Выбрать главу

José nałożył mu sporą porcję.

– Proszę spróbować i powiedzieć mi, czy to nie jest dzieło sztuki – rzucił mu wyznanie, przekonany o doskonałości potrawy.

Wydawało się, że dymiący, apetycznie pachnący makaron jest najważniejszą dla niego rzeczą.

– A jak ja zostanę przyprawiony, panie Dominici? – zapytał dziennikarz rozkładając wykrochmaloną serwetkę i za przykładem pana domu wsadzając ją za kołnierzyk koszuli.

– Właśnie tak należy to robić – ucieszył się José. – Spaghetti należy jeść odpowiednio się zabezpieczając. Niech pan spróbuje – nalegał.

Mark z trudem nawinął spaghetti na widelec i podniósł do ust. Żuł powoli, smakując, ale nie odczuł żadnej przyjemności. Makaron był niedogotowany, pikantny i ostry. Wypił spory łyk czerwonego wina, ale nie poprawiło to sytuacji.

– No i? – nalegał José – Jakie jest?

– Boskie – skłamał Mark kaszląc i czerwieniejąc. Ostry zapach papryczki szczypał w oczy.

– Nie umie pan kłamać – zaśmiał się głośno pan domu.

– Pan natomiast zręcznie unika odpowiedzi.

– To prawda – przyznał José. – Ale mogę panu teraz odpowiedzieć. Pan nie będzie przyprawiony w żaden sposób. Czuje się pan zagrożony, ponieważ naczytał się pan fantastycznych artykułów na temat mafii. Wróci pan spokojnie do Nowego Jorku. I napisze swój artykuł – dodał obojętnie, poświęcając całą swoją uwagę dużej porcji spaghetti, którą wziął do ust, żując z satysfakcją. – Szkoda, że nie jest pan w stanie docenić tego dania.

– Pan bardzo dobrze wie, że zabrano mi taśmy – zwrócił mu uwagę Mark ignorując spaghetti. – A poza tym gazeta nie jest już zainteresowana wywiadem.

– Powiedziałem: artykuł, a nie wywiad – sprecyzował olbrzym. – Zawsze to jednak sensacja: mecenas Nancy Pertinace w klasztorze. I będzie pan mógł w ogólnych zarysach opowiedzieć jej historię. Tę, którą znają wszyscy, także pan. Nancy jest całkowicie pewna, że będzie pan umiał odróżnić rzeczy, które można opowiedzieć od tych, które należy zapomnieć.

Nalał sobie czerwonego wina i z widoczną przyjemnością wypił kilka łyków.

– Będę miał w każdym razie mój scoop. To chciał pan powiedzieć? – zapytał z lekką ironią.

José nie zwrócił uwagi na tę replikę.

– W gruncie rzeczy po to przyjechał pan na Sycylię, czyż nie?

– To dlaczego Nancy opowiedziała mi swoje życie, jeśli od początku wiedziała, że nie będę mógł tego wykorzystać?

José podniósł się, wyjął z piecyka talerz z kulkami ryżowymi i postawił na stole.

– Niech pan spróbuje. Te nie są pikantne. I niech pan przestanie zastanawiać się nad zachowaniem Nancy. Nancy jest posłuszna gwiazdom, które nie chcą nas znać. Jej logika wyklucza nas.

– To znaczy że historia, którą mi opowiedziała, jest prawdziwa?

– Jeśli pan ją za taką uważa – odrzekł szybko. – Musi się pan jednak pospieszyć z kolacją, jeśli mamy wyruszyć.

Mark zauważył, że mężczyzna nie miał tego ojcowskiego, łagodnego tonu, o którym Nancy mu mówiła. Dobry olbrzym z opowiadań zakonnicy zmienił się w despotycznego i niecierpliwego osobnika.

– Wyruszyć dokąd?

– Pan wraca do Nowego Jorku, panie Fawcett. A ja z panem. Nancy chce, żebym panu towarzyszył. Jest przekonana, że ze mną będzie się pan czuł pewniej.

– Gdzie jest Nancy i Taylor?

– Omawiają wspólne interesy – odpowiedział wycierając talerz kawałkiem chleba.

– Im więcej wiem, tym mniej rozumiem – stwierdził Mark zrezygnowany.

– Nie ma tak wiele do rozumienia – zbagatelizował José.

– Taylor Carr naprawdę tu przyjechał?

– Proszę za mną – powiedział olbrzym wychodząc z willi.

José usiadł za kierownicą mercedesa, Mark zajął miejsce obok niego. Jechali w kierunku Palermo. Do Trapani podróżowali w milczeniu. Minąwszy miasto zatrzymali się przed niewykończonym budynkiem, w którym był bar ze sklepikiem.

– Przepraszam – powiedział José. – Muszę skorzystać z toalety. A jak już tu jesteśmy, zapraszam na kawę. Idziemy?

– Nie. Poczekam tutaj.

Czuł potrzebę pozostania sam na sam ze swoimi myślami. Pomyślał o Carolyn i dzieciach. Zaniedbał je dla historii, która coraz bardziej się gmatwała. Przypomniał sobie Nancy i jej nieprawdopodobne opowieści. Poczuł zawrót głowy. Przypomniał sobie słowa siostry Anny: „Kto słyszał śpiew syren, nie wróci do Itaki.” W tej samej chwili zapaliło się i zgasło światło. Ogarnęła go martwa cisza i błogi spokój. Śmierć musnęła go swymi skrzydłami unosząc ze sobą w powiewie wieczornego wiatru. Mercedes wybuchł niczym petarda w sylwestrową noc.

Nancy była w drodze do Nowego Jorku. Wracała do życia publicznego. Będzie próbowała dostać się do City Hall. Taka była umowa z Taylorem – jej milczenie w zamian za fotel syndyka.

***