Tu leży Śmierć
Jak Sieńka czytał gazetę
Od chwili startu pędzili szosą czternaście godzin bez przerwy, nie odzywając się do siebie. Przejechali prawie trzysta wiorst, tyle że dwa razy dolewali paliwa do baku. Przez całą drogę szofer i asystent nie zamienili ze sobą słowa. Sieńka robił, co do niego należało – naciskał klakson, machał chorągiewką, na ostrych zakrętach wychylał się i sprawdzał, czy koła się nie obluzowały. Do obowiązków asystenta należało również sprawdzanie na mapie trasy, ale to wychodziło Skorikowi słabo. Ledwie pochylił głowę, od razu ciekło mu z nosa, z oczu lała się słona woda, w gardle ściskało. Łzy nie pozwalały nic dojrzeć na mapie, wszystko się rozmywało w niewyraźne, różnokolorowe plamy. Ale kiedy Sieńka spoglądał wprost przed siebie, a wiatr rozwiewał mu włosy, wtedy było w porządku, oczy i policzki szybko wysychały.
Czy pan Nameless także płakał, trudno powiedzieć, gdyż wielkie okulary prawie zupełnie zasłaniały mu twarz. Wargi cały czas miał mocno zaciśnięte, ale kącik ust drżał lekko.
Zaraz za Wiaźmą na przednim kole pękła obręcz. Trudna rada, trzeba było dopchać pojazd z powrotem do miasta, na dwóch kołach daleko się nie ujedzie, chyba że rowerem.
Zapasowe obręcze, podobnie jak inne części, jechały w konnym ekwipażu, razem z Masą i jego towarzyszką. Powóz dawno już pozostał w tyle za Latającym Dywanem. Dobrze, jeśli jutro pod wieczór dotrze do Wiążmy. Dlatego też, chcąc nie chcąc, musieli tu zanocować i spędzić cały następny dzień. W tej sprawie także zrozumieli się bez słów. Obaj automobiliści nie mieli ochoty na kolację, więc od razu udali się do swoich pokoi na spoczynek.
Rano Sieńka wyszedł z hotelu, rozpędził miejscowych pacanów, żeby się nie kręcili koło maszyny, na ich głupawe pytania zaś ani myślał odpowiadać – nie był w nastroju. Ruszył na stację po moskiewską gazetę.
Ciekawe, napisali czy nie? Od razu otworzył „Wiedomosti” na piątej stronie, gdzie zamieszczają notatki o teatrach i sporcie.
Jasne, że napisali, jakżeby inaczej!
Start zgodnie z planem
Nie bacząc na deszcz i wiatr, wczoraj w południe na placu Tryumfalnym zgromadzili się wyznawcy automobilizmu, tej nowo objawionej religii, na razie jeszcze u nas dosyć egzotycznej. Odbył się start wyścigu Moskwa-Paryż, o którym już pisaliśmy i którego przebieg będziemy relacjonować na podstawie doniesień telegraficznych. Publiczność żegnała kierowcę, pana Namelessa, i jego młodego asystenta entuzjastyczną owacją. Obaj sportsmeni wyglądali na wzruszonych, lecz jednocześnie skoncentrowanych, od wywiadu dla przedstawicieli prasy jednak się wymówili. Nie będziemy życzyć im siedmiu stóp wody pod kilem (kolein i wybojów na rozległych przestrzeniach Rosji i tak nie brakuje), ale – jak to jest przyjęte wśród automobilistów – szerokiej drogi i zapłonu od pierwszej iskry.
Sieńka przeczytał notatkę mniej więcej dziesięć razy, a wzmiankę o młodym asystencie nawet na głos, z prawdziwym przejęciem.
Starannie złożył gazetę i nagle zauważył na pierwszej kolumnie duży, bijący w oczy tytuł:
Pamięci przyjaciół
Krwawy dramat na Chitrowce
Podajemy dodatkowe szczegóły wczorajszego wydarzenia, na którego temat krąży wiele plotek i domysłów.
W nocy z 22 na 23 września w cieszących się ponurą sławą slumsach Chitrowki rozegrała się prawdziwa bitwa między przedstawicielami prawa a bandytami. Policja położyła kres przestępczej „karierze” hersztów dwóch najgroźniejszych moskiewskich grup przestępczych – Księcia i Wampira, którzy woleli wybrać raczej śmierć niż więzienie. Zabity został także zbiegły z katorgi były student Kuźmiński, od dawna poszukiwany na terenie całego kraju listem gończym.
Niestety, nie obeszło się bez ofiar również po stronie przedstawicieli prawa i porządku. W obronie bezpieczeństwa mieszkańców Moskwy zginęli bohaterską śmiercią prystaw trzeciego cyrkułu miasnickiego, pułkownik Sołncew, i starszy posterunkowy Budnikow. Pierwszy był młody i rokował wielkie nadzieje, drugiemu pozostały zaledwie dwa lata służby do zasłużonej emerytury. Niech odpoczywają w spokoju.
Adiutant oberpolicmajstra odmówił podania prasie jakichkolwiek dodatkowych informacji, dorzucając jedynie, że podczas strzelaniny zginęła również kobieta, kochanka (czy też, w gwarze przestępczej, „mana”) Księcia.
Jednakże naszemu reporterowi udało się zdobyć informację dotyczącą pewnej bardzo interesującej okoliczności, ściśle związanej z tragedią na Chitrowce.
Czytajcie na stronie 3, w dziale „Wydarzenia”, artykuł Szlachetny czyn!
A to dranie, psy śmierdzące, oburzył się Skorik. Żeby tak wszystko przekręcić, odwrócić kota ogonem! No i o Eraście Pietrowiczu i Masie ani słowa, chociaż pan Nameless zostawił w cyrkule dla najwyższego szefa policji gruby list, w którym szczegółowo zrelacjonował całe zajście.
Znaleźli sobie bohaterów! Trzeba będzie napisać do redakcji, ot co. Niech ludzie dowiedzą się prawdy. Uch, pismaki, łgarze przeklęci. Wysmażają różne brednie i nawet nie sprawdzą podstawowych faktów.
Jeszcze nie ochłonąwszy z gniewu, Sieńka otworzył „Wiedomosti” na trzeciej stronie.
Szlachetny czyn
Według informacji otrzymanych przez redakcję ze źródła, którego nie możemy ujawnić, do bitwy pomiędzy policją a przestępcami (patrz artykuł Pamięci przyjaciół, s. 1) doszło w następstwie zorganizowania policyjnej zasadzki. Funkcjonariusze trzeciego cyrkułu miasnickiego urządzili ją w podziemnej kryjówce, gdzie został odnaleziony skarbiec o niezwykle cennej zawartości historycznej i materialnej.
Przedwczoraj do sędziego pokoju w Tiopłych Stanach (gubernia moskiewska) wpłynął list napisany w imieniu niepełnoletniego S. Skorikowa, który odkrył w podziemiach Chitrowki baśniowy wręcz skarb. Jednakże zamiast przywłaszczyć sobie znalezisko, jak z pewnością uczyniłaby większość mieszkańców Moskwy, szlachetny młodzieniec postanowił zawiadomić o odkryciu władze miasta. Wieść o miejscu kryjówki dotarła do bandytów, o czym z kolei – przez swoich tajnych informatorów – dowiedziała się policja. Opracowano wówczas plan śmiałej operacji, o której mówi dziś całe miasto.
W imieniu mieszkańców stolicy składamy wzorowemu obywatelowi Skorikowowi gratulacje z okazji przyznania przewidzianej prawem w tego rodzaju wypadkach nagrody. Sobie wszyscy powinniśmy pogratulować faktu, że oto dorasta młode, wspaniałe pokolenie, któremu bez obaw można powierzyć losy nowego, nadchodzącego XX wieku.
Boris Akunin