– Pammy nic się nie stało – Sachs zapewniła kobietę. – Kilka niegroźnych zadrapań, poza tym ma lekki kaszel.
– Pani Ganz?
Do pokoju wszedł młody mężczyzna, niósł jej walizkę i żółty plecak.
– Jestem detektyw Banks. Znaleźliśmy pani rzeczy.
– Och, Bóg zapłać.
– Czy coś zginęło? – zapytał.
Dokładnie przejrzała zawartość plecaka.
Wszystko było: pieniądze, lalka Pammy, Pan Kartofel, paczka modeliny, kompakty, radio z budzikiem… Niczego nie wziął. Zaraz…
– Myślę, że zginęło zdjęcie, ale nie jestem pewna. Wydaje mi się, że było ich więcej. Jednak najważniejsze rzeczy nie zginęły.
Detektyw dał jej do podpisania potwierdzenie odbioru.
Potem do pokoju wszedł młody lekarz. Żartował z Kubusia Puchatka Pammy, gdy mierzył ciśnienie.
– Kiedy ją stąd wypuścicie? – spytała Carole.
– Cóż, chcemy zatrzymać ją kilka dni. Tylko by się upewnić.
– Kilka dni?! Przecież nic jej się nie stało.
– Ma niegroźny nieżyt oskrzeli. Chciałbym się temu przyjrzeć. Poza tym… – zniżył głos – musi ją zbadać specjalista. Aby się upewnić.
– Ale ona ma iść jutro ze mną na uroczystość w ONZ. Obiecałam jej to.
Odezwała się policjantka:
– Tu będzie łatwiej jej pilnować. Nie wiemy, gdzie jest przestępca, porywacz. Pani też przydzielimy ochronę.
– No cóż, nie mam innego wyboru. Mogę tu zostać chwilę?
– Pewnie – odparł lekarz. – Może pani zostać na noc. Wstawimy do pokoju dodatkowe łóżko.
Carole została sama z córką. Usiadła na łóżku i objęła chude ramiona dziecka. Wzdrygnęła się, gdy przypomniała sobie tego szaleńca dotykającego Pammy. Jakim okropnym wzrokiem patrzył, kiedy pytał, czy może obedrzeć jej skórę ze stopy… Zaczęła dygotać i płakać.
Pammy oderwała ją od przykrego wspomnienia.
– Mamusiu, opowiedz mi bajkę… Nie, nie, zaśpiewaj mi piosenkę. O przyjacielu. Proooszę.
Carole uspokoiła się i zapytała:
– Zaśpiewać ci tę piosenkę?
– Tak!
Carole posadziła dziewczynkę na kolanach i zaczęła śpiewać piskliwym głosem „Masz przyjaciela”. Pammy podśpiewywała z nią.
Ta piosenka była jedną z ulubionych Rona. Długo po jego śmierci nie potrafiła wysłuchać kilku taktów piosenki, aby się nie rozpłakać.
Dzisiaj ona i Pammy skończyły śpiewać piosenkę i śmiały się.
Rozdział trzydziesty trzeci
W końcu Amelia Sachs pojechała do swojego mieszkania na Caroll Gardens w Brooklynie.
Znajdowało się dokładnie sześć przecznic od domu rodziców, w którym wciąż mieszkała jej matka.
Gdy tylko weszła do mieszkania, wybrała jedynkę na klawiszach pamięci telefonu znajdującego się w kuchni.
– Mamo. To ja. Zabieram cię na śniadanie do Plaza w środę. Świętujemy.
– Z jakiej okazji? Chcesz uczcić swój nowy przydział? Jak ci się podoba w wydziale spraw publicznych? Nie dzwoniłaś.
Sachs roześmiała się krótko. Zdała sobie sprawę, że matka nie ma pojęcia, co ona robiła w ciągu ostatnich dwóch dni.
– Mamo, oglądałaś wiadomości?
– Ja? Przecież wiesz, że nie mogłabym ich przegapić…
– Słyszałaś o tym porywaczu?
– Kto nie słyszał… A czemu ty o tym mówisz, kochanie?
– Brałam w tym udział.
Opowiedziała zdumionej matce o poszukiwaniach przestępcy, o tym, że uratowała porwane ofiary, o Lincolnie Rhymie i – z pewnymi poprawkami – o miejscach przestępstw.
– Amie, twój ojciec byłby z ciebie dumny.
– Zatem czekam z niecierpliwością na środę. Plaza. Okay?
– Zapomnij o tym, złotko. Oszczędzaj pieniądze. Mam wafle z ciasta naleśnikowego i miód. Możesz przyjechać do mnie.
– To nie będzie duży wydatek, mamo.
– Nieduży? Stracisz fortunę.
– No dobrze – powiedziała Sachs. Chciała, by jej głos brzmiał spontanicznie: – Ale lubisz „Pink Teacup”, prawda?
W tym niewielkim lokalu w West Village podaje się najlepsze naleśniki i potrawy z jajek na całym Wschodnim Wybrzeżu. Chwila milczenia.
– Tam byłoby przyjemnie.
To była strategia, którą Sachs stosowała z powodzeniem od wielu lat.
– Mamo, muszę teraz odpocząć. Zadzwonię jutro.
– Za ciężko pracujesz, Amie. To śledztwo… Czy nie groziło ci niebezpieczeństwo?
– Wykonywałam pracę technika, mamo. Badałam miejsca przestępstw. To najbardziej bezpieczne zajęcie w policji.
– I ciebie specjalnie do tego potrzebowali?! – krzyknęła. – Twój ojciec byłby z ciebie dumny – powtórzyła na koniec rozmowy.
Sachs poszła do sypialni i rzuciła się na łóżko.
Po wyjściu ze szpitala od Pammy odwiedziła dwie inne ofiary przestępcy 823. Monelle Gerger upstrzona bandażami i nafaszerowana szczepionką przeciw wściekliźnie została wypuszczona ze szpitala. Wyjechała już do rodziny we Frankfurcie. „Aby spędzić tam resztę wakacji – powiedziała twardo. – Nie na zawsze”. Wskazała na sprzęt stereo i kompakty, zostawione w zniszczonym mieszkaniu w Niemieckim Domu, w sposób, który wyraźnie mówił, że żaden psychol nie jest w stanie wystraszyć jej z tego miasta.
William Everett wciąż przebywał w szpitalu. Złamany palec nie stanowił oczywiście wielkiego problemu, ale znów pojawiły się kłopoty z sercem. Sachs ogarnęło zdziwienie, gdy dowiedziała się, że przed laty był właścicielem sklepu w Hell’s Kitchen i pomyślała, że może znał jej ojca. „Znałem wszystkich, którzy patrolowali dzielnicę” – powiedział. Z portfela wyjęła zdjęcie mężczyzny w mundurze. „Nie jestem pewny, ale wydaje mi się, że go widywałem” – rzekł wtedy.
Mimo że odwiedziła ofiary w celach towarzyskich, wzięła ze sobą notatnik. Jednak żadna z nich nie umiała powiedzieć nic więcej o przestępcy.
Wyjrzała teraz przez okno w swoim mieszkaniu. Widziała trzęsące się na silnym wietrze liście złotokapów i klonów. Zdjęła mundur i podrapała się pod biustem. Zawsze ją tam swędziało jak diabli, gdy miała na sobie kamizelkę kuloodporną. Włożyła szlafrok.
Przestępca 823 nie przypominał o swoim istnieniu, ale i tak dał im się we znaki. Kryjówka na Van Brevoort została przeszukana bardzo dokładnie. Chociaż – jak powiedział właściciel – przestępca wprowadził się do tego domu dawno, bo w styczniu (pod fałszywym nazwiskiem, co nikogo nie zaskoczyło), to jednak zdołał zabrać ze sobą wszystko, nie wyłączając śladów.
Po tym jak Sachs zbadała miejsce przestępstwa, do domu weszli technicy, którzy sprawdzili każdy centymetr kwadratowy powierzchni. Nic nie znaleźli. Wstępne raporty nie wyglądały zatem zachęcająco.
„Wygląda, że wkładał rękawiczki, nawet gdy szedł do ubikacji” – poinformował ją Banks.
Policja dowiedziała się, co stało się z taksówką i sedanem. Przestępca sprytnie zaparkował je w pobliżu alei D i ulicy Dziewiątej. Sellitto przypuszczał, że miejscowym złodziejom samochodów zajęło siedem do ośmiu minut rozebranie pojazdów na części. Jakiekolwiek ślady, które mogły pozostać w samochodach, rozrzucone były po dziesiątkach warsztatów w całym mieście.
Włączyła telewizor i poszukała wiadomości. Nie było nic o porwaniach. Mówiono wyłącznie o uroczystości otwarcia konferencji pokojowej ONZ.
Gapiła się na Bryanta Gumbela, na sekretarza generalnego ONZ, na ambasadorów z krajów Bliskiego Wschodu. Usiłowała skupić na informacjach całą swoją uwagę. Oglądała nawet reklamy, jakby chciała się ich nauczyć na pamięć.
Robiła to, żeby nie myśleć o umowie z Lincolnem Rhyme’em.
Transakcja była jasna. Teraz gdy Carole i Pammy zostały uwolnione, powinna wywiązać się ze swojej części umowy: Pozwolić mu spędzić godzinę z doktorem Bergerem.