Выбрать главу

Konrad badawczym i szyderczym okiem

Witołda liców i poruszeń śledzi

[63]

.

Postrzegli wszyscy, kiedy wajdelota

Mówił o zdrajcach, jak się Witołd mienił

[64]

,

Zsiniał, pobladnął, znowu się czerwienił:

Dręczy go równie i gniew, i sromota

[65]

;

Na koniec, szablę ściskając u boku,

Idzie, zdziwioną gromadę roztrąca,

Spojrzał na starca, zahamował kroku

I chmura gniewu nad czołem wisząca

Opadła nagle w bystrym łez potoku.

Powrócił, usiadł, płaszczem twarz zasłania

I w tajemnicze utonął dumania.

A Niemcy z cicha: «Czyliż do biesiady

Przypuszczać mamy żebrające dziady?

Kto słucha pieśni i kto je rozumie…»

Takie odgłosy w biesiadniczym tłumie

Coraz żywszymi przerywano śmiechy;

Paziowie krzyczą, świstając w orzechy:

«Oto jest nuta litewskiego śpiewu!»

Wtem Konrad powstał: «Waleczni rycerze,

Dziś Zakon, wedle starego zwyczaju,

Od miast i książąt podarunki bierze:

Jak winne hołdy z podległego kraju,

Żebrak wam piosnkę przynosi w ofierze;

Złożenia hołdu nie brońmy starcowi,

Weźmijmy

[66]

piosnkę — będzie to grosz wdowi.

Pośród nas widzim książęcia Litwinów,

Gośćmi Zakonu są jego wodzowie:

Miło im będzie pamięć dawnych czynów

Słyszeć, w ojczystej odświeżoną mowie.

Kto nie rozumie, niechaj się oddali.

Ja… czasem lubię te posępne jęki

Niezrozumiałej litewskiej piosenki:

Jak lubię łoskot rozhukanej fali

Albo szmer cichy wiosennego deszczu,

Przy nich spać miło… Śpiewaj, stary wieszczu».

              Pieśń Wajdeloty[67]

Kiedy zaraza Litwę ma uderzyć,

Jej przyjście wieszcza odgadnie źrenica:

Bo jeśli słuszna wajdelotom wierzyć,

Nieraz na pustych cmentarzach i błoniach

Staje widomie morowa

[68]

dziewica,

W bieliźnie, z wiankiem ognistym na skroniach,

Czołem przenosi białowieskie drzewa,

A w ręku chustką skrwawioną powiewa

[69]

.

Strażnicy zamków oczy pod hełm kryją;

A psy wieśniaków, zarywszy pysk w ziemi,

Kopią, śmierć wietrzą i okropnie wyją.

Dziewica stąpa kroki złowieszczemi,

Na sioła, zamki i bogate miasta:

A ile razy krwawą chustką skinie,

Tyle pałaców zmienia się w pustynie;

Gdzie noga stąpi, świeży grób wyrasta.

Zgubne zjawisko!… Ale więcej zguby

Wróżył Litwinom od niemieckiej strony

Szyszak błyszczący ze strusimi czuby

I płaszcz szeroki, krzyżem naczerniony!

Gdzie przeszły stopy takiego widziadła,

Niczym jest klęska wiosek albo grodów:

Cała kraina w mogiłę zapadła!

Ach, kto litewską duszę mógł ochronić,

Pójdź do mnie, siądziem na grobie narodów,

Będziemy dumać, śpiewać i łzy ronić…

O wieści gminna! Ty arko przymierza

Między dawnymi i młodszymi laty:

W tobie lud składa broń swego rycerza,

Swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty!

Arko! tyś żadnym niezłamana ciosem,

Póki cię własny twój lud nie znieważy;

O pieśni gminna, ty stoisz na straży

Narodowego pamiątek kościoła,

Z archanielskimi skrzydłami i głosem —

Ty czasem dzierżysz i broń archanioła

[70]

Płomień rozgryzie malowane dzieje,

Skarby mieczowi spustoszą złodzieje

[71]

,

Pieśń ujdzie cało! Tłum ludzi obiega;

A jeśli podłe dusze nie umieją

Karmić ją żalem i poić nadzieją,

Ucieka w góry, do gruzów przylega

I stamtąd dawne opowiada czasy…

Tak słowik, z ogniem zajętego gmachu

Wyleci, chwilę przysiadzie na dachu;

Gdy dachy runą, on ucieka w lasy

I brzmiącą piersią nad zgliszcza i groby

Nuci podróżnym piosenkę żałoby.

Słuchałem piosnek. Nieraz kmieć stuletni,

Trącając kości żelazem oraczem

[72]

,

Stanął i zagrał na wierzbowej fletni

Pacierz umarłych; lub rymownym płaczem

Was głosił, wielcy ojcowie — bezdzietni…

Echa mu wtórzą. Ja słuchałem z dala.

Tym mocniej widok i piosnka rozżala,