– Więc nawet jeśli Eddie osobiście oddał kasetę wideo w Warwick, nie znaczy to jeszcze, że potem nie pojechał na East Side.
– Tak. Ale jeżeli weźmiesz pod uwagę zeznanie dzieciaka i odniesiesz je do tego, co mówi Tawnya o tym, jak to Eddie najbardziej lubił siedzieć w domu ze swoją brzemienną dziewczyną i oglądać filmy…
– Eddie zaczyna wzbudzać sympatię. Spokojny domator. A tak swoją drogą, dlaczego sami nie sprawdziliście tej wypożyczalni?
– Kiedy pytaliśmy Eddiego, co robił tamtego wieczoru, minęło już sześć tygodni. Wydawało mu się, że mógł wypożyczyć film, jak to miał w zwyczaju, ale kiedy sprawdził wyciąg z karty kredytowej, okazało się, że jednak tego nie zrobił. Nikt nie pomyślał o zwrocie kasety.
– Nigdy nie jest za późno na naukę – powiedział Griffin sentencjonalnie.
– Ale DNA to wciąż DNA – mruknął Fitz. – Bóg jeden wie, że gdyby w ławie przysięgłych zasiadali sami gliniarze, od razu posłaliby go na krzesło elektryczne. Ale w ławach przysięgłych zasiadają, no wiesz, przysięgli. Więc gdyby Eddie zaczął wyglądać na sympatycznego faceta…
– Wynik procesu stanąłby pod znakiem zapytania – dokończył za niego Griffin. – Ale – dodał po chwili – gdyby zeznanie mimo wszystko wydawało się wiarygodne, D’Amato miałby jeszcze jedną opcję. Mógłby wycofać oskarżenie o drugi gwałt. Wciąż zostałyby Meg Pesaturo oraz Trisha i Jillian Hayes. Eddie i tak dostałby dożywocie.
– Wątpię, żeby spodobało się to Carol Rosen.
– Słuszna uwaga – przyznał Griffin.
Zresztą nawet gdyby D’Amato wycofał się z oskarżenia o drugi gwałt, żeby adwokat Eddiego nie miał okazji wprowadzić dzieciaka na listę świadków – powiedział Fitz – Sierra wciąż mógłby go pokazać prasie dokładnie tak, jak robi to teraz. Dzięki temu Eddie zyskałby dużą sympatię ludzi. A to bardzo by wkurzyło wszystkie ofiary. Kurczę, sam bym się wkurzył.
– Robi się coraz ciekawiej. Myślisz, że właśnie to miała na myśli Tawnya, mówiąc o wyjściu na jaw brudów?
– Nie wiem. Od początku sprawiała wrażenie przekonanej o niewinności Eddiego. Wydaje mi się, że gdyby wiedziała o chłopaku z Blockbustera, od razu by wszystko roztrąbiła. Nie, mówiła raczej o czymś, co dotyczy ofiar.
– A myślisz, że coś przed nami ukrywają? – zapytał Griffin.
– Rozmawiam z nimi od roku. Gdyby było coś, co powinniśmy o nich wiedzieć, już byśmy to wiedzieli. Chociaż z drugiej strony – przyznał się Fitz – właśnie sobie odświeżam mój raport na ich temat.
– To może stanowić motyw. Zwłaszcza dla pani Rosen i jej rodziny.
– Jeżeli założymy, że wiedzieli o dzieciaku z wypożyczalni.
– Co daje nam punkt wyjścia. W jaki sposób adwokat Eddiego Como dowiedział się o chłopaku? I ilu jeszcze ludzi mogło o nim wiedzieć? Zakładając, oczywiście, że dzieciak mówi prawdę.
Fitz westchnął ciężko.
– Przeczuwałem, że ten dzień źle się skończy. Okej, przedyskutujmy sprawę. Pierwszy scenariusz to taki, że obrońca Eddiego wreszcie zmądrzał i postanowił sprawdzić wypożyczalnię, tak na wszelki wypadek. W takim razie…
– Chłopak zapewne mówi prawdę, a nie ujawnił się wcześniej, bo albo nie chciał się w to mieszać, albo bał się w to mieszać, albo jedno i drugie.
– W porządku. Przy takim scenariuszu mamy wiarygodnego świadka. To jeszcze nie znaczy, że myliliśmy się co do tego, co Eddie zrobił po oddaniu kasety, ale rzeczywiście wynik procesu staje się wtedy mniej pewny, a ofiary i ich rodziny mają się czego obawiać.
– Racja.
– Jest jeszcze drugi scenariusz. Dzieciak kłamie. Ale dlaczego?
– Może z powodu Tawnyi – podsunął Griffin. – To atrakcyjna kobieta. Może uznała, że Eddiemu przyda się mała pomoc podczas procesu, i przekonała o tym chłopaka, użyczając mu swoich wdzięków. To by znaczyło, że ktoś, zapewne ten dzieciak, włamał się do komputera w wypożyczalni i wpisał dane fałszywej transakcji. Nie wiem, czy to prawdopodobne.
– Widziałeś gębę tego dzieciaka? Nastolatek z taką liczbą pryszczy mógłby się włamać nawet do komputera Pentagonu.
– No, no, dedukcja godna Sherlocka Holmesa.
– Też tak myślę.
– Dobra – powiedział Griffin. – Gdyby chodziło tylko o zeznanie chłopaka, stawiałbym na drugi scenariusz. Ale niepokoją mnie te dane komputerowe. To trochę za dużo jak na zwykłe oszustwo.
– W takim razie wracamy do pierwszego scenariusza, według którego dzieciak mówi prawdę. Oczywiście będziemy musieli go odwiedzić, żeby mieć pewność.
– A to oznacza, że Eddie Como może mieć alibi – podsumował Griffin.
– Bzdura – odrzekł stanowczo Fitz. – Nawet jeżeli dzieciak mówi prawdę, mogliśmy się najwyżej pomylić co do czasu. Eddie po prostu oddał kasetę w Warwick, a potem pojechał do East Side. Nikt nie twierdzi, że gwałciciele nie zwracają filmów do wypożyczalni. Założę się, że nawet Ted Bundy zmywał czasem naczynia. To był Eddie. DNA nie kłamie.
Griffin milczał przez chwilę. Miał wrażenie, że przeżywa deja vu. Już po raz drugi tego dnia wdał się w rozmowę, podczas której okazywało się, że dowody przeciwko Eddiemu Como są mało przekonujące. Oprócz DNA. W końcu coś go tknęło.
– Słuchaj, Fitz – spytał – jak ścisły był wynik porównania DNA na miejscach przestępstwa z DNA Eddiego Como?
– Co?
– Jak bardzo DNA Eddiego przypominało to z miejsc zbrodni?
– Skąd mam, do cholery, wiedzieć? Nie jestem genetykiem. Raport z ministerstwa zdrowia mówił, że do siebie pasowały. I tyle. Jak coś pasuje, to znaczy, że pasuje. Nie?
– Niekoniecznie.
– Griffin, co ty, do cholery, wygadujesz?
– Jeszcze nie wiem. Ale powiedz mi jedną rzecz. Jesteś absolutnie pewien, że Eddie Como nie miał brata?
JILLIAN
Kiedy Jillian wróciła do domu, była już prawie dziewiąta wieczorem. Późne zakończenie długiego dnia, który nadwerężył jej poszarpane nerwy i przepełnił ją strachem. W drodze od Meg cztery razy sprawdzała tylne siedzenie, aby się upewnić, że nie czai się tam niepożądany gość. Raz otworzyła nawet bagażnik, tak na wszelki wypadek. Wmawiała sobie, że zabezpiecza się przed wścibskimi dziennikarzami, ale wiedziała, że to nieprawda.
Wjechawszy na podjazd, z ulgą powitała widok zapalających się lamp. Prawie rok temu, po pierwszym telefonie Eddiego Como, kazała zainstalować przed domem reflektory reagujące na ruch. Nikt nie mógł zbliżyć się do budynku niezauważenie. Poza tym w domu zamontowano najnowocześniejszy system alarmowy, który można było uruchomić, naciskając przycisk w każdym pokoju albo guzik pilota, którego jej sparaliżowana matka trzymała w kieszeni. Jillian nie zdecydowała się jeszcze na kupno pistoletu, ale spała z gazem pieprzowym pod poduszką. Również matka miała pojemnik schowany w szufladzie przy łóżku. Jak stwierdziła kiedyś Toppi, panie Hayes były przygotowane do wojny.
Nie zgasiwszy świateł, Jillian wjechała do garażu. Zamknęła go, dokładnie rozejrzała się po wnętrzu, upewniając się, że nikogo nie ma, i dopiero wtedy otworzyła drzwiczki lexusa i wysiadła. Jak zwykle schowała kluczyki w dłoni, trzymając metalową część między palcami niczym kastet. Nie przestanie zaciskać pięści, dopóki nie wejdzie do domu i nie przeszuka dokładnie kuchni.
Czy wiecie, że w Stanach Zjednoczonych co minutę jakaś kobieta pada ofiarą gwałtu? Wiecie, że najczęściej kobiety są gwałcone we własnych domach? Wiecie, że wielu napastnikom udało się ominąć system alarmowy w ten sposób, że po prostu wkradli się do garażu za samochodem ofiary? Czy wiecie, że zaledwie dziesięć procent oskarżonych o gwałt trafia do więzienia, co oznacza, że przeważająca część gwałcicieli wciąż chodzi po ulicach?