Выбрать главу

Jest też i w cenie dzisiaj, skoro papież Jan Paweł II na ołtarze wyniósł błogosławiona Kingę – tę, która nie chciała współżyć z własnym mężem i stawia ją jako wzór do naśladowania młodym kobietom. Gdyby pójść za tym głosem, to konsekwentna abstynencja seksualna czy wręcz „świętość” wymagana od kobiet mogłaby spowodować wymarcie ludzkości.

Kobieta w Kościele została pozbawiona odpowiedzialności za własna seksualność. Atrybuty jej płci uznano za oręż szatana, którym ów posługiwał się, aby „skusić” także mężczyznę. Kusiła również aniołów, bowiem wedle nauk głoszonych przez Kościół, jedna z przyczyn ich buntu był fakt, że nawiązywali oni stosunki seksualne z ziemskimi kobietami. Kobieta podlegała bezwarunkowo mężczyźnie. Bo, jak głosił w kazaniu o płazach biskup Bazyli, mężczyzna jest częścią Kościoła, „i to częścią najprzedniejszą”.

A tymczasem męskie kompleksy i poczucie winy zdały się w Kościele w pogardę okazywana naturze ludzkiej. Jej źródłem był zafałszowany obraz seksualności utożsamianej wyłącznie z kobietą. Nic, więc dziwnego, że Zenobiusz z Werony uznał „podeptanie natury” za najchwalebniejszy przejaw cnoty chrześcijańskiej.

W cenie była asceza. Bazyli zabraniał, więc wiernym nie tylko wszelkich uciech, ale i śmiechu. Kazał spuszczać wzrok, zaniedbywać fryzurę, chodzić w nędznym odzieniu. Laktancjusz nawet w zapachu kwiatu dopatrywał się szatana – zabraniał, więc patrzyć na nie, a broń Boże wąchać. Największą konsekwencja chrześcijańskiej ascezy stało się jednak poniżenie kobiety. Według klerykalnej skali ocen, kobiety były ludźmi drugiej klasy. Nie tylko zabroniono kobietom nosić jakiekolwiek ozdoby, ale najchętniej widziano by je ostrzyżonymi do gołej skóry. Do świątyni niewiasta powinna wchodzić zakryta, a obowiązkowo zakładać coś na głowę. Obyczaj ten jeszcze do dziś obowiązuje np. na południu Włoch. Także i w Polsce, np. w katedrze gdańskiej, nie wolno kobietom wchodzić w wydekoltowanych sukniach czy w mini.

Synod w Elwirze z początku IV wieku postanawiał, że kobietom nie wolno we własnym imieniu ani pisać, ani otrzymywać listów. Konstytucje apostolskie pouczały kobiety, by nie myły się często. Nawet, gdy się modliły, ich wargi miały poruszać się bezwdzięcznie – tak zalecał Cyryl Jerozolimski zmarły w 368 roku. Statuty synodalne św. Bonifacego, zmarłego w 754 roku, zabraniały kobietom śpiewać w Kościele. Po czasy najnowsze kobietom nie wolno było uczestniczyć w chóralnym śpiewie kościelnym. Jeszcze w 1903 roku obowiązywał ten zakaz. Chóry kastratów istniały przecież po to, by zapobiec przenikaniu elementu żeńskiego do muzyki kościelnej.

Ciąża i menstruacja czyniły kobiety niegodnymi obcowania z Bogiem. Przyjmowanie komunii przez kobietę miesiączkującą aż po wieki średnie spotykało się z dezaprobatą. Menstruacja kobiet była według Grzegorza Wielkiego, zmarłego w 604 roku, skutkiem winy. W Kościele syryjskim kobiety miesiączkujące, które wchodziły do świątyni, były karane siedmiodniową pokutą, a księży udzielających takim kobietom komunii tu i ówdzie pozbawiono prawa do pełnienia posługi kapłańskiej.

Fakt, że kobieta miesiączkuje, odbił się szczególnie fatalnie na jej dostępie do sprawowania urzędów kościelnych. Wskutek comiesięcznej nieczystości urząd wyświęcanych do niedawna jeszcze diakonis został usunięty. Kobietom odtąd nie wolno było udzielać chrztu ani pełnić służby ołtarza. Synod w Akwizgranie w 789 roku zabronił im nawet zbliżać się do ołtarza.

Niewiele się zmieniło po dziś dzień. Nadal kobieta w Kościele nie może sprawować funkcji kapłańskich, nie wolno jej nawet być ministrantem. Kobiety w oczach Ojców Kościoła stanowiły niebezpieczeństwo moralne. Nic, więc dziwnego, że synod paryski w 846 roku orzekł, że gdzie przebywa kapłan, tam nie ma wstępu kobieta. Dopiero rozpasanie papieży, biskupów i duchownych przełomu średniowiecza i renesansu zmieniło to przekonanie. Utorowało drogę nawet niespotykanemu dotąd w historii Kościoła zdarzeniu. Pasqualina Lehnert, o której będzie jeszcze mowa na kartach tej książki, towarzyszyła kardynałowi Eugenio Pacellemu w konklawe, które obrało go papieżem, a potem przez cały pontyfikat Piusa XII mieszkała z nim w apartamentach papieskich.

,„Canones Hippolyti”, ważny kodeks kościelny z III wieku, zabraniał chrzczenia kobiet, „w czasie, gdy opada je nieczystość”, a niewiastom, które pomagały przy porodzie, ów kodeks odmawiał prawa udziału w „misteriach” przez dwadzieścia dni, jeśli na świat przyszedł chłopiec, i aż przez czterdzieści dni, kiedy urodziła się dziewczynka. Czas oczyszczenia samej matki wynosił czterdzieści dni po urodzeniu chłopca, natomiast po wydaniu na świat dziewczynki – osiemdziesiąt dni. Synod w Trewirze w 1227 roku mówił, że w przypadku położnicy zachodzi konieczność „ponownego pogodzenia się z Kościołem”. Dopiero po takowym wolno jej przekroczyć próg kościoła.

Ceremonia oczyszczenia położnicy stanowiła obrzęd, który łączył żydowski rytuał oczyszczania (Maryja mogła wejść do świątyni dopiero po czterdziestu dniach i złożeniu ofiary oczyszczenia) z chrześcijańska dezaprobatą wobec spraw związanych z żądzą seksualną i tendencją od oczerniania kobiety. Jeszcze w drugiej połowie V wieku księża wzbraniali się chrzcić umierające położnice, jeśli nie minął czas oczyszczenia. Krew położnic uchodziła, bowiem za jeszcze bardziej szkodliwą niż krew menstruacyjna. Położnicom, które zmarły bez dokonania obrzędu pogodzenia się z Kościołem, często odmawiano pochówku na cmentarzu.

Za winy mężczyzn karano kobiety. Najlepszym dowodem na to jest postawa papieża Innocentego III, który 13 stycznia 1200 roku obłożył interdyktem Francję, gdyż król francuski żył w nieprawym związku ze swoją kochanką Agnes z Meranu. Interdykt postanawiał, że wszystkie kościoły Francji maja zostać zamknięte i być otwierane tylko w celach chrzczenia dzieci. Surowo zakazał papież położnicom wchodzenia do kościoła w celu oczyszczenia, a ponieważ nie były oczyszczone, nie wolno im było uczestniczyć w ceremonii chrztu dzieci. Interdykt ten obowiązywał przez rok.

Ktoś może żachnie się, że te obyczaje to dziedzictwo mrocznego średniowiecza. Tak jednak nie jest. Obyczaj oczyszczania położnic utrzymał się prawie do czasów współczesnych. Jeszcze moja matka musiała być temu poddana. Stała za drzwiami kościoła i dopiero mogła przekroczyć jego próg, gdy przez pokropienie wodą święconą i modlitwę kapłan wprowadził ją na powrót do Kościoła.

Szczególnym tabu, przejętym przez chrześcijan od starożytnych, był stosunek z kobietą miesiączkującą. Wielcy teologowie XIII wieku, Albert Wielki, Tomasz z Akwinu i Duns Szkot uważali, że przekroczenie tego zakazu jest grzechem śmiertelnym. W Starym Testamencie kobieta miesiączkująca przez siedem dni była nieczystą. I wszystko, czego dotknęła, stawało się nieczyste, i każdy, kto ja dotknął, stawał się nieczysty. Ojcowie Kościoła przejęli od pogan przekonanie, że stosunek z kobietą miesiączkującą może zaowocować dziećmi chorymi, mającymi ropna surowicę lub zakończyć się tym, że jego owocem będzie martwy płód. Jeszcze i dziś pokutuje głupie przeświadczenie, że ludzie kalecy mieliby być poczęci w trakcie miesiączki.

Wartościowano też kobiety pod względem ich urody i wpływu jej na wzrost pożądliwości u mężczyzn. Teolog Piotr Kantor zmarły w 1197 roku, uważał, że stosunek z piękną kobietą jest obciążony większym grzechem, gdyż bardziej cieszy. Św. Tomasz z Akwinu uważał, że i tak wszystkiemu jest winna kobieta, gdyż w samej jej naturze leży lubieżność, rozwiązłość i nienasycenie, im była bardziej urodziwa.

W Rzymie kancelaria papieska reperowała budżet pieniędzmi, ściąganymi z utrzymywanych przez siebie burdeli. Rozpusta duchownych tak się rozpowszechniła, że przestano ją uważać za występną. W ciągu całego średniowiecza spora część duchownych miewała całe gromady konkubin, a w ich mieszkaniach roiło się od dzieci, nierząd kwitł też w licznych klasztorach.