Wiedziała, że jeśli będzie myśleć zbyt długo o Eddiem, klubie i Trishy, zacznie krzyczeć, a potem rozbije wszystkie naczynia w domu.
Jeśli będzie myśleć zbyt długo, znowu znajdzie się z siostrą w tamtym mrocznym mieszkaniu. Oprawca chwyci ją za gardło, zacznie wyzywać. A robiąc to, będzie się śmiał w duchu, wiedząc, że jeśli Jillian spróbuje wymierzyć mu później sprawiedliwość, znowu stanie się jego ofiarą.
Rok temu zadzwoniła do Meg i Carol. Powiedziała im, że raz stały się ofiarami i już nigdy na to nie pozwolą. Powiedziała im, że odzyskają swoje życie. Powiedziała, że zwyciężą.
Okazało się, że kłamała.
Czy właśnie na tym polega życie? Na tym, że się próbuje i przegrywa, próbuje i przegrywa? Czyżby wróg był nie tylko silniejszy fizycznie, ale także bardziej przebiegły, mądrzejszy? Bez względu na to, jak bardzo się starała, jak nieustępliwie walczyła, jej siostra straciła życie. Griffinowi udało się aresztować mordercę i pedofila, a ten tylko roześmiał mu się w twarz i zaczął się rozwodzić nad tym, co zrobił jego żonie.
David Price. Cała odpowiedzialność spadała na jednego człowieka. Na uroczego, pozornie nieszkodliwego i przyjaznego Davida Price’a.
Jillian ścisnęła mocniej medalik Trishy. Nagle okazało się, że przeniesienie nienawiści na inną osobę nie było wcale takie trudne. Zapragnęła śmierci Davida Price’a. Nagle zrozumiała, co tak naprawdę czuł Griffin. I wtedy przyszedł jej do głowy pewien pomysł.
Frontowe drzwi otworzyły się i zatrzasnęły. Laurie, która poszła odebrać pocztę, weszła do salonu, przeglądając listy. Nagle zesztywniała. Zaczęła krzyczeć.
MAUREEN
Dzień dobry. Na żywo wita się z państwem Maureen Haverill prosto ze Stanowego Zakładu Karnego w Cranston. Dzisiaj dotarły do nas bulwersujące informacje na temat dokonanego ostatniej nocy brutalnego gwałtu na studentce College’u Browna Sylvii Blaire. Czy dwudziestoośmioletni Eddie Como, zastrzelony w poniedziałek przed gmachem sądu, był prawdziwym Gwałcicielem z Miasteczka Uniwersyteckiego, jak utrzymywała policja? Czy też raczej był on tylko jeszcze jedną ofiarą sadystycznej gry? Jestem tu w towarzystwie odbywającego wyrok za morderstwo Davida Price’a, który twierdzi, iż zna prawdziwego Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego, lecz mimo wielokrotnie ponawianych przez niego propozycji współpracy policja stanowa odrzuca jego pomoc. Panie Price, co może nam pan powiedzieć o gwałcie na Sylvii Blaire?
– Dzień dobry, Maureen. Mogę tak do pani mówić? – zapytał przyjaznym głosem Price, posyłając dziennikarce jeden ze swych najbardziej czarujących uśmiechów.
– Proszę bardzo. A teraz, panie Price…
– Proszę mi mówić: David.
– Davidzie, twierdzisz, że posiadasz informacje, które wydają się kluczowe dla prowadzonego obecnie poważnego śledztwa. Jak to się stało, że poznałeś prawdziwego Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego?
– Cóż, poznaliśmy się korespondencyjnie.
– Korespondencyjnie?
– Tak. Widzisz, Maureen, ten człowiek pisał do mnie listy.
– Listy? A zatem było ich więcej niż jeden?
– Zgadza się.
– Interesujące. Ile listów dostał pan od człowieka podającego się za Gwałciciela z Miasteczka Uniwersyteckiego?
– Sześć albo siedem.
– A kiedy dotarł do pana pierwszy list?
– Ponad rok temu. Wkrótce potem, jak zostałem skazany. Oczywiście na początku nie traktowałem całej sprawy poważnie. W końcu po co miałby do mnie pisać jakiś gwałciciel? Dopiero kilka dni temu zacząłem podejrzewać, że pisze do mnie prawdziwy przestępca.
– Moglibyśmy zobaczyć te listy, Davidzie? Masz je przy sobie? Mógłbyś je pokazać telewidzom?
– Obawiam się, że ich nie mam, Maureen…
– Jak to?
– Cóż, te listy stanowią materiał dowodowy, prawda? Listy od gwałciciela. Powinienem je bezpiecznie przechować i przekazać policji stanowej. To ważne śledztwo. Nie chciałbym go w żaden sposób utrudnić – wyjaśnił, po czym znowu się uśmiechnął.
Maureen zmarszczyła brwi.
– Ale powiedziałeś, że policja nie traktuje twoich rewelacji poważnie, prawda?
– Policja stanowa niespecjalnie mnie lubi.
– Czemuż to?
– Cóż, detektyw prowadzący obecne śledztwo, sierżant Griffin, był kiedyś moim sąsiadem. Sierżant Griffin nigdy za mną nie przepadał. Był ciągle zajęty. Wiesz, jak poważnie detektywi z policji stanowej traktują swoją pracę, Maureen. Ale niestety, oznaczało to również, że jego żona często zostawała sama w domu. Zaprzyjaźniliśmy się z Cindy i myślę, że… no cóż, sierżant Griffin mógł być odrobinę zazdrosny. Nie mam rodziny, a ona była na tyle miła, że dotrzymywała mi towarzystwa. Była naprawdę wspaniałą, piękną, uroczą kobietą.
– Davidzie, czy nie jest również prawdą, że sierżant Griffin był jednym z funkcjonariuszy, którzy cię aresztowali?
– Tak. I to też go denerwuje. Złapanie mnie zajęło mu ponad rok, Maureen, a przecież mieszkałem dosłownie za płotem. Myślę, że jak się jest detektywem, taki fakt musi się wydawać wstydliwy.
– Mówimy tu o sławnej sprawie Cukiereczka, zgadza się?
– Tak. Słyszałem, że tak mnie nazywali.
– Zostałeś uznany za winnego popełnienia dziesięciu morderstw na małych dzieciach, zgadza się, Davidzie? – Popatrzyła na niego surowo. – Ciała dzieci zostały znalezione w twojej piwnicy, a teraz odbywasz karę dożywotniego więzienia bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Zgadza się?
David spuścił głowę ze skruchą.
– Muszę z wielkim wstydem przyznać, że masz rację, Maureen. W swoim czasie zrobiłem wiele złego. Ale z drugiej strony wydaje mi się, że właśnie dlatego Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego do mnie napisał. Chyba traktuje mnie jak swego rodzaju bohatera.
– Gwałciciel z Miasteczka Uniwersyteckiego jest pod wrażeniem twoich czynów? – zapytała z niedowierzaniem, a może nawet obrzydzeniem.
– Tak mi się wydaje, Maureen. Napisał to w pierwszym liście. Dał mi do zrozumienia, że zamierza zrobić coś, co tylko ja jestem w stanie zrozumieć.
– Opisał swoje gwałty?
– W ostatnim liście. List zawiera wiele opisów, w których nie brak szczegółów, jakie mógł znać wyłącznie prawdziwy gwałciciel. Właśnie to starałem się powiedzieć policji.
– Możesz nam podać jakiś przykład, Davidzie?
Price spojrzał na dziennikarkę z zakłopotaniem.
– Nie wiem, Maureen… Toczy się oficjalne śledztwo. Nie powinienem ujawniać takich rzeczy bez zgody policji. Czasami opinia publiczna nie może wszystkiego wiedzieć, gdyż to mogłoby poważnie utrudnić dochodzenie. Nie chciałbym, żeby do czegoś takiego doszło…
Maureen połknęła przynętę.
– Powinieneś to zrobić ze względu na wiarygodność, Davidzie – odrzekła. – Gdybyś podał tylko jeden szczegół, coś, co mógł wiedzieć tylko prawdziwy gwałciciel, dowiódłbyś autentyczności listów. A to byłoby wielkim przełomem w śledztwie. Wszyscy byliby ci wdzięczni.
– Naprawdę tak uważasz, Maureen?
– Podaj tylko jeden szczegół, Davidzie. Tylko jeden.
– Cóż, przychodzi mi taki do głowy. Ale jest dość drastyczny…
Maureen przysunęła mu bliżej mikrofon.
– Mówimy o poważnym przestępstwie, Davidzie. Kobiety w Providence się boją. Musimy usłyszeć, co masz nam do powiedzenia.
– No cóż, dobrze. Gwałciciel… używa płynu do higieny intymnej. Używał go po popełnieniu każdego gwałtu. Policja uważa, że stosował go po to, by usunąć… no, wiesz. Nie mogę tego powiedzieć w towarzystwie kobiety.