Выбрать главу

Reece odłożył sztućce.

– Ale skoro był gotowy do założenia własnej firmy, to po co ryzykował swą karierę, forsując za wszelką cenę tę fuzję.

– No właśnie. Po co kradł ten dokument? Gdyby go na tym złapano, zostałby pozbawiony prawa wykonywania zawodu. I zapewne miałby sprawę karną. – Taylor uniosła palec. – Jest jeszcze drugi znak zapytania. Dotyczący broni.

– Chodzi ci o rewolwer, którym się posłużył?

– Zgadza się. Zadzwoniłam do znajomego prywatnego detektywa, a on pociągnął za język kilku kolegów z policji. To był smith and wesson, kalibru.38, wyprodukowany we Włoszech. Bez numeru seryjnego. To jeden z najpopularniejszych modeli, jakie można kupić na ulicy. John nazwał go McDonaldem wśród rewolwerów. Ale czy ktoś, kto zamierza popełnić samobójstwo, starałby się kupić rewolwer, którego nie można zidentyfikować? Mógł przecież wejść do każdego sklepu myśliwskiego, pokazać prawo jazdy i wyjść ze strzelbą.

– A poza tym dlaczego miałby się zastrzelić? – spytał Reece, prostując się na krześle. -To nieestetyczny rodzaj samobójstwa, nieprzyjemny dla bliskich. Można przecież zaparkować samochód w garażu i siedzieć w nim, nie wyłączając silnika.

Taylor kiwnęła potakująco głową.

– Myślę, że ten dokument ukradł ktoś inny. I podrzucił go w gabinecie Claytona. Potem, kiedy go znaleźliśmy, zabił Claytona w taki sposób, by wyglądało to na samobójstwo.

– Kim jest ten „ktoś”? – spytał Reece.

– Początkowo zastanawiałam się, czy mogła to zrobić jego żona. Zaraz po jego śmierci poszła na brydża. Wiedziała o jego romansach. Więc z pewnością miała motyw.

– No i musiała odziedziczyć po nim sporo pieniędzy.

– To prawda. Ale potem zaczęłam się zastanawiać i doszłam do wniosku, że morderca musiał dużo wiedzieć o sprawach firmy i mieć wstęp do biura. Wdowa po Claytonie nie przypomina Very Burdick, która stale tam bywa. Poza tym nie wydawała się przejęta jego kochankami.

– Zatem może zrobiła to jedna z nich? – zasugerował Reece. – Jakaś dziewczyna, którą Clayton porzucił?

– To możliwe. Albo mąż lub żona kogoś, z kim miał romans. Ale pomyślmy też o ludziach, którzy od początku byli na liście podejrzanych. Na przykład Ralph Dudley. Clayton dowiedział się o Junie i zaczął go szantażować.

– Albo Thom Sebastian. Clayton był głównym powodem, dla którego nie został awansowany na wspólnika.

– Mnie też to przyszło do głowy… Ale jest jeszcze jedna możliwość…

Reece zmarszczył brwi, a po chwili bezradnie potrząsnął głową. Taylor wskazała palcem sufit.

– Zacznij od samej góry – powiedziała.

– Donald Burdick? – Reece wybuchnął śmiechem. – Posłuchaj, wiem, że mamy motyw. Ale Donald? Nie mogę w to uwierzyć. Ktokolwiek ukradł ten dokument, nie tylko wystawiał na szwank moją karierę, lecz również ryzykował utratę klienta – gdybyśmy przegrali proces. Donald nigdy w życiu nie naraziłby banku New Amsterdam.

– Ale on nic nie ryzykował – zaoponowała Taylor. – W najgorszym razie, gdybyśmy nie znaleźli tego dokumentu, Donald kazałby swemu złodziejowi wynieść go z gabinetu Claytona. W takim razie znalazłby się on na podłodze archiwum albo w jakimkolwiek innym miejscu wystarczająco wcześnie, żebyś zdążył go dołączyć do materiału dowodowego.

Reece zastanowił się, a potem kiwnął głową.

– Zauważ, jak Burdick znakomicie zatuszował całą aferę – dodał. – Załatwił wszystko z lekarzem, który dokonywał sekcji zwłok, z prokuratorem, z prasą… Nikt nie wie o zaginięciu tego skryptu dłużnego. I na pewno zdążył już zniszczyć wszystkie inne papiery – dowody, które znaleźliśmy w gabinecie Claytona, list pożegnalny… – Potrząsnął głową. – Rozważmy to jeszcze raz. Jeśli sprawcą jest Burdick, to pamiętaj, że ma on wielkie wpływy w magistracie i w biurze gubernatora stanowego. Nie możemy ufać policji. Pójdziemy do prokuratury federalnej; mam tam nadal przyjaciół. Zadzwonię do nich i…

– Ale czy Donald nie dzwonił do kogoś, kto pracuje w Departamencie Sprawiedliwości? – spytała Taylor. – Zaraz po tym, jak znaleziono ciało?

Reece zastanawiał się przez chwilę.

– Nie pamiętam. Tak, wydaje mi się, że tak było.

– Jutro jedziesz do Bostonu na negocjacje w sprawie ugody – przypomniała mu Taylor. – Czy znasz kogoś, kto pracuje w tamtejszym wymiarze sprawiedliwości?

– Owszem, znam. Ale od dość dawna z nim nie rozmawiałem. Zobaczmy, czy nadal tam jest. – Podszedł do swego biurka, znalazł notes i sięgnął po słuchawkę telefonu. Potem spojrzał na nią z powątpiewaniem.

– Boisz się podsłuchu? – spytała Taylor.

– Wolę nie ryzykować. Zjedźmy na dół.

Wyszli na ulicę i znaleźli automat telefoniczny. Reece uzyskał połączenie za pomocą swojej karty.

– Chciałem mówić z panem Lathamem… Cześć, Sam, mówi Reece.

Na podstawie przebiegu rozmowy Taylor doszła do wniosku, że obaj mężczyźni dobrze się znają i że przed kilku laty pracowali razem w prokuraturze nowojorskiej. Po kilku uwagach wstępnych Reece poinformował rozmówcę o swych podejrzeniach, związanych ze śmiercią Claytona. Potem umówił się z nim na następny dzień w siedzibie prokuratury bostońskiej, zaraz po zakończeniu negocjacji w sprawie Hanovera. I odłożył słuchawkę.

– Sam przyprowadzi na to spotkanie swego szefa i agenta FBI – oznajmił.

Taylor poczuła się tak, jakby spadł z niej ogromny ciężar. Była zadowolona, że sprawą zajmą się w końcu organa władzy państwowej, gwarantujące sprawne działanie systemu sprawiedliwości.

Wrócili na górę. Reece zamknął frontowe drzwi, a potem podszedł do niej od tyłu i otoczył ją ramionami. Odwróciła głowę, by spojrzeć w jego twarz.

Zerknęła na stół, na którym stały resztki posiłku: tortellini, sałatka, chłodne wino, wysychający chleb. Potem z uśmiechem objęła twarz Mitchella i mocno pocałowała go w usta.

Bez słowa ruszyli w kierunku łóżka.

Na razie niezbyt dobrze…

Thom Sebastian siedział za swoim biurkiem. Nagle odsunął od siebie dokumenty, nad którymi pracował przez całe rano. Była wśród nich umowa kredytowa z bankiem New Amsterdam.

Powinien być zadowolony i spokojny. On jednak odczuwał niepokój.

Wendall Clayton, człowiek, który odebrał mu szansę na zostanie wspólnikiem firmy Hubbard, White and Willis, odszedł z tego świata. Był równie martwy jak jeden z bażantów, widocznych na wiszących w jego gabinecie sztychach, które przedstawiały sceny myśliwskie.

Dobrze.

Ale nie umiał cieszyć się życiem. Miał niemiłe wrażenie, że jego cały świat wkrótce się rozpadnie. To go przerażało.

Trzykrotnie sięgał po słuchawkę, a potem wahał się, kładł ręce na kolanach i zastygał w bezruchu.

Zajrzał pod podkładkę i dostrzegł informacje dotyczące Taylor Lockwood, które udało mu się zebrać przez ostatnich dziesięć dni.

Taylor Lockwood… jedyny powód, dla którego sprawy nie układały się zbyt dobrze.

Dalej, panie Negocjatorze, podejmij decyzję!

W gruncie rzeczy wiedział jednak, że decyzja nie należy do niego. Ponieważ istniała tylko jedna linia postępowania.

Jego problem polegał na tym, by znaleźć w sobie dość odwagi.

Następnego ranka Reece zadzwonił do Taylor z Bostonu.

Była w swoim mieszkaniu; doszła do wniosku, że to najbardziej bezpieczny sposób uniknięcia obecności w firmie. Poinformował ją, że negocjacje w sprawie ugody przebiegły pomyślnie. Hanover, choć przez cały czas spoglądał na niego z nienawiścią, przekazał już pieniądze bankowi New Amsterdam.

Teraz Reece wybierał się na spotkanie ze swym przyjacielem, pracującym w prokuraturze federalnej.