Выбрать главу

– Panowie chyba dawno nie byli w starym kraju…

– O yes – przyświadczył Kargul bez wahania.

– Dużo się u nas zmieniło -powiedziała z życzliwym uśmiechem stewardessa, przekonana, że to dwaj emigranci wybrali się w odwiedziny do Polski.

– A Gierek dalej jest? – spytał rzeczowo Pawlak, a widząc potwierdzający gest głowy stewardessy, machnął tylko ręką.

– Toż jakie to niby zmiany! Zapaliły się światła: „ZAPIĄĆ PASY! NIE PALIĆ!” Kargul pochylił się do spoconego z emocji Kaźmierza i spytał konfidencjonalnie: – A w domu jak? Od razu całą prawdę walimy? – Big dill! – Kaźmierz wzruszył ramionami, jakby nie było nad czym się zastanawiać.

– Jak my tyle lat czerwonego znosili, tak pora kolor odmienić! Kto powiedział, że u nas czarny jest nie w guście? Choć głośno się chciał utwierdzić w tym przekonaniu, to jednak na wszelki wypadek wysupłał z kieszeni podarowane mu przez Septembra puzderko i łyknął jedną pastylkę „dla spokojności”…

– Dałby Bóg, żeby nikt nas witać nie wyjechał. Kargul kiwnął głową ze zrozumieniem: – Żeby człowiek wiedział, co go w drodze spotka, to by się z domu nie ruszał. Kiedy samolot schodził już do lądowania, Ania poczuła, że stroiciel ściska ją za rękę jak bezgranicznie przestraszone dziecko.

– Franiu, przecież uczyłam cię, co masz powiedzieć swojej żonie! Powtórz teraz…

– Love it or leave it – Franio powiedział jedyne zdanie, którego nauczył się tam po angielsku.

– Ty też powiesz swojemu mężowi: „Kochaj albo rzuć!” – Nie! Ja powiem inne! Kochaj albo cię rzucę! Samolot dotknął kołami ziemi…