Выбрать главу

I w tym momencie kocioł zatrzymał się.

Nie zwalniał — po prostu stanął. Gdyby ruch odbywał się w przestrzeni, gwałtowne zahamowanie zmiażdżyłoby kocioł, rozpaliło metal, zmieniło Harlana w kupkę połamanych kości i poszarpanego ciała.

Poczuł mdłości i jakiś wewnętrzny ból.

Gdy już mógł widzieć, niezgrabnie ujął temporometr i wybałuszył nań zamglone oczy. Odczytał liczbę 100 000.

To go przeraziło. Liczba była zbyt okrągła. Gorączkowo odwrócił się ku urządzeniom sterującym. Czyżby coś się zepsuło?

Przeraził go również fakt, że nie widział żadnego defektu. Nic nie blokowało dźwigni ruchu. Stała mocno na kierunku przyszłości. Nie było zwarcia. Wskazówki wszystkich aparatów znajdowały się w czarnym pasie bezpieczeństwa. Nie ustał dopływ prądu. Cienka igiełka wskazująca stałe zużycie mega-megaculombów mocy świadczyła spokojnie, że prąd jest pobierany normalnie.

Więc cóż zatrzymało kocioł?

Powoli, ostrożnie, Harlan dotknął dźwigni ruchu i zacisnął na niej palce. Przesunął ją na pozycję neutralną, a wtedy wskazówka zużycia mocy przesunęła się na zero.

Przestawił dźwignię ruchu w odwrotnym kierunku. Wskazówka zużycia mocy ruszyła znowu, a temporometr błyskał numerami mijanych Stuleci.

W przeszłość… w przeszłość 99983, 99972, 99959…

Harlan znowu przesunął dźwignię. Znowu w przyszłość. Powoli. Bardzo powoli.

A więc: 99985, 99993, 99997, 99998, 99999, 100 000…

Trzask! Ani kroku poza sto tysięcy. Energia Nova Soi szła w olbrzymich ilościach bez żadnego skutku.

Znowu pojechał wstecz, i to dalej. Popędził naprzód. Stop!

Zacisnął zęby, dyszał. Tłukł się jak więzień o kraty celi.

Kiedy zatrzymał się po kolejnych dziesięciu próbach, kocioł stał twardo na 100 000. Tylko dotąd, nic dalej.

Zmieni kotły. (Lecz w tej myśli nie było zbyt wiele nadziei).

W pustej ciszy 100 000 Stulecia Andrew Harlan wysiadł z kotła i wybrał sobie inny szyb komunikacyjny.

W minutę później, ściskając w ręku dźwignię ruchu, wpatrywał się w liczbę 100 000 i wiedział, że i tędy się nie przedostanie.

Szalał. Teraz, gdy sprawy tak nieoczekiwanie zmieniły się na jego korzyść — takie nagłe nieszczęście! Przekleństwo omyłki przy wejściu do 482 Stulecia nadal na nim ciążyło.

Wściekły, przy dusił dźwignię w dół, aż do maksimum, i utrzymał na tym poziomie. Przynajmniej na jeden sposób był teraz wolny, mógł robić, co chce. Gdy Noys była odcięta za barierą Czasu i niedostępna, cóż mogli mu jeszcze uczynić? Czegóż jeszcze mógł się bać?

Przeniósł się do 575 Stulecia i wyskoczył z kotła z nie znanym mu dotąd uczuciem bezwzględnego lekceważenia otoczenia. Poszedł do biblioteki sekcyjnej, nie odzywając się do nikogo, nie patrząc. Wziął, co mu było potrzebne, nie zważając, czy jest obserwowany. Cóż mogło go to obchodzić?

Wrócił do kotła i pojechał wstecz. Dokładnie wiedział, co zrobi. Przedtem spojrzał na wielki zegar odmierzający standardowy fizjoczas, liczący dnie i dzielący je na trzy robocze zmiany fizjodoby. Finge będzie znajdował się teraz w swym prywatnym mieszkaniu, a więc jeszcze lepiej.

Harlan czuł wzbierającą gorączkę, gdy przybył do 482 Stulecia. Usta miał suche i obrzmiałe, kłuło go w piersi, lecz wyczuwał twardy kształt broni pod ubraniem, przyciskał ją mocno łokciem i tylko to miało znaczenie.

Zastępca Kalkulatora Hobbe Finge spojrzał na Harlana, a zaskoczenie w jego oczach ustępowało stopniowo zainteresowaniu.

Harlan przez chwilę obserwował go w ciszy, pozwalając, by zainteresowanie wzrosło, i czekając, aż się przemieni w strach. Powoli wszedł między Finge’a a ekran wizjofonu.

Finge był goły do pasa. Pierś miał rzadko owłosioną, pulchną, niemal kobiecą. Brzuch mu zwisał.

Zupełnie bez godności, pomyślał Harlan z satysfakcją. Wygląda idiotycznie. Tym lepiej.

Wsunął prawą dłoń za koszulę i ujął uchwyt broni.

Powiedział

— Nikt mnie nie widział, Finge, więc nie patrz na drzwi. Nikt tu nie przyjdzie. Musisz zrozumieć, Finge, że masz do czynienia z Technikiem. Wiesz, co to znaczy?

Głos jego brzmiał głucho. Był zły, że w oczach Finge’a nie pojawia się strach, a tylko zainteresowanie. Finge sięgnął nawet po koszulę i bez słowa zaczął ją wkładać.

Harlan kontynuował:

— Znasz przywileje Technika, Finge? Nigdy nie byłeś Technikiem, więc nie możesz tego ocenić. Oznacza to, że nikt nie patrzy, dokąd idziesz i co robisz. Wszyscy patrzą w inną stronę i tak się wysilają, żeby cię nie widzieć, że istotnie im się to udaje. Na przykład, mogę iść do biblioteki sekcyjnej i wybrać sobie dowolnie ciekawe dzieło, podczas gdy bibliotekarz pilnie zajmuje się swymi katalogami i nic nie widzi. Mogę przespacerować się korytarzami części mieszkalnej 482 Stulecia, a wszyscy będą mi schodzili z drogi i przysięgali później, że nikt mnie nie widział. Dzieje się to automatycznie. Więc widzisz, że mogę robić, co zechcę, i iść, dokąd mi się podoba. Mogę wejść do prywatnego apartamentu Zastępcy Kalkulatora Sekcji i zmusić go do powiedzenia prawdy pod groźbą użycia broni, i nie znajdzie się nikt, kto by mnie powstrzymał.

Finge odezwał się po raz pierwszy:

— Co tam masz?

— Broń — powiedział Harlan i wyciągnął ją. — Poznajesz to? -Wylot lufy połyskiwał lekko i kończył się małym zgrubieniem.

— Jeśli mnie zabijesz… — zaczął Finge.

— Nie zabiję cię — powiedział Harlan. — Podczas ostatniego spotkania miałeś ze sobąeksploder. To nie jest eksploder. To wynalazek jednej z ostatnich Rzeczywistości 575 Stulecia. Możliwe, że tego nie znasz. Został wydobyty z Rzeczywistości. Paskudna broń. Może zabić, lecz przy małym napięciu aktywizuje ośrodki bólu w systemie nerwowym i powoduje paraliż. Nazywa się to albo było nazywane biczem neuronowym. Działa. Jest naładowany. Sprawdzałem na palcu. — Podniósł lewą dłoń z zesztywniałym małym palcem. — To bardzo nieprzyjemne.

Finge poruszył się niespokojnie,.

— O co chodzi, na miłość Czasu?

— Powstało coś w rodzaju blokady w szybie kotła koło 100 000 wieku. Chcę, żeby to usunięto.

— Blokada w szybie kotła?

— Nie udawaj, że cię to zaskoczyło. Wczoraj rozmawiałeś z Twissellem. Dzisiaj powstała blokada. Chcę wiedzieć, co powiedziałeś Twisselowi. Chcę wiedzieć, co w tej sprawie zrobiono i co jeszcze zostanie zrobione. Na miłość Czasu, Kalkulatorze, jeśli mi nie powiesz, użyję bicza. Spróbuj, jeśli mi nie wierzysz.

— Więc słuchaj — słowa Finge’a były niezbyt wyraźne i widać było po nim pierwsze oznaki strachu, a jednocześnie rodzaj desperackiego gniewu. — Jeśli chcesz wiedzieć prawdę, będziesz ją znał. Wiemy o tobie i o Noys.

Harlan zamrugał oczyma.

— Co o mnie i o Noys? Finge powiedział:

— Myślisz, że zawsze uda ci się ze wszystkiego wykręcić? — Kalkulator wpatrywał się w bicz neuronowy, a jego czoło zaczęło błyszczeć. — Na miłość Czasu, po tym, jakie uczucia okazywałeś po swoim okresie Obserwacji, po tym, co robiłeś podczas Obserwacji, myślisz, że moglibyśmy cię nie śledzić? Zasługiwałbym na zdjęcie ze stanowiska, gdybym tego nie zrobił. Wiem, że sprowadziłeś Noys do Wieczności. Wiedzieliśmy o tym od początku. Chciałeś prawdy. Oto ona.

W owej chwili Harlan pogardzał własną głupotą.

— Wiedzieliście?

— Tak. Wiemy, że wywiozłeś ją do Ukrytych Stuleci. Wiedzieliśmy za każdym razem, gdy wstępowałeś w 482 Stulecie, by ją zaopatrzyć w odpowiednie artykuły zbytku, robiąc z siebie durnia, zapominając o przysiędze Wiecznościowca.