Przyszła jej do głowy pocieszająca myśclass="underline" poprosi córkę, żeby jej przysłała niebieskie pudełko. Jej do niczego się nie przyda, a ona chciałaby ostatni raz przesiać jego zawartość między palcami. Ożywiła się. Zrobi to. Poprosi Mary o pudełko. A jeśli Mary sama je przywiezie, może nawet opowie jej, co w nim jest. Gdy ją tym karmiła w piwnicy, nazywała to pokorą. Chciała jej wpoić świadomość celu, siłę, która jest niezbędna, jeśli chce się osiągnąć wszystko, czego się zapragnie. Myślała, że jej się udało, gdy Mary spełniła jej życzenie co do Åkego. Ale potem wszystko runęło.
Nie mogła się doczekać chwili, gdy weźmie pudełko do rąk. Drżącą, pomarszczoną dłonią sięgnęła po telefon i nagle zastygła. Ręka jej opadła, wydając głuchy odgłos, głowa opadła na pierś. Niewidzące oczy wpatrzyły się w ścianę, z kącika ust popłynęła strużka śliny.
Od zatrzymania Lilian minął tydzień. Patrikowi i Martinowi bardzo ulżyło, a jednocześnie byli sfrustrowani. Ulżyło im, ponieważ schwytali morderczynię Sary. Ale wciąż odmawiała złożenia zeznań.
Patrik siedział na kanapie. Oparł nogi o stolik i z rękami pod głową odchylił się do tyłu. W ciągu ostatniego tygodnia częściej bywał w domu. Miał spokoj – niejsze sumienie. Wreszcie wszystko zaczęło się układać. Z uśmiechem patrzył, jak Erika zdecydowanie przeciąga wózek przez próg, tam i z powrotem. On również opanował tę technikę. Usypianie Mai zabierało im zazwyczaj nie więcej niż pięć minut.
Erika ostrożnie wprowadziła wózek do gabinetu i zamknęła drzwi. Oznaczało to, że Maja zasnęła i mają co najmniej czterdzieści minut spokoju.
– Już dobrze, mała śpi – powiedziała Erika. Usiadła na kanapie i przytuliła się do Patrika. Przeszły jej złe nastroje. Przypominały o sobie na krótko tylko wtedy, gdy Maja była wyjątkowo marudna. Wszystko zmierzało we właściwym kierunku, a Patrik zamierzał jeszcze coś do tego dołożyć. Plan, który ułożył tydzień temu, nabrał konkretnych kształtów. Został uzupełniony o ostatni brakujący element. Pomogła mu w tym Annika.
Właśnie otwierał usta, kiedy Erika powiedziała:
– Okropność. Rano popełniłam duży błąd, że się zważyłam.
Umilkła, a Patrik się przestraszył. Mówić? Może lepiej milczeć? Rozmowa o tym przypominała chodzenie po polu minowym. Patrik uważnie patrzył pod nogi, zanim zrobił krok.
Erika milczała. Patrik domyślił się, że czeka, co powie. Gorączkowo rozmyślał, co powiedzieć, aż mu zaschło w ustach. W końcu wykrztusił:
– Naprawdę?
Najchętniej sam palnąłby się w ucho. Naprawdę? Nie stać go na nic mądrzejszego? Chyba jednak nie wszedł na minę, bo Erika westchnęła i mówiła dalej:
– Ciągle ważę dziesięć kilo więcej niż przed ciążą. Myślałam, że szybciej to zrzucę.
Patrik posuwał się po omacku, szukał pewniejszego gruntu. W końcu powiedział:
– Maja jest jeszcze taka malutka. Musisz się uzbroić w cierpliwość. Jestem pewien, że z czasem wszystko zrzucisz. Jak tylko przestaniesz karmić. Zobaczysz, kiedy Maja będzie miała pół roku, po tych kilogramach nie będzie nawet śladu. – W oczekiwaniu na jej reakcję wstrzymał oddech.
– Na pewno masz rację – powiedziała i Patrik westchnął z ulgą. – Tylko że czuję się taka nieatrakcyjna. Brzuch mi sterczy, piersi mam jak balony i jeszcze mleko z nich cieknie. Jestem wiecznie spocona, nie mówiąc już o pryszczach jak u nastolatki. To przez te hormony…
Roześmiała się, jakby żartowała, ale Patrik usłyszał ton desperacji. Erika nie przejmowała się zbytnio swoim wyglądem, ale rozumiał, że trudno jej się pogodzić ze zmianami. Zwłaszcza że nastąpiły tak szybko. Jemu też było trudno zaakceptować własny brzuch. Pojawił się w tym samym czasie co brzuch Eriki. I bynajmniej nie skurczył się, kiedy Maja się urodziła.
Kątem oka zobaczył, że Erika ociera łzę, i pomyślał, że trudno o lepszą okazję.
– Zostań tu, posiedź jeszcze chwilę – rzucił podniecony i zerwał się z kanapy. Erika spojrzała na niego zdziwiona, ale nie wstała. Czuł, że patrzy na niego, gdy przeszukuje kieszenie kurtki. Wreszcie znalazł to, czego szukał. Schował, a potem wrócił do niej.
Padł, jak należy, na kolana i uroczystym gestem chwycił jej dłoń. Erika zrozumiała, o co chodzi. Patrik miał nadzieję, że to, co ujrzał w jej oczach, to błysk radości. Na twarzy miała wypisane oczekiwanie. Patrik chrząknął i nagle głos mu zadrżał.
– Eriko Sofio Magdaleno Falck, czy wyświadczysz mi ten zaszczyt, wyjdziesz za mnie i uczynisz mnie człowiekiem cnotliwym? – Nie czekając na odpowiedź, drżącymi palcami sięgnął do tylnej kieszeni spodni po pudełeczko. Z trudem podniósł obciągnięte niebieskim aksamitem wieczko. Miał nadzieję, że pierścionek, który wybrali z Anniką, przypadnie Erice do gustu.
Krzyż go rozbolał od klęczenia. Cisza przedłużała się niepokojąco. Patrik zdał sobie sprawę, że w ogóle nie dopuścił możliwości, że mogłaby odrzucić oświadczyny, i zrobiło mu się głupio. Pożałował, że był tak pewny siebie.
Nagle Erika uśmiechnęła się i łzy popłynęły jej z oczu. Śmiała się i płakała jednocześnie. Potem nadstawiła serdeczny palec, żeby mógł jej włożyć pierścionek.
– Więc tak? – spytał z uśmiechem, a Erika skinęła głową. – Znasz mnie i wiesz, że nie oświadczyłbym się kobiecie innej niż najpiękniejsza na świecie – powiedział z nadzieją, że Erika doceni jego szczerość i nie uzna, że przeholował.
– Ach, ty… – nie mogła znaleźć słowa. – Czasem nawet udaje ci się powiedzieć, co trzeba. Nie zawsze, ale czasem. – Nachyliła się, żeby go pocałować. Potem wyprostowała się i wyciągnęła przed siebie dłoń, żeby podziwiać pierścionek. – Fantastyczny. Niemożliwe, żebyś sam go wybrał.
Poczuł się urażony. Jak może nie wierzyć w jego dobry gust. Miał nawet ochotę zaprzeczyć, ale po zastanowieniu przyznał, że ma rację.
– Annika mi doradzała. To znaczy, że ci się podoba? Na pewno? Nie chciałabyś go wymienić? Na wszelki wypadek wstrzymałem się z oddaniem go do grawera.
– Nadzwyczajnie mi się podoba – powiedziała z entuzjazmem. Widać było, że mówi szczerze. Nachyliła się, żeby jeszcze raz go pocałować. Tym razem długo, gorąco…
Przerwał im ostry sygnał telefonu. Patrik był zły. Bardzo nie w porę. Poszedł odebrać. Podniósł słuchawkę i rzucił sucho:
– Patrik Hedström, słucham.
Umilkł i odwrócił się do Eriki. Uśmiechała się, podziwiając swoją upierścienioną dłoń. Zobaczyła, że Patrik patrzy na nią, i posłała mu promienny uśmiech. Zamarł jej na ustach, gdy nie odpowiedział tym samym.
– Kto dzwoni? – W jej głosie słychać było niepokój.
– Policja ze Sztokholmu. Chcą z tobą rozmawiać – odpowiedział z poważną miną.
Erika wstała, podeszła i wyjęła mu słuchawkę z ręki.
– Erika Falck, słucham. – W jednym zdaniu zawarła tysiące obaw. Patrik obserwował ją w napięciu. Erika wysłuchała, co miał jej do przekazania policjant, i z niedowierzaniem zwróciła się do Patrika: – Mówią, że Anna zabiła Lucasa.
I upuściła słuchawkę. Patrik złapał ją w ostatniej chwili.