Выбрать главу

Przez chwilę czuł pożądanie. Mówi się, że myślimy głównie o seksie. Rhyme uważał, że jest to prawda. Uszkodzenie rdzenia kręgowego wcale nie zmniejszyło jego popędu. Wciąż ze wstrętem przypomina sobie noc sześć miesięcy po wypadku. On i Blaine próbowali „to” robić. Starali się zachowywać, jakby nic się nie stało. Niby nic szczególnego.

Ale to nie było takie proste. Sam seks jest bardzo dziwaczną czynnością, a gdy dodać do tego cewniki i pojemniki, to trzeba mieć znacznie więcej wytrwałości i poczucia humoru, niż oni mieli. Jednak tym, co zabiło uniesienie, był wyraz jej twarzy. Zauważył na ustach Blaine Chapman Rhyme chłodny, wymuszony uśmiech, który wskazywał, że robi to z litości. Dwa tygodnie później złożył pozew rozwodowy. Wprawdzie Blaine protestowała, ale bardzo szybko podpisała zgodę.

Sellitto i Banks też znajdowali się w pokoju – segregowali ślady, które zebrała Sachs. Popatrzyła na nich z umiarkowanym zainteresowaniem.

– Zespół znalazł jeszcze tylko osiem śladów – rzekł Rhyme – jakie zostawili dwaj robotnicy pracujący w budynku.

– Przepraszam, ale…

– Tylko osiem!

– To komplet – wyjaśnił Thom. – Ciesz się. Lepszej pochwały od niego nie usłyszysz.

– Nie potrzebuję wyjaśnień, Thom. Proszę i dziękuję.

– Cieszę się, że mogłam pomóc – powiedziała do Rhyme’a. Starała się być miła.

Co to znaczy? Rhyme spodziewał się, że Sachs wtargnie do pokoju jak burza i rzuci worki ze śladami na jego łóżko. Może nawet piłkę do cięcia metalu lub worek z odciętymi rękami. Oczekiwał wybuchu gniewu, wściekłości – chociaż ludzie powściągają swoje uczucia, gdy kłócą się z kalekami. Przypomniał sobie jej wzrok, kiedy go zobaczyła. Wyczuł wtedy pewne pokrewieństwo dusz między nimi.

Ale teraz spostrzegł, że był w błędzie. Amelia Sachs zachowywała się jak inni: pogłaskała go po głowie i czekała, kiedy będzie mogła wyjść.

W jednej chwili jego serce zamieniło się w kamień. Mówił teraz do pajęczyny na ścianie.

– Rozmawialiśmy o terminie następnego morderstwa. Prawdopodobnie nie ma ściśle określonej godziny.

– Myślimy – kontynuował Sellitto – że ten kutas już działa, bez względu na to, co zaplanował. Jednak nie wie dokładnie, kiedy popełni zbrodnię. Lincoln sądzi, że pochował kilku włóczęgów w miejscach pozbawionych powietrza.

Źrenice Sachs się zwęziły. Rhyme to zauważył. Pochowani żywcem. Jeśli musisz mieć fobię, ta jest dobra jak każda inna.

Przerwało im dwóch mężczyzn w popielatych garniturach. Weszli do pokoju pewnie, jakby byli tu stałymi gośćmi.

– Pukaliśmy – oznajmił jeden z mężczyzn.

– Dzwoniliśmy – dodał drugi.

– Nikt się nie odzywał.

Mieli po jakieś czterdzieści lat; nie byli tego samego wzrostu, ale mieli takie same jasne włosy. Uśmiechali się identycznie i dopóki nie zdradził ich brookliński akcent, Rhyme pomyślał: prostaki ze wsi. Jeden z nich miał piegi na bladym nosie.

– Panowie…

Sellitto przedstawił Chłopców Twardzieli: detektywa Beddinga i detektywa Saula. Byli wywiadowcami. Specjalizowali się w przeprowadzaniu wywiadów z ludźmi mieszkającymi w pobliżu miejsca przestępstwa – szukali świadków i wskazówek. Była to trudna sztuka i Rhyme nigdy jej się nie nauczył – zresztą nie odczuwał takiej potrzeby. Wolał badać ślady materialne. Wnioski, które wyciągał, przekazywał takim policjantom jak ci. Byli oni żywymi detektorami kłamstw: konfrontowali wnioski z zeznaniami przestępców. Detektywi nie wydawali się zdziwieni, że muszą składać raport cywilowi leżącemu w łóżku.

Rozpoczął Saul, wyższy i piegowaty.

– Znaleźliśmy trzydziestu sześciu…

– …ośmiu, gdyby doliczyć dwóch idiotów. Ja to zrobiłem, on – nie.

– …potencjalnych świadków. Wszystkich przesłuchaliśmy. Nie mieliśmy zbyt dużo szczęścia.

– Większość była ślepa, głucha i cierpi na amnezję. Jak zwykle.

– Brak informacji o taksówce. Przeczesaliśmy całe West Side. Nic. Zero.

– Ale mamy dobrą wiadomość.

– Znaleźliśmy świadka.

– Świadka? – zapytał ożywiony Banks. – Fantastycznie.

Rhyme nie wpadł w entuzjazm.

– Dalej.

– Przy torach kolejowych.

– Świadek widział mężczyznę, który szedł ulicą Jedenastą, a potem skręcił…

– „Nagle”, jak powiedział świadek – dodał Bedding.

– …i skierował się w ulicę prowadzącą do tunelu kolejowego. Zatrzymał się na chwilę…

– …spojrzał w dół.

Rhyme’a zmartwiła ta informacja.

– To chyba nie był nasz przestępca. On jest zbyt inteligentny, żeby tak ryzykować.

– Ale… – kontynuował Saul, unosząc palec i patrząc na swojego partnera.

– …to miejsce można zobaczyć tylko z jednego okna.

– I właśnie w nim stał nasz świadek.

– Wstał wcześnie. Chwała mu za to.

Zanim Rhyme przypomniał sobie, że pogniewał się na Sachs, zapytał:

– Co o tym sądzisz?

– Przepraszam? – Zamyśliła się, wyglądając przez okno.

– Zamknęłaś ulicę Jedenastą, nie Trzydziestą Siódmą.

Nie wiedziała, co odpowiedzieć, ale Rhyme zwrócił się do bliźniaków:

– Rysopis?

– Nasz świadek nie potrafi zbyt dużo powiedzieć.

– Już był pijany.

– Powiedział, że facet nie był wysoki. Nieokreślony kolor włosów. Rasa…

– Prawdopodobnie biały.

– W co był ubrany? – spytał Rhyme.

– Coś ciemnego. Tylko tyle mógł powiedzieć.

– Co robił? – spytał Sellitto.

– Cytuję: „Po prostu stał i patrzył w dół. Myślałem, że zamierza skoczyć, kiedy będzie przejeżdżał pociąg. Kilka razy spoglądał na zegarek”.

– W końcu odszedł. Rozglądał się wokół. Wyglądało, że nie chce być widziany.

Czemu się przyglądał? – zastanawiał się Rhyme. Przypatrywał się umierającemu mężczyźnie? Może sprawdzał, czy ktoś kręci się wzdłuż torów?

– Przyszedł czy przyjechał? – spytał Sellitto.

– Przyszedł. Sprawdziliśmy wszystkie parkingi…

– …i garaże…

– …w okolicy. Ale tam znajduje się centrum konferencyjne i jest dużo parkingów. Parkingowi stoją na ulicy i za pomocą pomarańczowych chorągiewek kierują na nie samochody.

– Ze względu na wystawę już o siódmej rano połowa miejsc była zajęta. Mamy ponad dziewięćset numerów rejestracyjnych.

Sellitto kręcił głową.

– Trzeba je sprawdzić…

– Lista została przekazana – powiedział Bedding.

– …ale jestem pewny, że przestępca nie zostawił samochodu na parkingu – kontynuował detektyw. – Nie kupował karty parkingowej.

Rhyme zgodził się z nim i zapytał:

– Budynek na Perłowej?

– Jest następny na naszej liście. Właśnie tam jedziemy – odpowiedział jeden z bliźniaków albo obaj jednocześnie.

Rhyme zauważył, że Sachs patrzy na zegarek zapięty na nadgarstku. Kazał Thomowi dopisać nowe informacje do charakterystyki przestępcy.

– Czy chce pan przesłuchać tego świadka? – zapytał Banks.

– Nie. Nie wierzę w zeznania świadków – powiedział Rhyme. – Wracamy do pracy. – Spojrzał na Mela Coopera. – Włosy, krew, kość, kawałek drewna. Najpierw kość – poinstruował go.

Morgen…

Młoda Monelle Gerger otworzyła oczy i powoli usiadła na wygiętym łóżku. W ciągu dwóch lat swojego pobytu we wschodnim Greenwich ani razu nie powiedziała „ranek”.

Uniosła się nieco i oślepiło ją bezlitosne sierpniowe światło.

– Mein Gott…

Opuściła klub o piątej; w domu była o szóstej; kochała się z Brianem do siódmej…