– Czyli nie ma wątpliwości, że to morderstwo? – Patrik zacisnął palce na słuchawce.
– Nie ma. Sam nie mógł sobie tego zrobić.
– Od jak dawna nie żyje?
– Trudno powiedzieć, ale długo leżał w ziemi. W mojej ocenie zgadza się to z czasem rzekomego samobójstwa. I trafił do ziemi od razu, nie później, jeśli o to ci chodzi – dodał Pedersen z rozbawieniem.
Na chwilę zapadła cisza. Patrik zastanawiał się nad tym, co powiedział Pedersen. Nagle uderzyła go pewna myśl.
– Mówiłeś, że podczas sekcji Johannesa znalazłeś coś jeszcze. Co takiego?
– Właśnie, spodoba wam się. Mamy tu jedną nadgorliwą. Przyszła na zastępstwo w okresie urlopów. Otóż przyszło jej do głowy, że skoro Johannes jest pod ręką, można zbadać jego DNA i porównać z próbką spermy ze zwłok Tanji Schmidt.
– I co? – Patrik aż sapał z podniecenia.
– Jest pokrewieństwo! Ten skurwysyn, który zamordował Tanję Schmidt, jest bez wątpienia spokrewniony z Johannesem Hultem.
Patrik nigdy nie słyszał, żeby Pedersen używał takich słów. Zawsze zachowywał się bardzo poprawnie. Patrik był gotów się z nim zgodzić. To dopiero! Po chwili zapytał:
– Czy można ustalić stopień pokrewieństwa z Johannesem?
– Właśnie to sprawdzamy. Potrzebujemy jednak materiału porównawczego, więc będziesz musiał pobrać próbki krwi od wszystkich znanych ci Hultów.
– Wszystkich? – Patrikowi zrobiło się słabo na samą myśl o tym, jak zareagują na takie naruszenie prywatności.
Podziękował Pedersenowi i wrócił do Eriki. Siedząc przy stole w białej nocnej koszuli, z rozpuszczonymi jasnymi włosami, wyglądała jak Madonna z obrazu. Dech mu zaparło z wrażenia.
– Jedź.
Pomachała mu ręką. Patrik z wdzięczności pocałował ją w policzek.
– Będziesz miała dzisiaj co robić? – zapytał.
– Pożytek z rozkapryszonych gości jest taki, że z przyjemnością poleniuchuję. Innymi słowy, postanowiłam dziś nic nie robić. Poleżę na powietrzu, poczytam, pojem coś dobrego.
– Dobry plan. Postaram się wrócić wcześnie, najdalej o czwartej. Obiecuję.
– Tak, tak, jeśli ci się uda. Wrócisz, kiedy będziesz mógł. A teraz jedź, bo widzę, że ci się pali.
Nie musiała dwa razy powtarzać. Popędził na komisariat.
W komisariacie pojawił się po przeszło dwudziestu minutach. Koledzy już pili przedpołudniową kawę w pokoju socjalnym. Patrik zawstydził się, bo było później, niż sądził.
– Cześć, Hedström, zapomniałeś nastawić budzik? – zapytał butnie Ernst, który już odzyskał nadszarpniętą wczoraj wiarę w siebie.
– Powiedziałbym raczej, że odebrałem sobie nadgodziny. Musiałem zadbać o partnerkę – mrugnął do Anniki, która wymknęła się na chwilę z dyżurki.
– Oczywiście, szef ma swoje przywileje. Na przykład może sobie pospać rano, kiedy mu się tak podoba – nie dawał za wygraną Ernst.
– Rzeczywiście odpowiadam za to śledztwo, ale szefem nie jestem – zauważył spokojnie Patrik. Annika nie patrzyła już na Ernsta tak łagodnie.
Patrik mówił dalej:
– Jako odpowiedzialny za śledztwo chcę wam przekazać nowe informacje i zlecić nowe zadanie.
Następnie zrelacjonował rozmowę z Pedersenem. Wszyscy triumfowali.
– Tak więc zawęziliśmy pole poszukiwań do czterech osób – podsumował Gösta. – Johan, Robert, Jacob i Gabriel.
– Właśnie, nie zapominajcie, gdzie ostatnio widziano Tanję – powiedział Martin.
– Widziano według Johana – przypomniał Ernst. – Nie zapominajcie, że to Johan tak twierdzi. Osobiście wolałbym świadka bardziej godnego zaufania.
– Linda też mówiła, że kogoś widzieli tamtego wieczoru, więc…
Patrik im przerwał:
– Nieważne. Kiedy już zbierzemy wszystkich Hultów i zrobimy im badania DNA, nie będziemy się musieli bawić w żadne spekulacje. Wszystko będzie jasne. Jadąc do pracy, podzwoniłem w różne miejsca, żeby załatwić konieczne zezwolenia. Wszyscy wiedzą, że sprawa jest pilna, i lada moment spodziewam się zgody prokuratora.
Nalał sobie filiżankę kawy i przysiadł się do kolegów. Telefon położył na stole. Co chwilę ktoś na niego zerkał.
– Jak wam się podobało wczorajsze przedstawienie?
Ernst zaśmiał się i szybko zapomniał, co obiecał Mellbergowi. Wszyscy już znali historię o narzeczonej z katalogu. Na długo miała pozostać wdzięcznym tematem plotek.
– Kurde, jeśli ktoś tak desperacko potrzebuje kobiety, że zamawia ją z katalogu, sam jest sobie winien – zaśmiał się Gösta.
– Ale musiał mieć minę, kiedy ją odebrał z lotniska i zdał sobie sprawę, że jego nadzieje spaliły na panewce. – Annika była bardzo rozbawiona. Radość z cudzego nieszczęścia nie była już taka nieładna, gdy chodziło o Mellberga.
– Trzeba przyznać, że nie próżnowała, tylko prosto do sklepu, i od razu napchała torebkę do pełna. Nawet niespecjalnie patrzyła, co kradnie, byle była jakaś metka… – śmiał się Ernst. – A skoro o kradzieżach mowa, to słyszałem coś niebywałego. Persson, ten rolnik, u którego byliśmy wczoraj z Göstą, opowiadał mi, że jakiś palant podkradał mu ten cholerny nawóz. Za każdym razem, kiedy zamówił nowy transport, po jakimś czasie brakowało mu kilku worków. Wyobrażasz sobie, że można z chciwości kraść takie gówno? Co? Wprawdzie to gówno podobno nie jest tanie, ale jednak. – Uderzył się rękami po kolanach. – O Jezu. – Zaśmiał się, wycierając łzę z kącika oka. Nagle zdał sobie sprawę, że w pokoju zapadła cisza.
– Coś ty powiedział? – zapytał Patrik tonem, który nie wróżył nic dobrego. Ernst znał ten ton, bo słyszał go zaledwie kilka dni wcześniej, i już wiedział, że coś zawalił.
– No, mówił, że ktoś jemu podkradał worki z nawozem.
– I chociaż najbliższe gospodarstwo to Västergärden, nie przyszło ci do głowy, że to ważna informacja?
Mówił tonem tak lodowatym, że Ernstowi dreszcz przeszedł po plecach. Patrik zwrócił się do Gösty:
– Ty też to słyszałeś?
– Nie, musiał to powiedzieć, kiedy wyszedłem do toalety – odpowiedział Gösta, rzucając Ernstowi gniewne spojrzenie.
– Nie pomyślałem o tym – tłumaczył się płaczliwie Ernst. – Cholera, człowiek nie może o wszystkim pamiętać.
– Człowiek musi pamiętać. Później o tym pogadamy. Pytanie, co z tego wynika.
Martin podniósł rękę jak uczeń.
– Czy tylko ja jestem zdania, że wszystko coraz wyraźniej wskazuje na Jacoba? – Nikt nie odpowiedział, więc wyjaśnił: – Po pierwsze, mamy zeznanie świadka, nawet jeśli nie jest całkiem wiarygodny, według którego Tanja była w Västergärden na krótko przed zaginięciem. Po drugie, badanie DNA spermy z jej zwłok wskazuje na krewnego Johannesa, a po trzecie, worki z nawozem kradziono z gospodarstwa, które sąsiaduje przez płot z Västergärden. Według mnie to wystarczy, żeby go ściągnąć na przesłuchanie i jednocześnie rozejrzeć się po jego włościach.
Nadal nikt się nie odzywał, więc Martin przekonywał go dalej:
– Patriku, sam powiedziałeś, że sprawa jest pilna. Nic nie stracimy, jeśli się rozejrzymy i przyciśniemy Jacoba. Stracimy na pewno, jeśli nic nie będziemy robić. Pewność uzyskamy po porównaniu kodów DNA, ale nie możemy przez ten czas siedzieć i palcem nie kiwnąć. Trzeba coś robić!
Głos zabrał Patrik:
– Martin ma rację. Mamy na niego tyle, że warto go przepytać. Nie zaszkodzi również rozejrzeć się w Västergärden. Zrobimy tak: pojadę po niego z Göstą. Martinie, ty skontaktujesz się z kolegami z Uddevalli i poprosisz o przysłanie ekipy do przeszukania. Poproś Mellberga, niech ci pomoże załatwić nakaz rewizji, i przypilnuj, żeby objął nie tylko dom, ale również zabudowania. W razie potrzeby wszyscy będą się kontaktować z Anniką. Okej? Wszystko jasne?