Выбрать главу

Do diabła, nie powinna była go całować. Uniósł ją i zaczął pieścić jej piersi. Odrzuciła głowę do tyłu i wydala cichy jęk. To przeważyło, przestał się kontrolować. Nie myślał już o niczym, liczył się tylko dotyk jej skóry i to, że chciała być kochana. Teraz, mocno i przez niego. On też pragnął tego najbardziej na świecie, ale to nie mogło się stać. Drżała z namiętności, ale także z zimna, przejmującego zimna.

Zamruczał do jej ucha kilka słów w swoim języku. Nie wiedziała, co może znaczyć nainen. Chciał, żeby coś zrobiła, ale co? Poczuła się zdezorientowana i przestraszona.

– Cicho, cicho – przytulił ją do siebie i delikatnie pocałował. Był jej wdzięczny za to, że go tak bardzo pragnie, że aż nie może się z tego powodu poruszyć. Wyrażał to w ojczystym języku, bo tylko tak mógł jej podziękować za te wszystkie śmieszne, irracjonalne sprawy bez znaczenia, jak i za te, które stały się bardzo ważne.

Kiedy doszli do brzegu, Sara trzęsła się z zimna. Opanowała się już nieco, ale jeszcze nie zdołała całkiem dojść do siebie. Rozpostarł ręcznik i mocno, bezlitośnie ją nacierał. Chociaż szok, spowodowany przejściem z upału sauny do zimnego jeziora, powinien być zdrowy i ożywiający, mogła się jednak rozchorować. Był zły na siebie, że ją na to naraził.

– Jarl, wolniej!

– Musisz się rozgrzać.

– Ale może spróbujesz nie zedrzeć ze mnie skóry? Ich oczy spotkały się na moment. Jej spojrzenie pełne było ciepła, uczciwości i bezradności. Boże, tak bardzo ją kochał.

– Nie jesteś na mnie zła? – zapytał. Potrząsnęła przecząco głową.

– Nie żałujesz?

Jeszcze raz zaprzeczyła bez słów. Westchnął głęboko.

– Omal nie wziąłem cię na środku jeziora – powiedział.

– Tak.

– Nie tak chciałbym kochać się z tobą po raz pierwszy.

Ujrzał, że jej oczy zachmurzyły się. Kiedy już ją wysuszy i rozgrzeje, postara się dowiedzieć, jaki jest tego powód.

Rozdział 6

– To cię rozgrzeje, Saro.

Sara zerknęła na ogromny kubek lakka. Rozgrzeje? Gdyby wypiła choć połowę, byłaby kompletnie pijana, co czasem może być pociągające lub przydatne. Gdyby teraz się upiła, nie musiałaby podejmować próby zrozumienia zachowania Jarla. Obserwowała w milczeniu, jak dokładał drewna do ognia.

Niecałą godzinę temu niemalże się kochali i doświadczyli czegoś tak potężnego i nieoczekiwanego, że jeszcze teraz czuła mocne bicie serca.

A Jarl zachowywał się, jak gdyby nic się nie wydarzyło. Kiedy weszli do domu, położył ją na kanapie, otulił troskliwie kocami i poszedł wygasić saunę. Potem nalał jej lakka i rozpalił ogień. Kiedy odwiesił pogrzebacz, uśmiechnął się.

Uśmiechał się dokładnie tak samo, jak wtedy, przy pierwszym spotkaniu, kiedy wyrwał jej karabin z ręki. Patrzył na nią.

Wtedy przechytrzył ją i sam zadecydował o przebiegu wydarzeń. Co ten uśmiech znaczył teraz? Ufała mu, ale musiała mieć się na baczności. Teraz zbliżył się do niej, odrzucił koc i położył jej głowę na swoim ramieniu.

Niech to diabli!

Zamknęła oczy i ułożyła się wygodnie. Czuła zapach mężczyzny. Musnął ustami jej włosy, co ponownie sprawiło, że straciła nieco zdrowego rozsądku. Wiedziała, że musi wstać, coś zrobić, coś powiedzieć, coś, co sprawi, że to, co prawie zaszło między nimi, przestanie mieć znaczenie. Ale czuła się taka bezbronna. Bezbronna i znowu przestraszona.

Nie wiedziała, kto tulił się do niego w zimnym i ciemnym jeziorze, ale to nie mogła być ona. Jej życie, to Kip i strach przed policją. Rozumiała, do czego mogą doprowadzić nie zaspokojone pragnienia, namiętność i samotność, gdy zjawi się odpowiedni mężczyzna, łącząc zalety dobrego człowieka i wyrozumiałego kochanka. Serce mówiło jej, że Jarl posiada wszystkie te cechy. Rozum zaś podpowiadał, że żadna kobieta nie powinna tracić głowy, kiedy całuje ją mężczyzna, niezależnie od tego, kim on jest.

Z pewnością potrzebowała psychiatry, nic innego nie mogło jej od niego oderwać.

– Nie pijesz – przypomniał jej.

Posłusznie przełknęła trochę, licząc, że podziała to jak środek uspokajający. Niestety, podziałało podniecająco. Jarl leżał spokojnie i głaskał palcami jej włosy.

– Muszę ci wspomnieć o czymś nieco kłopotliwym – wymruczał.

– Kłopotliwym? – odstawiła kubek nie patrząc na niego. W dziecinny sposób uznała, że jeżeli nie będzie na niego patrzyła, będzie mogła rozmawiać rozsądnie.

– To, co ci teraz powiem, nie będzie romantyczne. Byłem przygotowany, Saro. Przygotowany na zbliżenie w sposób bardzo praktyczny. Chcę, żebyś wiedziała, że nigdy nie zaryzykowałbym sytuacji, w której mogłabyś zajść w ciążę nie pragnąc tego. Kiedy cię spotkałem, byłaś sama i na pewno nie przewidywałaś tego rodzaju kontaktów. Mam środki, żeby cię chronić.

– Szybko zakończył i zmienił temat: – Dlaczego obcięłaś włosy?

– Włosy? – w osłupieniu powtórzyła ostatnie słowo. Czuła się całkowicie zdezorientowana. Ten człowiek wiedział, że będą kochankami. Przewidział to. Myślał o środkach zabezpieczających. A dla niej wszystko było zaskoczeniem.

– Włosy – powtórzył – miałaś przecież dłuższe, za ramiona. I nosiłaś je rozpuszczone. Kiedy jesteś zamyślona, podnosisz rękę takim ruchem, jakbyś chciała odrzucić je do tyłu. To typowy gest długowłosych kobiet, kiedy włosy spadają im na twarz. Teraz też to robisz. – Złapał ją za rękę. – Dlaczego to zrobiłaś?

Była zbyt poruszona, żeby wydobyć z siebie więcej niż jedno słowo.

– Dlatego…

– Dlatego, że…

– Jarl, nie możemy być kochankami i nie będzie już więcej sauny.

Pokiwał zgodnie głową, tak jak wtedy, kiedy wyrwał jej karabin.

– Wiem, że dzisiaj to się prawie stało. Na pewno uważasz, że cię sprowokowałam.

– Nigdy mnie nie prowokowałaś, kissa. Owinęła się szczelnie kocem, szukając właściwych słów.

– Myślałam, że już o tym rozmawialiśmy, że czujesz to samo co ja. Ludzie spotykają się na wakacjach, ale to nie ma nic wspólnego z normalnym życiem.

– Nie?

– Oczywiście, że nie. Lato jest czasem samotne, dni są długie i człowiek znajduje się wśród ludzi i rzeczy, których nie zna. Wtedy chce być z kimś, rozmawiać – po raz pierwszy zaryzykowała spojrzenie na niego. Uśmiechnął się łagodnie.

– Ty jesteś z Pontiac – przypomniała mu – a ja mieszkam tutaj. Byłoby głupio z naszej strony w coś się angażować.

– Bardzo głupio – zgodził się.

– Żadne z nas nie pragnie poważnego związku.

– Oczywiście.

– Niezobowiązująca przyjaźń to zupełnie co innego.

– Z pewnością.

– Żadnych pytań, żadnych komplikacji.

– Idealnie – wymruczał Jarl. – Żadnej możliwości zranienia drugiej strony.

– Tak! – Po saunie, kąpieli w jeziorze nie przypuszczała, że pójdzie tak łatwo. Odetchnęła z ulgą. – Jarl, nie chcę cię zranić. Powiedz mi, jeżeli w jakiś sposób cię dotknęłam.

– Ależ nie, nainen.

– Nainen – zawahała się – mówiłeś już tak. Co to znaczy?

Uśmiechnął się. Czasem trudno było znaleźć odpowiednik w języku angielskim. Nainen znaczyło w przybliżeniu to samo, co moja kobieta, ale Sara była zbyt amerykańska, żeby przyjąć aluzję do posiadania.

– Nie skończyłaś pić – powiedział, starając się odwrócić jej uwagę – i nie powiedziałaś mi, dlaczego obcięłaś włosy?

– Nigdy nie obcinałam włosów.

Co za kłamczucha! Uśmiechnął się szerzej.