Kobietę gwałconą w miejscu, w którym miała wszelkie prawo czuć się bezpiecznie.
Meg chwyciła Jillian za rękę. Carol weszła do środka, zapaliła światło i nagle zły czar prysł. Pokój okazał się zwykłym pokojem. Pokojem, który potrzebował solidnego sprzątania.
– Wszystko w tej sypialni – oznajmiła spokojnie Carol – idzie pod młotek.
Dwadzieścia minut później wyszły na korytarz. Carol westchnęła i usiadła na podłodze. Po chwili Jillian i Meg uczyniły to samo.
– Nie żałujesz? – zapytała łagodnie Jillian. Carol otworzyła oczy.
– Szczerze? Nie tak bardzo, jak myślałam.
– To piękny dom – powiedziała Meg. – Powinnaś być dumna z tego, co z nim zrobiłaś.
– I jestem. Ale wiesz, to tylko dom. Poza tym oprócz miłości, którą włożyłam w jego renowację, wydarzyło się tu sporo złego. Muszę się uwolnić od złych wspomnień. Chcemy zacząć od nowa. Danowi przydadzą się pieniądze. Zresztą nasz nowy dom też jest ładny, tylko mniejszy. Już zaczęłam się zastanawiać nad remontem. Wyburzy się ścianę w salonie, doda parę okien i będziemy mieli fantastyczny, słoneczny pokój tuż obok kuchni. Trzeba dodać trochę zieleni, wycyklinować podłogi…
Urwała. Jillian i Meg uśmiechały się do niej.
– Jesteś niereformowalna – powiedziała Jillian.
– Daj spokój. Po prostu lubię domy. Jak każda kura domowa. Uniosła dumnie głowę i wszystkie wybuchnęły śmiechem.
– Jak Dan radzi sobie w nowej pracy? – zapytała Jillian.
– Nie najgorzej. Ma mniejszą swobodę, ale za to mniej się denerwuje, niż gdyby prowadził własną kancelarię. Poza tym, bądźmy szczerzy, potrzebujemy pieniędzy.
– Aukcja na pewno podreperuje wasz budżet – powiedziała Meg.
– Tak. Dzięki zmianie domu na mniejszy, nowej pracy Dana i pieniądzom, jakie zarobię na pół etatu, pod koniec roku wyjdziemy z długów. – Uśmiechnęła się smutno. – Myśleliśmy, że kiedy dobijemy czterdziestki, nasze życie będzie wyglądało trochę inaczej. Nie mamy oszczędności, funduszy emerytalnych ani ogródka z białym drewnianym płotem.
– Dan chodzi na spotkania Anonimowych Hazardzistów?
– Tak, on chodzi na spotkania, a ja do psychoanalityka.
– Ale nowy dom jest zapisany na twoje nazwisko? – upewniła się Jillian.
– Dan sam nalegał, żeby tak było. Samochód też należy do mnie i wiecie co? Mamy tylko jedną kartę kredytową, też na moje nazwisko. Więc nawet jeżeli się załamie i wstąpi do kasyna, to niewiele na tym stracimy.
– On się bardzo stara, Carol.
– Tak, naprawdę jestem z niego dumna. Nasze życie nie wygląda tak, jak je sobie wyobrażaliśmy, ale może tak powinno być. Kiedy mieliśmy wszystko, czego chcieliśmy, byliśmy nieszczęśliwi. Może teraz zaczniemy bardziej doceniać siebie nawzajem. Posiadać mniej, ale więcej mieć. Myślę, że… cóż… od czegoś trzeba zacząć.
– Kochasz go? – zapytała Meg.
– Jasne.
– To jesteś bardzo szczęśliwa.
Carol uśmiechnęła się, przekrzywiła głowę i spojrzała Meg prosto w oczy.
– A co u ciebie? Wciąż jesteś taka blada.
– To przez te koszmary – odpowiedziała Meg, krzywiąc się. – Wiesz, co jest najdziwniejsze? Ciągle śni mi się Eddie Como. To on mnie prześladuje. Wiem, że to nie był on. Wiem, że to Ron Viggio, ale jakoś… Tak długo nienawidziłyśmy Eddiego, że chyba moja podświadomość nie potrafi się teraz przestawić.
– Eddie stał się symbolem – powiedziała Jillian.
– Właśnie.
Teraz wszystkie posmutniały. Wciąż z trudem przychodziła im rozmowa na temat Eddiego. Zbyt długo pałały do niego nienawiścią. Viggio wydawał się w porównaniu z nim tylko bladą abstrakcją. Biedny Eddie Como wrobiony w przestępstwa, których nie popełnił, a potem zamordowany tylko po to, żeby pewien stanowy detektyw poprowadził śledztwo.
Tawnya zrezygnowała w końcu z procesu o odszkodowanie. Adwokat wytłumaczył jej, że nasienie Eddiego rzeczywiście znajdowało się na miejscach zbrodni, więc trudno było oskarżać policję o zaniedbania lub korupcję. Poza tym policja znalazła program komputerowy, za pomocą którego Ron Viggio zmontował film, którym nastraszył Jillian. Był to kolejny dowód na to, że Eddie został wrobiony przez szaleńca. Tak czy inaczej, okazało się, że Eddie nie zrobił nic złego poza tym, że znalazł się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Tak jak Jillian, Carol i Meg. Był ofiarą.
Dwa miesiące temu wszystkie trzy poszły z kwiatami na jego grób. Tylko tyle mogły teraz zrobić. Po tamtej wizycie Jillian wypisała małemu Eddiemu jeszcze jeden czek – na naukę w college’u.
– Przynajmniej nie będzie żadnego procesu – odezwała się Meg.
– Dzięki Bogu – westchnęła Carol.
Jillian podchodziła do tego bardziej rzeczowo.
– Nedowi D’Amato byłoby trudno prowadzić sprawę. Obrońca Viggia wciąż by powtarzał „Eddie”, „Eddie”, „Eddie” i przysięgli mogliby się pogubić. Przyznanie się do winy to prawdopodobnie najlepsze wyjście dla nas wszystkich.
– Chłodna, opanowana Jillian – zauważyła z uśmiechem Carol.
Jillian spochmurniała.
– On zabił moją siostrę, Carol. Wolałabym proces. Wolałabym usłyszeć, że dwunastu przysięgłych uznało go za winnego. I może to by nam pomogło, może w ten sposób łatwiej skupiłybyśmy nienawiść na właściwym człowieku.
– Viggio nigdy nie wyjdzie z więzienia – odezwała się Meg.
– Tak, ale gdyby zginął jak David Price…
Przyznając się do winy, Viggio opowiedział o szczegółach swojej współpracy z Price’em. Aż ciarki przechodziły po plecach, gdy się słuchało, jak mówił, że uświadomił sobie, iż musi wymyślić doskonały sposób popełniania gwałtów. Jak podszedł w więzieniu do Davida Price’a i jak obaj opracowali plan idealnej zbrodni. Viggio już podczas poprzedniego popytu za kratkami słyszał o Korporate Klean. Wśród więźniów krążył dowcip, że gdy już wyjdą na wolność, jedyną pracą, na jaką mogli liczyć, było sprzątanie po onanistach. Wszyscy wiedzieli, że Korporate Klean ma kontrakt z bankiem spermy.
Od tamtego momentu wszystko zaczęło się układać. Viggio wypatrzył Eddiego w poczekalni. Uznawszy go za odpowiedniego sobowtóra, podszedł do niego i zagadał. Eddie powiedział mu, że pracuje w Centrum Krwiodawstwa i musi zarobić dodatkowe pieniądze, bo jego dziewczyna spodziewa się dziecka. Viggio zaczął śledzić Eddiego i zdał sobie sprawę, że punkty krwiodawstwa w kampusie stanowią doskonały teren poszukiwań ofiar. Mógł atakować piękne, wrażliwe na problemy społeczne studentki i przez to jeszcze bardziej pogrążać Eddiego. Napisał o tym do Davida Price’a, który zaproponował użycie lateksowych opasek, a także dobrodusznie zasugerowałby wybrać Meg na pierwszą ofiarę. „Dojazdy próbnej”, jak się wyraził.
W ten sposób nawet gdyby Viggio coś spartaczył, Meg prawdopodobnie nie zgłosiłaby się na policję, wstydząc się związku z Davidem Price’em, którego nazwiska Viggio nie omieszkał wspomnieć podczas gwałtu. Amnezja Meg nie stanowiła części planu, ale też nie naraziła go na szwank.
Viggio wybierał swoje ofiary, a potem je śledził. Na Carol zdecydował się w ostatniej chwili, lecz czuł się bezpiecznie, bo obserwując okolicę, zauważył, że samochód jej męża nigdy nie stoi na podjeździe. Trish spełniała kryteria – studentka, oddawała krew i mieszkała samotnie. Pojawienie się Jillian zaskoczyło go, ale jakoś sobie poradził.
W tym momencie w głosie Viggia słychać było wyraźną butę. Teoretycznie podczas gwałtów natrafił na trzy trudności – utratę pamięci przez Meg, nagły wybór Carol na ofiarę oraz niespodziewane nadejście Jillian – jednak żadna z tych okoliczności nie zdołała go powstrzymać. Był niezwyciężony. Później kobiety dotarły do prasy i telewizji, ale to też nie miało znaczenia. Policja zrobiła to, czego od niej oczekiwał. Aresztowała Eddiego Como. Można więc było przystąpić do drugiej fazy planu.