Выбрать главу

Katarzyna przedstawiała ciekawy projekt utworzenia przy papieżu Urbanie grupy doradczej, złożonej ze świątobliwych ludzi o wielkim autorytecie moralnym, wolnych od żądzy kariery kościelnej i zacietrzewienia politycznego. Tymczasem w Rzymie wybuchały rozruchy. Wzburzony tłum wtargnął do Watykanu. Żołnierze bretońscy pozostający na żołdzie antypapieża Klemensa zajęli Zamek Świętego Anioła i Urban VI musiał się schronić na Zatybrzu. Dopiero na wiosnę 1379 roku nastąpiła wyraźna poprawa sytuacji papieża. Jego wojska pokonały oddziały Klemensa VII, po czym Rzym był wolny. Papież w dziękczynnej procesji wrócił do bazyliki św. Piotra. W maju 1379 Katarzyna pisała do Urbana VI: „Ojcze Święty, serce moje ogromnie się raduje, gdyż oczy moje ujrzały, że spełniłeś wole Bożą, wykonując pokorny gest, niewidziany od bardzo, bardzo dawna, czyli – idąc w świętej procesji. Och, jakże to było miłe Bogu, a niemiłe szatanowi. Szatan starał się wywołać skandal wewnątrz Kościoła albo poza Kościołem, lecz aniołowie pohamowali diabelską furię. W styczniu 1380 roku znów napominała go: „Najmilszy Ojcze Święty w Chrystusie, słodkim Jezusie. Ja, Katarzyna, niegodna i nędzna twoja córka, piszę do ciebie z ogromnym pragnieniem ujrzenia w tobie roztropności, łagodności i światła prawdy. Chciałabym ujrzeć, że naśladujesz we wszystkim chwalebnego świętego Grzegorza i rządzisz świętym Kościołem oraz swymi owieczkami tak roztropnie, ze nigdy nie trzeba będzie buntować się przeciwko rozkazowi Waszej Świątobliwości, krytykować jakiegokolwiek twego czynu czy choćby najmniejszego słowa. Chciałabym, Ojcze Święty, abyś przed Bogiem i przed ludźmi okazywał stałość opartą na prawdzie. Chcę, abyś postępował tak, jak przystało na dobrego i świętego papieża. Proszę stale niezmierzona miłość Boga, aby zechciał odziać twą duszę w światło i roztropność, gdyż wydaje się, że tego nam wszystkim bardzo potrzeba, szczególnie zaś Waszej Świątobliwości czy komukolwiek innemu zajmującemu ten urząd, a tym bardziej w dzisiejszych czasach. Wiem, Ojcze, że bardzo pragniesz zdobyć te dwie cnoty, ale jak przypominam ci o tym jeszcze raz, aby zadość uczynić gorącemu pragnieniu mej duszy. Ojcze Święty, dowiedziałam się o twej porywczej odpowiedzi udzielonej prefektowi oraz o wybuchu gniewu i nieuszanowaniu posłów rzymskich. Zdaje się, że teraz Rzymianie muszą zwołać ogólna naradę, a potem chyba przyjdą do ciebie zarządcy dzielnic oraz inni uczciwi ludzie. Ojcze Święty, proszę cię, abyś kontynuował to, co rozpocząłeś, nie zaniedbując częstych spotkań z Rzymianami, których powinieneś roztropnie związać powrozem miłości. Gorąco proszę cię, czcigodny Ojcze Święty, gdy przyjdą do ciebie po naradzie, przyjmij ich najserdeczniej jak tylko potrafisz i wytłumacz im, co według Waszej Świątobliwości trzeba koniecznie zrobić”.

Klemens VII wyjechał do Awinionu. Rzym zaś uznał, że to modlitwy, św. Katarzyny wyjednały zwycięstwo Urbanowi VI.

Katarzyna wysyłała obfitą korespondencje, adresowana do królów, kardynałów, kondotierów, zakonników w Italii i innych krajach, zaklinając ich, by uczynili wszystko dla zlikwidowania schizmy. Planowała też akcje dyplomatyczną, mającą pozyskiwać papieżowi Urbanowi jak najwięcej zwolenników, ale misja ta skończyła się niepowodzeniem. To ostatnia gorycz, jaka przyszło jej spić z czary polityki. Katarzyna coraz poważniej chorowała. Była wyniszczona fizycznie. Dręczyła się też tragicznym podziałem Kościoła, z którym nie mogła się pogodzić. Jej wysiłki zmierzające do zjednoczenia chrześcijańskiej Europy były bezowocne, wszystko obróciło się przeciwko niej. Katarzyna została politycznym bankrutem. Na pociechę zostaje jej mistyczna łączność z Bogiem. Codziennie, wbrew ubywającym siłom, umierająca tercjarka nadludzkim wysiłkiem przemierzała długa drogę ze swojego domu przy kościele Santa Maria sopra Minerwa (dzisiejsza ulica św. Klary) na drugą stronę Tybru, do bazyliki, św. Piotra. Tam zostawała aż do zachodu słońca, modląc się i trudząc, tak sama mówiła „w łodzi świętego Kościoła”. Umarła w Rzymie 29 kwietnia 1380 roku, mając 33 lata. Nie wiedziała, że odniosła jednak pewien sukces polityczny – włoskie republiki, które Katarzyna pogodziła ze Stolicą Apostolską, pozostały wierne Urbanowi VI.

Spowiednik Katarzyny i biograf, błogosławiony Rajmund z Kapui, naznaczony jej przez przełożonych dominikańskich, wykształcony teolog o wielkim wyrobieniu wewnętrznym i dobroci, od 1374 roku towarzyszył jej we wszystkich podróżach, pomagał w trudnych misjach politycznych i akcjach apostolskich. Napisał po jej śmierci życiorys „Legenda maior” – najbardziej obiektywny i całościowy portret świętej Katarzyny.

Nazywał ją, podobnie jak jej bliscy, la dolce Mamma. Była niezwykłą kobietą, pełną zrozumienia i miłości dla każdego, tkliwą i delikatną, ale potrafiła też z właściwą sobie gwałtownością granic ludzkie wady i krytykować błędy. Jak na osobę niewykształconą, potrafiła z niezwykłą pewnością siebie poruszać się po gmatwaninie XIV – wiecznej polityki. Apelowała o pokój zręcznie przedstawiając wszystkie korzyści polityczne z niego wynikające i przypominając władzom, że pokój sprzyja moralnemu doskonaleniu się, a zatem – zbawieniu ich samych oraz ich podwładnych, za dusze, których są odpowiedzialni. Była przekonana, że to Bóg nakazał jej przemawiać do papieży, monarchów i teologów. Jej dziewczęcy czar, porywająca osobowość oraz zdolność widzenia rzeczywistości oczyma Bożymi uczyniły z niej niezłą pośredniczkę w konfliktach i sporach. Najlepszym dowodem na to, że święta Katarzyna znalazła posłuch u dwóch działających za jej życia papieży – Grzegorza XI i Urbana VI.

I tak w osobie zwykłej córki farbiarza – polityka zmieszała się z mistyką. Nigdy później w dziejach Watykanu nie doszło do takiego mariażu. Tym bardziej to dziwne i niezwykłe, że stał się on udziałem kobiety.

Rozdział VII

Watykańska zbereźnica, czyli Lukrecja Borgia

Najsławniejszy obraz Lukrecji Borgii namalował Pinturicchio, twórca fresków w watykańskich apartamentach jej ojca, papieża Aleksandra VI. Przedstawiona jest na nim jako św. Katarzyna – jasnowłosa, przezroczysta, ekstatyczna święta. Nic bardziej fałszywego niż ten pochlebczy wizerunek.

Córka papieża nie była piękna, choć nie można jej nazwać brzydką. Była niezwykle podobna do ojca. Miała te same, nieco wyłupiaste oczy, ten sam mięsisty nos, ten sam cofnięty podbródek, tą sama ciemną cerę. To, co stanowiło o jej urodzie to były przepiękne, bardzo długie blond włosy. Tylko one miały cos wspólnego z anielskością malarskiego wizerunku kobiety, którą mimo upływu czasu nadal osądza się od czci.

Wenecki kronikarz Girolamo Priuli nazwał Lukrecję Borgię największą kurtyzaną Rzymu, a kronikarz umbryjski powszechnie znany pod imieniem Matarazzo przedstawił ją jako tę, która dzierży sztandar kurtyzan. Sannazaro ułożył słynne epitafium: „Hic jacet in tumulo Lucretia nomine, sed re Tais: Alexandrii filia, sponsa, nurus” („Tutaj w grobowcu leży Lukrecja z imienia, w rzeczywistości Taida: Aleksandra córka, nałożnica, synowa”). Dziś wielu historyków, zwłaszcza mocniej związanych z instytucja Kościoła, wiele czyni, aby przywrócić dobrą sławę Lukrecji. Nie wydaje się, aby legendy, jakie wokół córki papieża Aleksandra VI stworzyła literatura pamfletyczna, wiele powieści z epoki czy współczesna kinematografia były z gruntu – jak chcą niektórzy historycy – nieprawdziwe. Lukrecja była dzieckiem swojej epoki, należała do klanu Borgiów, który w osobach papieża Aleksandra VI i jego syna, a brata Lukrecji, Cezara, zapisał najczarniejsze karty w historii Kościoła.

Kiedy 18 kwietnia 1480 roku przyszła na świat, jej ojciec Rodrigo Borgia – wówczas 49-letni – od 24 lat był kardynałem i opatem Subiaco, później, mimo braku wyższych święceń kapłańskich, został biskupem Pampeluny. Jego rodzina pochodziła z Hiszpanii, z Yativa koło Walencji. Rodrigo uważał się za potomka Juliusza Cezara, kwestora Hiszpanii. Jego antenatem był hrabia Pedro de Atares, któremu Alfons Zdobywca w 1121 roku podarował miasteczko Borja odbite muzułmanom. Potomkowie Pedra od tej pory nazywali się, Borja (zitalizowane na, Borgia), co po arabsku znaczy „wieża zamkowa”. W sto lat później w służbie Aragończyka, Jaimego, Borgiowie odegrali pierwszoplanowa rolę w wyzwoleniu królestwa Walencji spod panowania niewiernych. W nagrodę otrzymali twierdzę Javita z przyległymi do niej terenami.