Выбрать главу

Słońce grzało go w głowę. Czuł, jak na czoło występują mu kropelki potu. Wrócił do domu, żeby pomóc kolegom, ale już bez wiary w powodzenie. Serce mu się ścisnęło, bo przecież Jenny Möller musi gdzieś być – niestety, nie tu.

Również Patrika ogarnęło zwątpienie. Kilkugodzinne przesłuchanie nic nie przyniosło. Wydawało się, że wiadomość o tym, iż Johannes został zamordowany, wstrząsnęła Jacobem, ale tylko w kółko powtarzał, że jest niewinny, a policja prześladuje jego rodzinę. Patrik co chwilę zerkał na leżący na stole telefon. Jak na złość milczał. Tak bardzo potrzebował dobrych wiadomości. Wiedział, że wyniki badania krwi będą najwcześniej jutro rano, więc całą nadzieję pokładał w Martinie i ekipie przeszukującej Västergärden. A tu nic. Telefon zadzwonił dopiero po czwartej po południu. Martin powiedział, że nic nie znaleźli, i oznajmił, że kończą. Patrik kiwnął na Göstę i wyszli z pokoju przesłuchań.

– Dzwonił Martin. Nic nie znaleźli.

– Zupełnie nic?

– Kompletnie. Nie mamy wyboru, musimy go wypuścić. A niech to. – Patrik uderzył pięścią w ścianę, ale zaraz się opanował. – To chwilowe. Spodziewam się, że jutro dostaniemy wynik badania krwi, może wtedy zamkniemy go na dobre.

– Pytanie, co on może zrobić przez ten czas. Wie, co na niego mamy. Jeśli teraz go puścimy, może po prostu pójść ją zabić.

– Co w takim razie mamy zrobić? – rozzłościł się Patrik, ale zaraz przeprosił Göstę, że się na nim wyładowuje. – Zanim go puszczę, jeszcze raz zadzwonię i zapytam, czy coś mają. Może już coś ustalili. W końcu wiedzą, że sprawa jest pilna, że to priorytet.

Patrik poszedł do swego pokoju i z telefonu stacjonarnego zadzwonił do zakładu medycyny sądowej. Numer znał na pamięć. Za oknem panował ruch, jak zwykle o tej porze. Przez chwilę zazdrościł nieświadomym niczego urlopowiczom siedzącym w wypakowanych po dachy samochodach. Też chciałby tak jechać.

– Cześć, Pedersen, mówi Patrik Hedström. Pomyślałem, że zanim za chwilę wypuszczę podejrzanego, dowiem się, czy coś ustaliliście.

– Przecież ci mówiłem, że będziemy gotowi dopiero rano. Dodam jeszcze, że pracujemy po godzinach. – Pedersen był wyraźnie zdenerwowany i zły.

– Wiem. Chciałem tylko spytać, czy udało wam się coś ustalić.

Milczenie Pedersena wskazywało, że się zastanawia. Patrik wyprostował się na krześle.

– A więc coś jednak macie, prawda?

– Ale tylko wstępnie. Musimy to jeszcze zweryfikować, zanim wydamy ostateczne orzeczenie. W przeciwnym razie konsekwencje mogą być groźne. A poza tym wszystkie testy trzeba powtórzyć w Państwowym Laboratorium Kryminalistycznym, bo my nie mamy tak nowoczesnej aparatury…

– Dobrze, dobrze – przerwał Patrik. – Ja to wszystko wiem, ale chodzi o życie siedemnastoletniej dziewczyny, więc właśnie teraz jest ten moment, kiedy powinieneś odłożyć na bok regulamin. – Wstrzymał oddech i czekał, co powie Pedersen.

– Okej, ale bądź ostrożny. Nie masz pojęcia, jakie będę miał problemy, gdyby… – nie dokończył zdania.

– Masz moje słowo, mów. – Ręka mu się spociła od ściskania słuchawki.

– Zaczęliśmy oczywiście od analizy krwi Jacoba Hulta. Uzyskaliśmy pewne dane, dość interesujące, ale, jak już zaznaczyłem, wstępne – znów ostrzegł Pedersen.

– No i?

– Z pierwszego testu wyszło, że DNA z próbki krwi Jacoba Hulta nie zgadza się z próbką spermy ze zwłok ofiary.

Patrik powoli wypuścił powietrze.

– Na ile pewny jest ten wynik?

– Jak powiedziałem, badanie trzeba powtórzyć kilka razy, ale to w zasadzie formalność. Należy raczej przyjąć, że ten wynik jest prawdziwy – powiedział Pedersen.

– Kurde! To rzuca zupełnie nowe światło na tę sprawę. – Patrik nie krył zawodu. Był pewien, że Jacob jest tym, którego poszukują. Tymczasem wrócili do punktu wyjścia. No, prawie. – A inne próbki?

– Jeszcze do nich nie doszliśmy. Założyliśmy, że chcecie, żebyśmy się skupili na Jacobie, i tak zrobiliśmy. Dlatego oprócz niego zdążyliśmy sprawdzić tylko jedną osobę. Informacje o pozostałych przekażę ci jutro przed południem.

– To znaczy, że muszę puścić gościa, który siedzi u nas w pokoju przesłuchań, i jeszcze go przeprosić.

– Jest jeszcze coś.

– Tak?

Pedersen się zawahał.

– Druga próbka, którą zaczęliśmy badać, to krew Gabriela Hulta. No i…

– Słucham? – powtórzył wyczekująco Patrik.

– Z analizy DNA wynika, że Gabriel nie może być ojcem Jacoba.

Patrika zamurowało.

– Jesteś tam?

– Jestem, jestem. Tego się nie spodziewałem. Jesteś tego pewien? – Uprzytomnił sobie, co Pedersen odpowie, i uprzedził go: – Wiem, to wstępny wynik, musicie powtórzyć badania, i tak dalej, i tak dalej, wiem, nie musisz powtarzać.

– Czy ma to jakieś znaczenie dla śledztwa?

– W tej chwili wszystko ma znaczenie. Na pewno przyda nam się ta informacja. Bardzo ci dziękuję.

Patrik jeszcze chwilę siedział w swoim pokoju i zastanawiał się, co robić. Ręce splótł na karku, nogi oparł na biurku. Wynik badania krwi Jacoba oznacza, że wszystko trzeba przemyśleć na nowo. Faktem jest, że morderca Tanji jest krewnym Johannesa, a po wyeliminowaniu Jacoba pozostawali Gabriel, Johan i Robert, czyli jeszcze trzy osoby. Patrik był gotów się założyć, że Jacob coś wie, nawet jeśli sam nie jest sprawcą. Podczas przesłuchania cały czas miał wrażenie, że Jacob się wymyka, że robi wszystko, by się nie zdradzić ze swoją tajemnicą. Być może to, co powiedział Pedersen, wstrząśnie nim i skłoni do mówienia. Patrik zdjął nogi z biurka i wstał. W skrócie opowiedział Göście, czego się dowiedział, szybko uzgodnili taktykę i wrócili do pokoju przesłuchań. Znudzony Jacob czyścił paznokcie.

– Długo mam tu siedzieć?

– Przepisy pozwalają nam trzymać pana sześć godzin. Jak mówiłem, ma pan prawo prosić o adwokata. Chce pan z niego skorzystać?

– Nie, nie ma potrzeby – odparł Jacob. – Niewinnemu człowiekowi do obrony wystarczy wiara, że sprawiedliwy Bóg zaprowadzi porządek.

– W takim razie ma pan świetnego obrońcę. Odnoszę wrażenie, że jest pan w bezpośrednim kontakcie z Bogiem, wręcz się z nim kumpluje – zauważył Patrik.

– Obaj wiemy, czego się po sobie spodziewać – odpowiedział Jacob sztywno. – Ludziom, którzy żyją bez Boga, należy współczuć.

– Zatem współczuje pan nam, biedakom. Czy to chciał pan powiedzieć? – zapytał Gösta z rozbawieniem.

– Szkoda mi czasu na rozmowę z wami. Zamknęliście swoje serca.

Patrik pochylił się w jego stronę.

– Ciekawa jest ta cała historia z Bogiem, szatanem, grzechem i tak dalej. Czy pańscy rodzice mają takie same poglądy? Żyją w zgodzie z boskimi przykazaniami?

– Ojciec oddalił się nieco od naszej wspólnoty, ale zachował wiarę. Oboje z matką są bogobojnymi ludźmi.

– Jest pan tego pewien? Co pan właściwie wie o tym, jak oni żyją?

– A to co znowu? Przecież znam swoich rodziców! Coście na nich wysmażyli?

Ręce mu zadrżały. Patrik poczuł satysfakcję, że udało się zburzyć jego stoicki spokój.

– Chodzi mi o to, że nie może pan nic wiedzieć o życiu innych ludzi. Pańscy rodzice mogą mieć na sumieniu różne grzechy, o których nie ma pan pojęcia, prawda?

Jacob wstał i podszedł do drzwi.

– Dość tego. Aresztujcie mnie albo wypuśćcie. Nie będę wysłuchiwać tych bredni.

– A wie pan na przykład, że Gabriel Hult nie jest pańskim ojcem?

Jacob zatrzymał się w pół kroku, z ręką wyciągniętą w stronę klamki.