Выбрать главу

Sukcesorem Świętego Piotra stał się w 1655 roku, w tym samym, w którym Krystyna przyjęła religię katolicką. Fabio Chigi, kiedy zostawał 235 w historii Kościoła papieżem, miał 56 lat. Urodził się w Sienie. Zdobył gruntowne studia filozoficzne, prawnicze i teologiczne, w tej ostatniej dziedzinie uzyskując nawet doktorat. Studiował także dodatkowo, prywatnie w Rzymie. Wtedy też poznał niemal wszystkich najwybitniejszych myślicieli epoki. Potrzebował 27 lat, aby od najniższych szczebli kariery w Kurii rzymskiej, przejść niemal wszystkie jej etapy, po najwyższą godność głowy Kościoła. Był biskupem Nardo, inkwizytorem i delegatem na Malcie, nuncjuszem w Niemczech. Tu uczestniczył w rokowaniach kończących wojnę trzydziestoletnią. W imieniu papieża Innocentego X protestował przeciwko zawartemu pokojowi westfalskiemu. Widocznie wielce zasłużył się dla spraw Kościoła w Niemczech skoro, po powrocie z Kolonii, został sekretarzem stanu a później kardynałem i biskupem Imoli. Nie cieszył się sympatią Francji. Nic, więc dziwnego, że konklawe w 1655 roku trwało aż 80 dni, nim wybrano Fabio Chigiego. Przyjął imię Aleksandra VII, chcąc w ten sposób uczcić pamięć żyjącego w XII wieku papieża Aleksandra III.

Aleksandra VII był słabowitego zdrowia. Natomiast cieszył się opinia człowieka bardzo pobożnego. W tym różnił się od wielu swoich poprzedników. Podobnie jak od poprzedników różniło go zerwanie z polityką faworyzowania swojej rodziny – nepotyzmu. Dopiero pod wpływem dostojników Kurii rzymskiej, zatroskanych o pomyślność swoich dworów i „zły przykład” idący od papieża, zmienił postępowanie odnośnie rodziny.

Aleksandra VII i Krystynę łączyło wykształcenie i zamiłowanie do nauki. Dzieliło ich natomiast znacznie więcej. Wiek, pobożność, wstrzemięźliwość w zachowaniu i nieobyczajnym prowadzeniu.

Konwersja królowej Krystyny miała być dla Kościoła katolickiego, szansą, nadzieją na przejście, czy też powrót Szwecji na łono Kościoła. Te nadzieje Kurii Rzymskiej nie spełniły się. Niemniej, kiedy Krystyna w 1655 roku postanowiła wraz ze zmiana wyznania zrzec się tronu, mogła liczyć na gościnę w Rzymie.

Uroczystość abdykacji odbyła się bez zbędnych ceremoniałów. Akt zrzeczenia tronu opatrzono aż trzystoma pieczęciami. I choć Królowa na tej uroczystości „występowała” jako kobieta, ze Szwecji wyjechała w przebraniu męskim jako hrabia Dohma. Czy to z racji mieszanego, męsko – damskiego charakteru, czy tez dla ukrycia przed poddanymi faktu wyjazdu icognito, wybrała się w długą podróż na południe.

Nim dotarła do Rzymu, zgodnie z wolą papieża, musiała publicznie ogłosić zmianę wyznania. Aleksander VII uznał, że akt ten powinien odbyć się jeszcze przed granicami Państwa Kościelnego. Wybrano cesarski Innsbruck. Dla przygotowania byłej monarchini do uroczystości wyznania wiary, a może raczej dla ustrzeżenia jej przed „chucią w kwodzeniu szynkarek”, papież wysłał specjalnego delegata mgs. Lucasa Holsteniusa. Oboje mogli łatwo się ze sobą porozumieć. Holstenius był także konwertytą z luteranizmu, a teraz pełnił funkcję bibliotekarza Watykanu. Był osobą niezwykle gruntownie wykształcona. W Archiwum Watykańskim i Konyregacji Doktryny Wiary zachowało się do dziś blisko 900 listów autorstwa Holsteniusa i kardynała Bentivoglio, dotyczących Krystyny.

W sprawozdaniu z podróży i przyjęcia przez Jego Świątobliwość Aleksandra VII w Państwie Kościelnym i w Rzymie Jej Wysokości Krystyny Aleksandry, Królowej Szwecji, czytamy: „Nasz pan wyznaczył czterech nuncjuszy, by powitali ja na granicy terytorium papieskiego. Nakazał wysłać tam jedną ze swych najwspanialszych karet, dwa nadzwyczaj okazałe łoża, dwa baldachimy i taborety, pokryte oblamowanym złotym płótnem, drogocenny kredensik cały ze złota i srebra z potrzebnym wyposażeniem, tak, aby Królowa poznała nie tylko jego szczere wobec niej uczucia, lecz również jego arcykapłański majestat. W niedzielę 21 listopada wkroczyła na teren Państwa Kościelnego, eskortowana przez trzy kompanie jeźdźców. Cała jej podróż była jednym triumfem”.

Podróż wiodła przez Ferrarę, Asyż, gdzie odwiedziła Kościół św. Franciszka, Spoleto, Ternil, obok jeziora Bracciano pod Rzymem, a gdy zbliżała się do stolicy „najwybitniejsi muzycy swymi słodkimi głosami wykazali, że Rzym jest niebem na ziemi, niestrzeżonym przez anioła z płonącym mieczem, lecz pozostającym pod opieka Bożego namiestnika”.

Powitanie Krystyny, swoim blaskiem przewyższało powitania panujących królów, cesarzy, w tym przed ośmiuset laty Karola I Wielkiego.

Najpierw przybyli dwaj paziowie ubrani na czerwono, następnie trębacze na czele rycerzy z puklerzami. Później wielu możnych, Włochów i Niemców, kardynałowie i szlachta rzymska. Karety kardynałów, każda zaprzężona w sześć koni – zbyt mało, biorąc pod uwagę ciężar ich drogocennych dekoracji”. Na powitanie Krystyny, w okolice jeziora Bracciano wyjechał Aleksander VII. Pierwsze ich spotkanie – nieoficjalne, incognito, odbyło się w przydrożnym zajeździe.

Do Rzymu wjechała od przedmieścia Olgiata. Aleksander wysłał po nią lektykę i karetę… „wszystko z jasnoniebieskiego aksamitu, ze wspaniałymi ozdobami ze srebra, wnętrze również wykładane srebrem”. Królowa natomiast, ubrana była tradycyjnie w spodnie, choć wyszywane złotem i w kapeluszu z piórami. Wprowadzona przez kardynałów, przy dźwiękach „Te Deum” wkroczyła do bazyliki św. Piotra. Uroczystość trwała do późnego wieczora. Wzbogacona o pokazy pirotechniczne z herbami monarchii i papieża. Wszystkich szczegółów uroczystości dopilnował osobiście sam papież. Dbał o to, aby nie pominąć „niczego, co mogłoby to przyjęcie uczynić wspaniałym i równym triumfom rzymskim. A on sam ze swym majestatycznym obliczem sprawia, że wszystko naokoło drży”. Jakże mogło być inaczej, skoro Aleksander VII znany był ze szczególnej dbałości o estetykę i przepych wokół siebie. „Papież wymaga niezwykłego wyrafinowania we wszystkich rzeczach, zwłaszcza dotyczących pożywienia i stroju. Lubi szaty z wszystkimi ozdobami, które mogą dodać mu urody. Kiedy wyjeżdża na wieś, wkłada strój z małymi guzikami z diamentów” – tak opisywał Aleksandra VII jeden z kardynałów.

I tak rozpoczęła się druga część życia Krystyny Aleksandry Królowej Szwedów, Gotów i Wandalów. Prawie 34 lata, jakie spędziła w Rzymie, wliczając w to kilka długich podróży zagranicznych, były okresem trudnym dla Stolicy Apostolskiej. Z planów przejścia Szwecji na katolicyzm nic nie wyszło. Pałac królowej w Wiecznym Mieście stanowił nie tylko centrum intelektualne Europy, ale także przysparzał papieskim gospodarzom wielu kłopotów moralnych i w znacznym stopniu obciążał kosztami skarb papieski. Z „kłopotliwym” gościem musieli dawać sobie radę Aleksander VII i trzech jego następców: Klemens IX, Klemens X i Innocenty XI. Nie była jednak Królową biedną. W akcie abdykacji zagwarantowano jej wprawdzie zachowanie tytułu i odpowiednie fundusze na utrzymanie, te jednak jak zwykle przychodziły z opóźnieniem, często po wielu interwencjach. Skarbiec papieski musiał służyć „pomocą”. Królowa wydawała zbyt wiele, nawet jak na połączone źródło dochodów: papiesko – szwedzkie. Ogromne sumy kosztowały ja książki, dzieła sztuki, a zwłaszcza podarunki dla przyjaciół, gości i rzesze kochanków obu płci.

Do końca w żadnym dokumencie, nie wyjaśniono zagadki płci Królowej. Czy była transwestytką? Trudno dać jednoznaczna odpowiedź. Skandale obyczajowe wywoływała wszędzie, gdzie się pojawiała.

Z biegiem lat natura Krystyny stawała się coraz bardziej kobieca. Feminizowała się. Od czasów dzieciństwa, kiedy często dzieliła się swoim pragnieniem „stania się” mężczyzną, upłynęło sporo lat i cechy kobiece zaczęły dominować. Sposoby zachowań Królowej, a zwłaszcza relacje wielu świadków skłaniają ku tezie, że była ona „osobnikiem” dwupłciowym, obojnakiem. Tajemnica jej płci wzbudzała zainteresowanie wielu. Tajemnica budowy jej ciała, tak jak 100 lat wcześniej Elżbiety I królowej Anglii – była zagadką.