Zaangażowanie Meekhanu w wielką wojnę na południowym zachodzie w chwili, gdy Wschód nadal wrzał, przypominałoby sytuację, gdy ktoś jedną ręką gasi pożar w kuchni, a drugą rzuca żagiew do sypialni.
Ale tajemnicą były informacje, że zamieszki nie zostały stłumione siłą, tylko kult Pana Bitew stracił z nieznanej przyczyny swój impet, że jego przywódca, ranny w tajemniczych okolicznościach, znikł, a większość bojowników nagle rozeszła się do domów, co umożliwiło tej nieudolnej klice rządzącej Ponkee-Laa opanowanie sytuacji w mieście.
— Tak. Masz rację. — Kregan-ber-Arlens oderwał od niego wzrok i ruszył wzdłuż krawędzi płaskorzeźby. — Ktoś sypie. Ktoś zdradza najpilniej strzeżone sekrety i trzeba tego kogoś jak najszybciej znaleźć i wyeliminować. Mam rację? Nie może być tak, że każdy, a zwłaszcza cesarz, zna wszystkie wasze sprawki. W końcu to niedopuszczalne, by Szczurza Nora nie mogła mieć kilku małych tajemnic, paru zatrutych ostrzy ukrytych za pazuchą, jakiejś garoty gotowej do użytku w każdej chwili. Nikt, nawet ja, nie powinien przecież ograniczać waszej władzy. A tym właśnie są te wasze sekrety. Władzą. Czasem władzą absolutną. Prawda?
Spojrzenie cesarza znów uderzyło go niczym kamień wystrzelony z procy.
— Zastanawiasz się, po co raczę cię tym monologiem?
— Wasza…
— Krótko! Tak albo nie?
Trzeci Szczur Imperium potrzebował całego doświadczenia nabranego w ciągu ostatniego ćwierć wieku służby, wspartego całą siłą woli, by nie przełknąć głośno śliny. Gardło miał suche, jakby przebiegł co najmniej dziesięć mil.
— Tak, Wasza Wysokość.
— Bo znów się zapominacie. Wy i Psiarnia. Jak przed najazdem koczowników. Pamiętasz? Skupialiście się na waszej wojence o władzę i wpływy i zapomnieliście, po co stworzono Szczury i Ogary. Nie obchodzi mnie, że generał sol-Drym ma słabość do młodych oficerów, a Wielki Mistrz Loslandzkiego Cechu Garbarzy przegrał trzydzieści tysięcy orgów w kości i podbiera pieniądze z kasy bractwa, póki Nora wykorzystuje te informacje, by kierować poczynaniami tych ludzi dla dobra Imperium. Ale w chwili, gdy szukamy dziewczyny zwanej Kanayoness Daera, tak, znam nawet jej prawdziwe imię, a wy i Ogary wydzieracie sobie informacje o niej jak dzieci bijące się o zabawkę, podkładacie nogi, mylicie tropy, i to pomimo że dostaliście wyraźną informację, jak ważne jest jej schwytanie… — Cesarz nabrał powietrza i powoli je wypuścił. — Nie będę tego tolerował. A teraz jeszcze rozpętujecie mi w Imperium prywatną wojenkę. Drugi Ogar zginął, Psiarnia zabiła za to kilku waszych agentów, wy podłożyliście im kilka świń, usunęliście dwóch bardzo ważnych ludzi w Świątyni Laal i zniszczyliście siatkę szpiegów w Wolnych Księstwach. Oni szykują kontrę, za którą pójdzie wasza odpowiedź, i cała zabawa będzie trwać i trwać. Nie może tak być! To ostatnie ostrzeżenie, Szczurze. Dla ciebie, dla Pierwszego i Drugiego, i dla Suki. Rozumiesz?
Gentrell przypomniał sobie śmierć Velgerisa Hanevelda – Drugiego Ogara Imperium. Trzeci Szczur nadal sądził, że w gruncie rzeczy Haneveld zasłużył na to, co go spotkało: przybył do zamku bez zaproszenia, próbował zaszantażować Norę i odebrać jej ważnych, jedynych świadków wydarzeń, które najpewniej były początkiem obecnego chaosu – czyli pojawienia się Małej Kany w Imperium. A może w ogóle na świecie. A potem? Do tej pory próbował jakoś poukładać to sobie w głowie.
W zamku, przełamując najlepsze zapory imperialnych magów, pojawił się odziany w biel zabójca, a zaraz za nim poszukiwana od lat Kanayoness. Wszystko skończyło się walką w ciemnych korytarzach, śmiercią wielu dzielnych ludzi i co najgorsze, zgonem Drugiego Ogara. Psiarnia do tej pory nie dała się przekonać, że Nora nie miała z tym nic wspólnego. Walka między Wywiadem Zewnętrznym – zwanym Ogarami, a Wewnętrznym – Szczurami, tląca się od dekad, wybuchła po rzezi w zamku Lotis gwałtownie i krwawo.
Sam czytał raporty o śmierci kilku podległych mu szpiegów, o zniknięciu kilkunastu innych, o dziwnych pożarach, niedających się wyjaśnić niepowodzeniach starannie zaplanowanych akcji, o masie najpewniej fałszywych raportów zalewających Norę; o agentach, których lojalność nagle przestawała być pewna. I sam wydawał rozkazy skutkujące kontrakcjami. Czasem wymierzonymi na ślepo, ale zawsze brutalnymi, a niekiedy nawet, wbrew zwyczajom Nory – spektakularnymi. Przy czym w jego prowincjach, na południowo-zachodnim krańcu Meekhanu, wojna między wywiadami miała raczej spokojny przebieg. Słyszał plotki o starciu między bojowymi drużynami Nory a watahą Psiarni, w którym wzięło udział sześćdziesięciu zabójców i ośmiu magów. Połowa zginęła, a reszta ukryła się nie wiadomo gdzie, najgorsze zaś było to, że nikt nie wiedział, jak właściwie do tej walki doszło.
Niemniej cesarskie wyobrażenie, że wystarczy ostrzec i pogrozić palcem, a konkurujące i zwalczające się od lat wywiady podadzą sobie dłonie, było bardzo naiwne. By nie powiedzieć głupie.