– Nic mnie to nie obchodzi.
– Włosy są w porządku.
– Nie są, słyszysz? Dość tego użalania się nad sobą. Jutro wracam do normalnego życia i chociaż ty ago nie rozumiesz, muszę to zrobić z czystymi włosami.
– Próżność?
– Nie, to dotyczy podstawowych potrzeb człowieka – poprawiła go – takich, jak jedzenie, schronienie, woda i szampon.
– Aha – podrapał się w brodę. – Jaka to jednak szkoda, że nie jesteś mężczyzną, nainen. A ponieważ raczej nie ma na to szans, rozumiem, że idziemy omyć ci włosy.
– Nie idziemy, tylko…
– Jednak idziemy.
Wziął ją na ręce i poszedł do łazienki, skąd zabrał dwa ręczniki i szampon. Następnie, wciąż nie przestając rozprawiać o ułomnościach kobiecej natury, dotarł z nią do kuchni i posadził na bufecie, skąd mogła Spokojnie rozejrzeć się po pomieszczeniu.
– Gdzie sauna?
– Na zewnątrz, nad jeziorem.
– Masz cudowny kominek. Tak przy okazji, czy jesteś uczulony na fotele? Nie widzę żadnego.
– Nigdy nie byłaś w sytuacji mężczyzny w sklepie meblowym. Wszyscy wiedzą doskonale, czego pragniesz, a poza tym są tylko obicia w kwiatki.
– Następnym razem idź tam z obstawą i zażądaj stanowczo dwóch kanap, zielonych albo niebieskich. I… – przerwała, widząc, że sprawia mu przyjemność tym meblowaniem jego domu – i co tam jeszcze chcesz.
– Teraz chcę, żebyś się położyła.
Nie było zbyt wiele miejsca. Jarl podłożył jej ręcznik pod kark. Przymknęła oczy, kiedy wodą z kubka oblał najpierw jej uszy i szyję.
Nie miał pojęcia o umiejętnościach fryzjera. Woda była wszędzie i w dodatku zużył prawie całą buteleczkę szamponu. Przestał się uśmiechać i zacisnął usta.
– Nigdy jeszcze tego nie robiłem.
– Nie żartuj.
– Nie chcę ci nalać szamponu do oczu.
– Nie nalewasz.
– I nie chcę trzeć zbyt mocno.
– Nie trzesz.
Wzruszyło ją, że całe to mycie włosów odciągnęło jego uwagę od problemu, który starał się przed nią ukryć. Zbyt dobrze go znała, nie mógł jej oszukać. Przez cale popołudnie był wyraźnie poruszony i to prawdopodobnie z jej powodu.
Musiała wyzdrowieć i wycofać się z jego życia. Musiała przestać go pragnąć.
Zakończył mycie, posadził ją i westchnął ciężko.
– Czy jest jeszcze coś do zrobienia, zanim dasz się z powrotem położyć do łóżka, Kissa.
– Poprosiłabym, żebyś ogolił mi nogi, ale tego nie zrobię. Chyba jesteś przewrażliwiony na tym punkcie.
– Mam powody – zawiązał jej ręcznik na głowie.
– Jarl, zrozum, to nie była beztroska bezmyślność. Każdy, kto się porusza, miewa różne skaleczenia i zadrapania. Myślałam, że to coś absolutnie błahego, więc nie było powodu robić paniki.
– Dwa dni temu to nie było drobne zacięcie.
– To stało się tak szybko. Może i wiedziałam, że nie goi się prawidłowo, ale zakażenie i gorączka przyszły nagle. Doktor powiedział…
– Wiem, co powiedział doktor. A teraz posłuchaj, nigdy już nie będziesz używała zwykłych żyletek. Kupimy ci jeden z tych elektrycznych depilatorów dla kobiet. Różowy.
– Prądnica jest i tak wystarczająco obciążona, po co marnować jeszcze więcej energii.
– No to kupimy ci też nową prądnicę.
Co on wygaduje? Zdjął ręcznik z jej głowy i Sara automatycznie zaczęła poprawiać włosy.
– Wyglądasz prześlicznie – uśmiechnął się.
– Boże drogi! Kiedy ostatnio badałeś wzrok? Wziął ją na ręce i w drodze do sypialni kilkakrotnie pocałował w policzek.
– Czy uznałeś, że wykonanie kilku kroków mogłoby mnie uśmiercić?
– Musisz oszczędzać nogę.
Miał rację. Rzeczywiście czuła się okropnie, gorączka nadal nie spadała.
Zanim zdążyła zaprotestować, ściągnął z niej podkoszulek i założył podobny, lecz w innym kolorze. Nic w wyrazie jego twarzy nie wskazywało na to, że jej nagość robi na nim jakiekolwiek wrażenie, ale ręce mu drżały.
– Czas na tabletkę przeciwbólową.
– Nie chcę. – Tabletki były niebezpieczne. W połączeniu z obecnością Jarla wytwarzały ciepły, leniwy i radosny nastrój.
– Śpisz z Kipem?
– Właśnie wybierałem się sprawdzić, co z nim się dzieje – powiedział. Zgasił światło i wyszedł.
Tuląc się do poduszki usłyszała, że wraca. Dobiegi ją szelest zsuwanego ubrania. Położył się obok niej bez słowa. Ostatniej nocy też z nią spał, lecz była zbyt chora, by odbierać to inaczej, niż tylko jak kojącą obecność.
Dziś jej umysł był w porządku. Jedynym problemem stało się to, że nie mogła wykrztusić z siebie słowa. Objął ją ramieniem i przygarnął do siebie. Podkoszulek był krótki i jej nagie pośladki ciasno przylgnęły do jego zgiętych ud. Ręka Jarla wślizgnęła się pod tkaninę i spoczęła na piersiach.
Każdy jego ruch był powolny i spokojny. Nie miała siły, żeby dzisiejszej nocy walczyć ze swoimi pragnieniami. Przyjmowała go w tym łagodnym, rozkołysanym rytmie. Spełnienie nadchodziło powoli, jak letni wieczór. A kiedy już nadeszło, poraziło Sarę głębią odebranej rozkoszy.
Pomyślała z rozpaczą, że po rozstaniu z Jarlem będzie bardzo nieszczęśliwa. I wtedy poczuła jego ciepły oddech na policzku i usta muskające jej ucho.
– Wiem, Saro.
W ciszy poczuła, jak jej serce niemal zamiera.
– Zajmiemy się tym, kiedy wyzdrowiejesz. Teraz musisz myśleć tylko o odpoczynku i dużo spać. Musisz wiedzieć, że nikt cię już nigdy nie skrzywdzi. Nikt. Wierz mi.
Rozdział 9
Następnego dnia prowadził z nią subtelną wojnę podjazdową. Pragnęła otwartej konfrontacji, a Jarl zmuszał ją, żeby spała. Chciała wiedzieć, dlaczego i co Maks mu powiedział.
Po obiedzie Kip przyszedł do niej do łóżka.
– Yksi, kaksi, koime. To raz, dwa, trzy, mamo. Powtórz.
Powtórzyła, obejmując syna jednym ramieniem, ale jej oczy wpatrzone były w potwora czytającego gazetę w odległym kącie pokoju.
– Herra znaczy facet. Tyttó znaczy dziewczyna. Powtórz.
Znów posłusznie powtórzyła.
– Ravinto. To jedzenie.
– Ravinto - powiedziała, żałując, że nie ma w sobie wystarczająco dużo siły, by zejść z łóżka i potrząsnąć Jarlem. Maks z własnej inicjatywy nie powiedziałby mu wszystkiego. Jarl był sprytny i z pewnością go podszedł.
– Wiesz przypadkiem, co znaczy kissa?
– Pewnie, że wiem. Kociak. Mamo, każdy, kto zna fiński tak dobrze jak ja, wie to doskonale.
– Nie wiedziałam. – Nazywał ją kociakiem przez cały ten czas. – A nainen?
– Nigdy nie słyszałem tego słowa. – Kip podrapał się po nosie. Co znaczy nainen. Jarl?
– Nainen znaczy moja kobieta. To trudne słowo do przetłumaczenia. Niesie w sobie tyle treści. Posiadanie, honor, prawo do obrony i opieki;
– O rany! – Kip spojrzał na Sarę – Nic nie zrozumiałem. Nazwij to jakoś prościej, mamo.
– Dobrze – powiedziała słabo. – Może i Jarl zacząłby nazywać pewne rzeczy prościej. Na przykład mógłby używać imion.
– Mógłbym – zgodził się – ale inni mężczyźni nazywają cię Sara, a nikt nie nazywa cię nainen.
Chyba wydawało mu się, że może robić i mówić wszystko, na co ma ochotę, tylko dlatego, że była taka słaba.
A była słaba. Trzy razy dziennie Jarl bezceremonialnie wyłączał światło i zamykał drzwi, orzekając, że Sara potrzebuje drzemki. Nie chciała żadnej drzemki, chciała z nim porozmawiać, a zamiast tego zmuszano ją do spania całymi dniami.