Выбрать главу

Rzymskie „donny” – Meretrix honesta, miały nawet swoje kościoły. Arentino informuje nas, że spotykały się one głównie w Kościele św. Augustyna i Santa Maria della Pace przy Piazza Navona w centrum Rzymu. Kościoły te służyły aż nazbyt często nie tylko jako miejsce schadzek z wielkimi duchownymi, ale dla poszukiwania nowych kandydatów do uciech.

Sposoby ekspozycji rzymskich kurtyzan w oknach burdeli, czerwone rękawiczki i czerwone poduszki, dowodzą, że w tej dziedzinie do dziś nie zaszło zbyt wiele zmian.

Jedną z najbarwniejszych kobiet epoki była Lukrecja – cortigione papieża Juliusza II. Giuliano della Rovere nim został papieżem prowadził bardzo bujne życie. Jedna z trzech jego córek, pochodziła z całą pewnością ze związku z Lukrecją. Po matce odziedziczyła i to z nawiązka wszystkie piękne cechy kobiece. Była jedna z najbardziej urodziwych kobiet Rzymu.

Della Rovere, przygotowując się już do objęcia papieskiego tronu, nie zapomniał o swej ulubionej kurtyzanie. Dobrze zadbał o jej przyszłość. Wydano ja za mąż za przedstawiciela bogatego i wpływowego rodu Cuppio, pochodzącego z Umbrii. Inny przedstawiciel rodu otrzymał w „podzięce” kapelusz kardynalski.

Zabezpieczenie przyszłości kurtyzan, poprzez ich związki małżeński z przedstawicielami dobrych rodów, było zwyczajem epoki i przykładem, że i tą drogą można było osiągnąć wielkie sukcesy. Pod warunkiem jednak znalezienia wpływowych protektorów.

Słynna rzymska kurtyzana Fiametta, „nieźle musiała dawać się we znaki”, skoro w 1479 roku kardynał Ammannati, jako jej kochanek, zostawił w testamencie wcale niemały spadek dla oblubienicy. Za zgodą papieża Sykstusa IV kurtyzana otrzymała „z woli Boga” pokaźny majątek i wielką posiadłość. Szczodry dar, sprawił, że Fiametta stała się dla młodych, bogatych Rzymian łakomym kąskiem. Nie dość, że była biegłą w swoim fachu, to jeszcze bogata. Szybko trafił się jej jeszcze atrakcyjniejszy niż zmarły kardynał kochanek. Był nim syn papieża Aleksandra VI Cesare Borgia. Choć w kronikach nazywana jest „panną o szczególnej piękności”, kiedy w swoim łożu znajdowała osiemnastoletniego Cesara, mogła być raczej jego matką, a nie kochanką.

Przywoływany już mistrz ceremonii na dworze Aleksandra VI – Burchard, pozostawił w swoich wspomnieniach wiele opisów odnoszących się do rzymskich kurtyzan. Opisuje miedzy innymi ciekawy przypadek służącej kurtyzany Cordetty, Barbary. Barbara, nie dość, że w efekcie okazała się mężczyzna, to jeszcze Maurem – poganinem. Dworowanie sobie z kościelnych dostojników nie mogło być tolerowane. Cordetta wprawdzie obeszła się bez kary, ale „Barbara” musiała oddać życie. Została uduszona stalową obręczą, a jej ciało publicznie spalone na Campo di Fiori, ku przestrodze innych.

Huczne życie na dworze papieskim i na dworach kardynałów nie mogło być organizowane bez udziału „fachowców”. Rzymskie kurtyzany posiadały cały przemysł rozrywkowy. Ich wdzięki zachwalali gdzie trzeba „mezzani” – dziś byśmy powiedzieli stręczyciele, a o urodę i wygląd dbały, „ruffana” – rajfurki. To one dbały także o ciągłość usług kurtyzan. Jedna odchodziła, a na jej miejsce natychmiast pojawiała się nowa.

W Rzymie tworzyły się całe klany i dynastie kurtyzan. Odnotowano miedzy innymi przypadek niejakiej Diany, która jako kurtyzana przez lata „obsługiwała” Watykan. Wyszła później za mąż za Paolo Trotti z chóru Kaplicy Sykstyńskiej. Z ich związku urodziła się córka Imperia, po latach uznana za najbardziej wpływową i najlepiej zarabiającą „damę”. Jej interesy prowadzili rodzice. Szybko, więc udało się im wzbogacić by kupić luksusową rezydencję w najlepszej dzielnicy.

Historycy sztuki nie bez racji snują przypuszczenia, że Imperia uwieczniona została przez Rafaela Santi. Z całą pewnością wielki malarz umieścił ja na obrazie „Psyche i Galatea” w willi Farmesina Agostina Chigi. Agostino Chigi z piękną kurtyzaną łączyły lata burzliwego związku, uwieńczonego córką Margheritą. Papież Leon X, żyjący w znakomitej komitywie z Chigi, uznał Margheritę za dziecko ślubne, chociaż rodzice nigdy związku małżeńskiego nie zawarli.

Imperia była damą niezwykle kulturalną, obytą, wykształconą. Była humanistką, miłośnicą literatury, muzyki, sztuki, a jej wpływy i kontakty w Watykanie były, nieograniczone. Kiedy jeden z sekretarzy Kurii Watykańskiej, zazdrosny o wdzięki Imperii zamordował rywala, poseł z Mantuii tak pisał: „…Nie sądzę, żeby pan nasz papież, był tym szczególnie oburzony i pewnie kurtyzana wyjdzie z tego obronną ręką, głównie, dlatego, że jest bardzo znana, a także dzięki łaskom, jakimi cieszy się u pewnych kardynałów, których nie możemy tu wymienić z nazwiska”.

Imperia zdaje się była osóbką kochliwą. Nie wystarczały jej już związki z Agostino Chigi, sekretarzami Kurii. Sama przeżyła zawód miłosny i chyba z tego powodu, targnęła się na życie. Zażyła truciznę i wbrew wszelkim naukom Kościoła otrzymała na łożu śmierci rozgrzeszenie i błogosławieństwo od papieża Juliusza II. Chyba jeden z jej adoratorów – Biagio Pallia, zostawił o niej takie wspomnienie:

„Bogowie dali miastu dwa wielkie podarunki,

Mars dał imperium, a śmierć Imperię.

Imperium jest cząstka serca naszych ojców,

Jednak z Imperią straciliśmy serce”.

Inna wspomniana już piękność Rzymu nazywała się Beatrice da Ferra. Choć naprawdę nazywała się de Bonis, pochodząc z Ferrany, wzorem zwyczaju epoki, przylgnęło do niej nowe nazwisko. Zaczynała podobnie jak wszystkie kurtyzany. Wkrótce sięgnęła szczytów, zostając kochanką księcia Lorenzo de Medici. Lorenzo był patrycjuszem rzymskim, księciem Urbino, a przede wszystkim bratankiem papieża Leona X – synem młodszego brata papieża Giuliano. Żył krótko, acz burzliwie w objęciach pięknej kochanki. Zmarł mając 27 lat. Zachowały się jej przejmujące, barwne i pełne opisów listy do Lorenzo, które do dziś mogą być dobrym p[przykładem erotycznej sztuki epistolograficznej.

I ta rzymska kurtyzana uwieńczona została w sztuce. Rafael Santi, zafascynowany zdaje się urodą prostytutek, tę umieścił w Palazzo Barbarini.

Beatrice, trochę podobnie jak jej wielkie swoje poprzedniczki, zginęła marnie. W czasie słynnych wydarzeń „Sacco di Roma”, kiedy w 1527 roku Rzym został splądrowany przez najemników z Niemiec i Hiszpanii, nasłanych przez cesarza Karola V, zaraziła się chorobą weneryczna – syfilisem. Skończyła jako praczka i sprzedawczyni świec pod kościołem, zapomniana przez wszystkich.

W tytule tego rozdziału wspomnieliśmy o nieodłącznym atrybucie opisywanych czasów – o pieniądzach. W gruncie rzeczy to wokół nich i w związku z nimi kwiknęło bujne i hulaszcze życie w Watykanie. Tej sprawie jednak poświęcimy, dopiero VI tom naszej serii.

Z kolei w tomie piątym, powrócimy do wspomnianego już „Sacco di Roma”. Kiedy w ciągu ośmiu dni Rzym został doszczętnie spalony i splądrowany przez wojska cesarskie pod wodza Karola de Burbon. Armię, tworzyli żołnierze z prowincji luterańskich, którzy twierdzili, że ich jedynym celem jest „wyczyszczenie stajni watykańskiego antychrysta”. Nawiązywali tym samym do krytykowanych przez Marcina Lutra obyczajów panujących na dworach, szczególnie ostatnich papieży. Zapomnieli jednak, że Luter, krytykując biskupów Rzymu za ich niemoralne prowadzenie, sam nie był bez winy.

Do legendy przeszły już opisy obyczajów dworu papieży z rodu Borgiów Kalista III, a zwłaszcza Aleksandra VI. Tych papieży przywołujemy w naszej książce kilkadziesiąt razy. Córce Aleksandra, Lukrecji poświęcony został rozdział pt. „Watykańska zbereźnica Lukrecja Borgia”. Wiele, bardzo wiele uwagi należałoby poświecić innym kobietom z otoczenia Aleksandra – Vanozzy Cantauei i Julii Fanese. Odłóżmy to jednak do tomu czwartego serii, a więc następnego, który w całości poświęcimy życiu seksualnemu w Kościele. Tam też sporo uwagi poświęcimy sprawom papieży: Klemensa VI, Mikołaja V, Piusa II, Sykstusa IV, Bonifacego VIII i wielu innych, a szczególnie ulubionego papieża autora Innocentego VIII.