Выбрать главу

– Co pan powiedział?

– Zapytałem, czy pan wie, że Gabriel Hult nie jest pańskim ojcem. Przed chwilą dzwoniłem do laboratorium, gdzie badają waszą krew. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Gabriel nie jest pańskim ojcem.

Cała krew odpłynęła z twarzy Jacoba. Ta wiadomość bez wątpienia była dla niego niespodzianką.

– Zbadali moją krew? – zapytał drżącym głosem.

– Tak. Przyrzekłem, że pana przeproszę, jeśli się okaże, że się myliłem.

Jacob w milczeniu patrzył na Patrika.

– A więc przepraszam – powiedział Patrik. – Pańskie DNA nie jest zgodne z DNA nasienia na ciele ofiary.

Jacob ciężko opadł na krzesło. Uszło z niego powietrze.

– I co teraz będzie?

– Nie jest pan już podejrzany o zamordowanie Tanji Schmidt. Ale sądzę, że pan coś przed nami ukrywa. Teraz ma pan szansę powiedzieć, co pan wie. Niech ją pan wykorzysta.

Jacob potrząsnął głową.

– Nie wiem. Ja już nic nie wiem. Pozwólcie mi iść.

– Jeszcze nie. Musimy przedtem porozmawiać z pańską matką, zanim pan to zrobi. Bo domyślam się, że chciałby jej pan zadać niejedno pytanie.

Jacob skinął głową.

– Dlaczego chcecie z nią rozmawiać? Przecież to nie ma nic wspólnego ze śledztwem.

Patrik powtórzył to, co powiedział Pedersenowi:

– W tej chwili wszystko ma z nim związek. Jestem pewien, że coś ukrywacie. Mogę się nawet założyć o swoją pensję. Wszystko jedno. I tak się dowiemy, o co chodzi.

Jacob stracił całą bojowość. Z rezygnacją kiwał głową. Sprawiał wrażenie, jakby był w szoku.

– Gösta, przywieź Laine Hult, dobrze?

– Nie mamy zgody na jej zatrzymanie – mruknął Gösta.

– Ona wie, że Jacob jest przesłuchiwany. Nie będzie trudno skłonić ją, żeby przyjechała.

Patrik zwrócił się do Jacoba:

– Dostanie pan coś do jedzenia, ale zostanie pan tutaj, dopóki nie porozmawiamy z pańską matką. Potem będzie pan mógł z nią porozmawiać. Okej?

Jacob apatycznie skinął głową, głęboko pogrążony we własnych myślach.

Stając przed drzwiami swego mieszkania w Sztokholmie, Anna miała mieszane uczucia. I jej, i dzieciom dobrze zrobiło oderwanie się od codzienności, ale jej zachwyt nad Gustavem osłabł. Jego pedanteria sprawiała, że przebywanie z nim na jachcie było naprawdę uciążliwe. Zaniepokoił ją również nowy ton w głosie Lucasa podczas ich ostatniej rozmowy telefonicznej. Do tej pory, choć stosował wobec niej przemoc, sprawiał wrażenie, że panuje nad sobą. Teraz w jego głosie usłyszała ton paniki. Bał się, że sytuacja wymknie mu się spod kontroli. Przez znajomego dowiedziała się, że nie układa mu się w pracy, że zrobił awanturę podczas zebrania, a przy innej okazji obraził klienta. Elegancka fasada, którą prezentował ludziom, zaczęła odpadać. Przeraziło ją to.

Coś dziwnego stało się z zamkiem. Mocowała się, ale nie mogła przekręcić klucza. Wtedy odkryła, że drzwi nie są zamknięte. Była absolutnie pewna, że zamknęła je przed wyjazdem, tydzień temu. Kazała dzieciom zaczekać i ostrożnie weszła do środka. Zatkało ją. Jej pierwsze własne mieszkanie, z którego była taka dumna, było zdemolowane. Ani jednego całego mebla. Wszystko porozbijane i połamane, ściany pomazane czarnym sprayem. Na ścianie dużego pokoju ktoś wymalował wielkimi literami słowo „kurwa”. Anna zakryła usta dłonią, łzy stanęły jej w oczach. Nie musiała się zastanawiać, kto to zrobił. Obawy, których nabrała po ostatniej rozmowie z Lucasem, przerodziły się w pewność, że to dopiero początek. Pod naporem nienawiści i agresji, której zawsze miał nadmiar, pozory runęły.

Wyszła na klatkę i mocno przytuliła dzieci. W pierwszym odruchu chciała zadzwonić do Eriki, ale postanowiła, że sama to załatwi.

Tak ją radowało nowe życie, cieszyła się, że jest silna i po raz pierwszy sama o sobie decyduje. Że nie jest jedynie młodszą siostrą Eriki i żoną Lucasa, tylko kimś osobnym. Ale to koniec.

Wiedziała, co musi zrobić. Wygrał, może szukać schronienia tylko w jednym miejscu. Zgodzi się na wszystko, byle nie stracić dzieci. Jednego była pewna: sama się podda, z nią Lucas może robić, co chce, ale jeśli tknie dzieci, zabije go. Bez wahania.

To był kiepski dzień. Gabriel zamknął się w swoim pokoju. Był oburzony. Uważał, że policja przekroczyła swoje uprawnienia. Linda wróciła do koni, Laine siedziała na kanapie w salonie i wpatrywała się w ścianę. Na myśl, że Jacob jest przesłuchiwany przez policję, do oczu napłynęły jej łzy upokorzenia. Instynkt macierzyński kazał jej go bronić, małego czy dorosłego. Czuła, że poniosła porażkę, chociaż wiedziała, że nic nie mogła zrobić. W ciszy słychać było tylko tykanie zegara. Wprawiało ją niemal w trans. Usłyszała pukanie do drzwi i drgnęła. Z obawą poszła otworzyć. Ostatnio prawie każde pukanie oznaczało nieprzyjemną niespodziankę, więc nie zdziwiła się, kiedy Gösta się przedstawił.

– Czego znów chcecie?

Gösta zaczął tłumaczyć:

– Mamy kilka pytań. Chcielibyśmy, żeby pani na nie odpowiedziała. W komisariacie.

Umilkł, spodziewając się protestów. Tymczasem Laine kiwnęła głową, że się zgadza, i wyszła za nim na schody.

– Nie chce pani powiedzieć mężowi, dokąd pani jedzie? – zapytał zdziwiony Gösta.

– Nie – odparła krótko.

Przemknęło mu przez myśl, czy nie za mocno przycisnęli Hultów, ale zaraz uzmysłowił sobie, że w tym gąszczu rodzinnych relacji ukrywa się morderca i więziona jest dziewczyna. Ciężkie dębowe drzwi zamknęły się, i Laine poszła do samochodu. Szła za nim jak gejsza. Jechali na komisariat w kłopotliwym milczeniu. Laine tylko raz się odezwała: zapytała, czy syn nadal tam jest. Gösta skinął głową. Laine do końca wyglądała przez okno. Zapadał zmierzch. Zachodzące słońce zabarwiło pola na czerwono, ale nie zwracali uwagi na piękno krajobrazu.

Patrikowi ulżyło, kiedy ich zobaczył. Czekając na nich, cały czas chodził tam i z powrotem po korytarzu. Chciałby umieć czytać w myślach Jacoba.

Skinął głową Laine. Nie musiał się przedstawiać, podanie ręki również byłoby przesadą w tych okolicznościach.

Nie spotkali się, by wymieniać grzeczności. Patrik niepokoił się, jak Laine zachowa się podczas przesłuchania. Wydawała mu się krucha i wrażliwa. Niepotrzebnie się jednak niepokoił, bo kiedy szła za Göstą, sprawiała wrażenie zrezygnowanej, ale opanowanej i spokojnej.

W komisariacie był tylko jeden pokój przesłuchań, więc poszli do socjalnego. Laine nie miała ochoty na kawę, ale Patrik i Gösta potrzebowali zastrzyku kofeiny. Kawa miała metaliczny posmak. Krzywili się, ale wypili. Nie wiedzieli, jak zacząć. Zdziwili się, kiedy Laine odezwała się pierwsza.

– Podobno mają panowie jakieś pytania – zwróciła się do Gösty.

– Tak – odparł z ociąganiem Patrik. – Dostaliśmy pewne informacje, z którymi nie wiemy, co zrobić. Nie wiemy również, jak się mają do naszego śledztwa. Może nie mają z nim nic wspólnego, ale mamy za mało czasu, żeby się bawić w dyplomację. Dlatego powiem prosto z mostu.

Odetchnął głęboko. Laine patrzyła mu w oczy nieporuszona, ale spojrzał na jej splecione dłonie i zobaczył, że od zaciskania zbielały jej knykcie.

– Dostaliśmy wstępne wyniki badań krwi pobranej państwu. – Ręce Laine zadrżały. Patrik był ciekaw, jak długo będzie udawać spokój. – Przede wszystkim mogę powiedzieć, że DNA Jacoba nie zgadza się z DNA nasienia na ciele ofiary.

W tym momencie Laine się załamała. Trzęsły jej się ręce. Patrik zdał sobie sprawę, że przyjechała przygotowana na wiadomość, że jej syn został aresztowany pod zarzutem morderstwa. Teraz biło od niej uczucie ulgi. Kilka razy przełknęła ślinę, żeby się nie rozpłakać. Milczała. Patrik mówił dalej: