Выбрать главу

— Nie, raczej nie.

zrobił się tutaj straszny ścisk, co ich wszystkich zatrzymuje?

— Nie rozumiem.

zamknijcie się, ale już! próbuję rozmawiać z damą! wy tam, możecie trochę ciszej? ach tak? i kto to mówi…

Pani Cake zdała sobie sprawę z innych głosów, próbujących go zagłuszyć.

— Czlowieku-Wiadro!

pogański dzikus to niby ja? a wiesz, co pogański dzikus ma ci do powiedzenia? co? posłuchaj no, tkwię tu już ponad sto lat! nie muszę wysłuchiwać takich rzeczy od kogoś, kto jest jeszcze ciepły! no tak — tego już za wiele, ty…

Jego głos ucichł.

Pani Cake potrząsnęła głową.

Głos zabrzmiał znowu.

…ach tak? tak? cóż, może i byłeś ważny za żyda, przyjacielu, ale tutaj jesteś zwykłym prześcieradłem z dwoma dziurami! co, to ci się nie spodobało, tak?

— On znowu zacznie bójkę, mamo — odezwała się Ludmiła, zwinięta w kłębek przy piecu. — Zawsze nazywa ludzi „przyjaciółmi”, kiedy chce ich uderzyć.

Pani Cake westchnęła.

— I brzmi to, jakby zamierzał bić się z wieloma ludźmi — dodała Ludmiła.

— No dobrze… Przynieś mi jakąś wazę. Ale pamiętaj, z tych tańszych.

Powszechnie się podejrzewa, choć mało kto wie na pewno, że każdy obiekt posiada związaną z nim formę duchową, która — po zgonie obiektu — istnieje przez krótki czas w wąskiej szczelinie między światami żywych i martwych. To ważna informacja.

— Nie, nie tę. Ta należała do twojej babci.

To duchowe istnienie nie trwa długo bez świadomości, która mogłaby je podtrzymać, ale zależnie od tego, jakie ma się plany, może potrwać akurat wystarczająco długo.

— Ta może być. Wzorek nigdy mi się nie podobał. Pani Cake odebrała z łap córki pomarańczową wazę w różowe piwonie.

— Jesteś tam jeszcze, Człowieku-Wiadro? — upewniła się. …pożałujesz dnia, kiedy umarłeś, ty skamlący…

— Łap.

Cisnęła wazę w palenisko i roztrzaskała ją na kawałki.

Po chwili z Tamtego Świata rozległ się nowy odgłos. Gdyby bezcielesny duch walnął innego bezcielesnego ducha widmem wazy, tak właśnie by to zabrzmiało.

i tyle, rzekł Człowiek-Wiadro. a tam, skąd to wziąłem, jest jeszcze sporo innych, jasne?

Obie panie Cake, matka i córka, pokiwały głowami.

Kiedy Człowiek-Wiadro znów się odezwał, jego głos aż ociekał samozadowoleniem.

drobna sprzeczka na temat starszeństwa, wyjaśnił, musieliśmy jakoś podzielić przestrzeń osobistą, mamy tu sporo kłopotów, pani Cake. czuję się jak w poczekalni…

Zabrzmiał gwar bezcielesnych głosów.

… może pan i przekazać wiadomość do…

…proszę jej powiedzieć, że na gzymsie w kominie leży worek pieniędzy…

…Agnes nie powinna dostać tej zastawy po tym, co powiedziała o naszej Molly…

… nie zdążałem nakarmić kota, czy ktoś mógłby…

cisza! zamknijcie się! To znowu odezwał się Człowiek-Wiadro. o niczym nie macie pojęcia, to ma być mowa duchów? a co się stało z „jestem tu bardzo szczęśliwy i nie mogę się doczekać, kiedy do mnie dołączysz”?

słuchaj no, jeśli jeszcze ktoś do nas dołączy, będziemy stać sobie na głowach!

nie o to chodzi, wcale nie o to chodzi, przecież tłumaczę, że kiedy jest się duchem, są pewne rzeczy, które należy powiedzieć, pani Cake…

— Słucham?

musi pani kogoś o tym powiadomić.

Pani Cake skinęła głową.

— Teraz idźcie stąd wszyscy — poleciła. — Zaczyna mnie męczyć ból głowy.

Kryształowa kula przygasła.

— I co? — spytała Ludmiła.

— Nie mam zamiaru mówić o tym żadnym kapłanom — oświadczyła stanowczo pani Cake.

Nie chodzi o to, że pani Cake nie była kobietą religijną. Jak już wspomniano, była niezwykle religijna. Nie istniała w mieście świątynia, kościół, meczet czy niewielka grupa stojących sztorcem głazów, gdzie nie bywała w tym czy innym okresie. W rezultacie budziła wśród kapłanów strach większy niż epoka Oświecenia; sam widok jej korpulentnej postaci na progu wystarczał, by nieruchomieli jak martwi, przerywając inwokacje w pół słowa.

Martwi… W tym właśnie problem. Wszystkie religie miały bardzo mocno ugruntowane opinie na temat rozmów z umarłymi. Podobnie jak pani Cake. One twierdziły, że to grzeszne zajęcie. Pani Cake uważała, że to zwykła uprzejmość.

Ta różnica zdań prowadziła zwykle do gwałtownego eklezja-stycznego sporu, w trakcie którego pani Cake przekazywała odpowiedniemu kapłanowi swoją opinię. Tych opinii przekazała już wiele i można tylko się dziwić, że jeszcze jakieś jej pozostały. Jednak, co jeszcze dziwniejsze, im częściej pani Cake swoje opinie przekazywała, tym były bardziej stanowcze.

Pojawiała się także kwestia Ludmiły. Ludmiła stanowiła poważny problem. Zmarły pan Cake, niechodpoczywawspokoju, przez cale życie nawet nie gwizdnął na księżyc, a pani Cake żywiła mroczne podejrzenia, że Ludmiła jest nawrotem do dalekiej przeszłości rodu żyjącego kiedyś w górach. A może w dzieciństwie zaraziła się genetyką? Pani Cake była prawie pewna, że jej matka czyniła kiedyś pewne aluzje, jakoby wuj Erazm czasami musiał jadać posiłki pod stołem. Tak czy siak, przez trzy tygodnie z czterech Ludmiła była przyzwoitą, uczciwą młodą kobietą, natomiast przez resztę czasu bardzo dobrze wychowanym kudłatym wilkiem.

Kapłani[11] często nie chcieli tego zrozumieć. A że pani Cake, zanim poróżniła się z tymi, którzy w danej chwili pośredniczyli między nią a bogami, samą siłą swej osobowości przejmowała zwykle układanie kwiatów, odkurzanie ołtarza, szorowanie kamienia ofiarnego, honorowe przewodnictwo świętych dziewic, cerowanie narzut na klęczniki i wszelkie inne kluczowe religijne funkcje pomocnicze, jej odejście powodowało całkowity7 chaos. Pani Cake zapięła płaszcz.

— To się nie uda — stwierdziła Ludmiła.

— Spróbuję z magami. Powinni się dowiedzieć — oświadczyła pani Cake. Aż dygotała od poczucia własnej ważności, jak mała i wzburzona piłka.

— Tak, ale sama mówiłaś, że nigdy nie słuchają — przypomniała Ludmiła.

— Muszę spróbować. A poza tym, dlaczego nie jesteś w swoim pokoju?

— Och, mamo… Wiesz, że nie znoszę tego pokoju. Nie ma potrzeby…

— Nigdy dość ostrożności. Przypuśćmy, że nagle przyjdzie ci do głowy, żeby gonić za kurczakami sąsiadów? Co wtedy powiedzą?

— Nigdy nie czułam nawet najmniejszej ochoty, żeby gonić kurczaki, mamo — odparła ze znużeniem dziewczyna.

— Albo biegać za powozami i szczekać.

— To robią psy, mamo.

— Po prostu wracaj do swojego pokoju, zamknij drzwi na klucz i zajmij się szyciem jak grzeczna dziewczynka.

— Wiesz dobrze, mamo, że nie umiem dobrze trzymać igły.

— Postaraj się. Dla mamusi.

— Dobrze, mamo — zgodziła się Ludmiła.

— I nie podchodź do okna. Nie chcemy przecież niepokoić ludzi.

— Tak, mamo. A ty pamiętaj, by twoje przeczucie działało. Wiesz dobrze, że wzrok masz już nie taki jak kiedyś.

Pani Cake odczekała, aż córka wejdzie na piętro. Potem zamknęła za sobą frontowe drzwi i pomaszerowała w kierunku Niewidocznego Uniwersytetu, gdzie — jak słyszała — dzieje się mnóstwo wszelkiego rodzaju nonsensów.

Ktokolwiek obserwowałby ruch pani Cake po ulicy, musiałby zauważyć jeden czy dwa niezwykle szczegóły. Mimo jej nierównego kroku, nikt na nią nie wpadał. Ludzie nie unikali jej — po prostu nie było jej tam, gdzie się znajdowali. W pewnym momencie zawahała się i skręciła w boczny zaułek. Po chwili z rozładowywanego przed tawerną wozu stoczyła się beczka i roztrzaskała o bruk w miejscu, gdzie dotarłaby pani Cake. Tymczasem ona wyszła z zaułka i przekroczyła szczątki, mrucząc coś pod nosem.

вернуться

11

Pani Cake była świadoma, że niektóre religie mają kapłanki. To, co pani Cake sądziła o powołaniach kobiet, nie nadaje się do druku. Religie z kapłankami zwykle przyciągały duże grupy ubranych po cywilnemu księży innych wyznań, którzy szukali kilku godzin wytchnienia w miejscu, gdzie na pewno nie spotkają pani Cake.