Gdzieś w głębi jego umysłu odezwał się cichy głos Billa Bramy: Z punktu widzenia właściciela to dłuższe jest lepsze.
PIP.
Śmierć spojrzał pod nogi.
Maleńka postać stała przy jego stopach.
Schylił się, wziął ją na rękę i podniósł na wysokość badawczego oczodołu.
WIEDZIAŁEM, ŻE KOGOŚ BRAKUJE.
Śmierć Szczurów przytaknął.
PIP?
Śmierć pokręcił głową.
NIE, NIE MOGĘ POZWOLIĆ CI ZOSTAĆ, powiedział. PRZECIEŻ TO NIE JEST FIRMA USŁUGOWA ANI NIC TAKIEGO.
PIP?
TYLKO TY ZOSTAŁEŚ?
Śmierć Szczurów otworzył drobną szkieletową dłoń. Malutki Śmierć Pcheł wstał z miną zakłopotaną, ale pełną nadziei.
NIE. TAK SIĘ NIE STANIE. JESTEM NIEUBŁAGANY. JESTEM ŚMIERCIĄ… JEDYNYM.
Spojrzał na Śmierć Szczurów.
Przypomniał sobie Azraela W jego wieży samotności.
JEDYNYM…
Śmierć Szczurów popatrzył mu w oczodoły.
PIP?
Wyobraźmy sobie czarną postać, otoczoną polami kukurydzy.
NIE, NIE MOŻESZ JEŹDZIĆ NA KOCIE. KTO TO SŁYSZAŁ O ŚMIERCI SZCZURÓW NA KOCIE? ŚMIERĆ SZCZURÓW POWINIEN JEŹDZIĆ NA JAKIMŚ PSIE.
Wyobraźmy sobie nowe pola sięgające horyzontu, pola rozwijające się łagodnymi falami…
MNIE NIE PYTAJ. SKĄD MAM WIEDZIEĆ? MOŻE NA JAKIMŚ TERRIERZE.
Pola zbóż, żywe, szepczące na wietrze…
WŁAŚNIE. I ŚMIERĆ PCHEŁ TEŻ MOŻE NA NIM JEŹDZIĆ. W TEN SPOSÓB JEDNYM KAMIENIEM UBIJESZ DWA WRÓBLE.
…oczekujące wskazań zegara pór roku.
METAFORYCZNIE.
A na końcu wszystkich opowieści Azrael, który znał tajemnicę, pomyślał:
PAMIĘTAM, KIEDYWSZYSTKO TO BĘDZIE ZNOWU.