Выбрать главу

Zasmucona Beth pokiwała głową. Słowa Charlotte potwierdziły wcześniejsze obawy, że Markus jest dla niej stracony i w przyszłości nic ich nie będzie łączyło. Raz jeszcze przypomniała sobie jego pożegnalne słowa. Może to i lepiej? Szalony romans na Fairhaven był poza wszelką krytyką. Beth wzdrygnęła się na samą myśl, co by mówiono w towarzystwie, gdyby sprawa wyszła na jaw. Skandal z uwiedzeniem i porzuceniem biednej Eleonory narobił mnóstwo zamieszania, więc jej naganny związek z Markusem nie zrobiłby już takiego wrażenia, ale plotkarze mieliby o czym rozprawiać,, W drodze do Londynu miała dość czasu, żeby zastanowić się nad tym, jak ułożyć sobie życie bez Markusa. Serce nie chciało słuchać zdrowego rozsądku. Beth okropnie tęskniła za ukochanym, a jej miłość nie osłabła pomimo braku nadziei na wspólną przyszłość. Z każdą godziną ubywało tylko wiary, że mogą być razem.

Ciężko opadła na krzesło.

– Natychmiast każę podać herbatę – oznajmiła Charlotte.

i zadzwoniła na służbę. – Opowiedz mi, co porabiałaś. Straszna ze mnie egoistka. Chciałam natychmiast podzielić się z tobą dobrymi nowinami, więc…

– Nie mów głupstw, kochanie – skarciła ją dobrotliwie Beth. Robiła dobrą minę do złej gry i uśmiechała się, chociaż zbierało jej się na płacz. – Szczerze mówiąc, nie mam żadnych nowin. Postanowiłam, że Fairhaven ma pozostać własnością lorda Trevithicka. Ta sprawa jest zakończona.

– Ależ, Beth! – Charlotte wyglądała na zaskoczoną. – Bardzo ci zależało na tej wyspie…

– To prawda. – Beth zacisnęła złożone dłonie. – Ale kiedy tam przyjechałam, okazało się, że moje wyobrażenia nie przystają do rzeczywistości. Potem wszystko ci opowiem, lecz na razie musisz być cierpliwa. Umieram ze zmęczenia.

– Naturalnie. – Charlotte spochmurniała, patrząc na wymizerowaną twarz kuzynki. – Jedno pytanie, Beth. Sądziłam, że lord Trevithick zamierza cię poprosić…

– Nie rozmawiajmy teraz o nim – przerwała stanowczo Beth. Nie miała ochoty tłumaczyć kuzynce, co się zdarzyło w czasie pobytu na Fairhaven. – Sprawa Eleonory i Kita jest przecież znacznie ważniejsza.

W tej samej chwili podano herbatę. Beth odetchnęła z ulgą, bo Charlotte zaabsorbowana obowiązkami pani domu zaprzestała pytań. Szkoda tylko, że spochmurniała na wzmiankę o zniknięciu brata.

– Kochanie, jakie to wszystko okropne! Przyjechałam z Mostyn Hall natychmiast po otrzymaniu wiadomości od pana Gough, choć sama nie wiem, na co mogę się tutaj przydać. Jak Kit mógł uwieść i porzucić tę nieszczęsną dziewczynę! To do niego niepodobne!

– Czy na pewno tak było? – zapytała Beth, biorąc od Charlotte filiżankę herbaty. Wolała rozmawiać o cudzych sprawach, choćby trudnych, niż roztrząsać własne problemy. – - W głowie mi się nie mieści, że okazał się zdolny do takiej podłości!

– Nie wiesz wszystkiego. Jest gorzej, niż sądziłam. – Charlotte była zbita z tropu. – Eleonora twierdzi, że wzięli ślub.

– Dlaczego uważasz, że to pogarsza sprawę? – żachnęła się nieco zirytowana Beth. Charlotte spojrzała na nią ze zdziwieniem, więc dodała pospiesznie: – Pani Trevithick powinna być usatysfakcjonowana. Obrączka na palcu sprawia, że wcześniejsze afery można uznać za niebyłe.

– To prawda, ale to małżeństwo zostało zawarte w atmosferze skandalu. – Charlotte wyglądała tak, jakby miała się za moment rozpłakać. – Dzień później Kit opuścił żonę i zniknął bez śladu. Nie do wiary, że okazał się zdolny do i takiej podłości.

Beth odstawiła filiżankę i ujęła zimne dłonie kuzynki.

– Moim zdaniem to jedno wielkie nieporozumienie. Coś się musiało wydarzyć. Mam nadzieję, że prawda wkrótce wyjdzie na jaw.

– Aż strach pomyśleć! Obawiam się najgorszego. – Charlotte mocno ścisnęła ręce Beth. – Nie muszę ci mówić, że na moje życzenie Gough szukał Kita wszędzie, lecz na próżno.

– Opowiedz mi wszystko ze szczegółami – poprosiła Beth. – Wątpię, żebym doszła do nowych wniosków, ale przynajmniej spróbuję.

Gdy Charlotte skończyła opowieść, herbata dawno wystygła. Zadzwoniły na służbę i kazały przynieść świeży napar. Beth szybko się zorientowała, że Charlotte wie wszystko od Justyna, dla którego źródłem informacji był Markus. Ten z kolei wziął na spytki Eleonorę. W największym skrócie chodziło o to, że dziewczyna nie chciała wyjść za wielbiciela, którego próbowała narzucić jej matka. W desperacji uciekła do Kita, błagając go o pomoc i ratunek. Według niej ukochany stanął na wysokości zadania, wyjednał, gdzie należało, stosowne pozwolenie i wziął z nią ślub, ale następnego dnia opuścił ją i zniknął. Nie miała od niego żadnej wiadomości i dlatego po pewnym czasie ze złamanym sercem i zszarganą reputacją wróciła do Trevithick House.

– Wicehrabina nie szczędziła córce słów potępienia – ciągnęła oburzona Charlotte, patrząc na Beth smutnymi niebieskimi oczyma. – Moim zdaniem tylko zaszkodziła Eleonorze swoją paplaniną. Teraz we wszystkich salonach plotkuje się o najbardziej osobistych szczegółach tego romansu i omawia powody, które sprawiają, że nie można unieważnić małżeństwa.

Beth z dezaprobatą uniosła brwi.

– O Boże! Żal mi Eleonory. Dobrze się składa, że większość znajomych z towarzystwa opuściła Londyn. Wkrótce sprawa ucichnie, bo straci urok nowości. Wyjdzie na jaw nowa afera i ludzie zapomną o wcześniejszym skandalu. Taka jest kolej rzeczy.

Charlotte nerwowym gestem wygładziła suknię.

– Justyn uważa, że po powrocie lorda Markusa, który jest do siostry bardzo przywiązany, sytuacja zmieni się na lepsze. Lord Trevithick zrobi wszystko, żeby ratować jej reputację, ale trudno powiedzieć, jak ma tego dokonać, jeśli Kit nie zostanie odnaleziony. – Głos jej się załamał. Po chwili szlochała rozpaczliwie, a Beth ściskała jej dłonie.

– Nie płacz, Charlotte. Wszystko będzie dobrze. Jestem tego pewna.

Nadrabiała miną i udawała optymistkę, żeby kuzynka nie popadła w czarną rozpacz.

– Bardzo przepraszam – powiedział kamerdyner Carrick, stając w drzwiach. – Przyszedł pan Justyn Trevithick.

Ogarnięta przerażeniem Beth zerwała się na równe nogi. Wykluczone! Nie mogła teraz stanąć twarzą w twarz z Justynem. Na pewno będzie mówił o Markusie, co dla niej byłoby ponad siły. Popatrzyła na Charlotte, która rozpromieniła się natychmiast, a jej twarz przybrała wyraz ekstatycznej radości. Beth podejrzewała, że w tym momencie stanowi przeciwieństwo kuzynki. Na pewno zbladła i sprawiała wrażenie, jakby miała lada chwila osunąć się bezwładnie na podłogę. I rzeczywiście była bliska omdlenia.

– Wybacz, Charlotte, ale jestem zmęczona podróżą i marzę o odpoczynku. Przeproś w moim imieniu pana Trevithicka, że nie mogę się z nim zobaczyć.

Gdy w pośpiechu opuszczała salon, czuła na sobie wzrok zdumionej Charlotte. W ostatniej chwili uciekła przed gościem. Gdy zamykała za sobą drzwi, słyszała niewyraźnie, jak wita się z ukochaną. Pobiegła do sypialni i rzuciła się na łóżko. Drżała na całym ciele i daremnie próbowała się uspokoić. Charlotte wspomniała, że Justyn odwiedzają codziennie, co dla Beth stanowiło poważne utrudnienie. Zapewne w tej chwili słuchał właśnie nowiny o jej powrocie z Fairhaven i wkrótce doniesie o tym Markusowi.

Wtuliła głowę w poduszkę. W czasie podróży złożyła samej sobie uroczystą obietnicę, że nigdy więcej się z nim nie zobaczy.