała Olimpia jadowicie. – Że straciłeś swój nerw.

– Niech mówią, co chcą.

– Nigdy już nie odzyskasz popularności.

– Może zasłużę na inną. Myślę, że czas na nowe wyzwania.

– Czyś ty zwariował? – Głos Olimpii pełen był potępienia. – Skończysz, prowadząc programy ogrodnicze!

– Lubię ogrodnictwo – odpowiedział Jake, który nigdy w życiu nawet nie podlał kwiatka. – Myślę o kupnie domu z ogrodem. Do widzenia, Olimpio. Naprawdę, do widzenia.

Odłożył słuchawkę i przez chwilę przeżuwał tę rozmowę. Potem uniósł głowę i zobaczył stojącą w drzwiach uśmiechniętą Kelly.

– Słyszałaś? – Było to raczej stwierdzenie niż pytanie.

– Słyszałam. Odmówiłeś podjęcia pracy, żeby być przy mnie, kiedy narodzi się dziecko.

– Żeby być z tobą po narodzinach dziecka – poprawił, pomagając jej usiąść na kanapie. – Dla mnie to teraz najważniejsza rzecz na świecie. Nasza trójka powinna trzymać się razem, również potem. Wyjdź za mnie za mąż, Kelly.

– Co takiego?

Jake klęknął przy kanapie; jego pełne przejmującego wyrazu oczy znalazły się na poziomie oczu Kelly.

– Chcę cię poślubić – powiedział gorączkowo. – Zawsze chciałem cię poślubić, od pierwszego razu. Byłaś moją miłością i moją gwiazdą, ale byłaś również… – Zawahał się.

– Byłam również czym? – Nie wierzyła własnym uszom.

– Opoką – powiedział w końcu. – Zabrało mi wiele czasu, żeby zdać sobie z tego sprawę. Zawsze stanowiłaś dla mnie podporę. Dawałaś mi poczucie bezpieczeństwa. Zacząłem to rozumieć, kiedy wystąpiłaś o rozwód. Byłem takim arogantem, bo nie mogłem uwierzyć, że rzeczywiście będziesz w stanie przez to przejść. Myślałem, że szybko zdasz sobie sprawę, jak mnie potrzebujesz. Nie byłem w stanie przyznać się przed sobą, że to ja ciebie potrzebowałem.