W mieście Ertsud Grand, w połowie wysokości Góry Zamkowej, opiekunowie Pałacu Letniego zaczęli planować wizytę Koronala w rezydencji, którą tam dla niego wzniesiono.
W tej chwili podobne plany były tylko pobożnymi życzeniami. Ertsud Grand, liczące dziewięć milionów mieszkańców i położone w pierścieniu Miast Strażniczych było przez wieki ulubioną letnią rezydencją Koronalów, ale Lord Gobyras, zasiadający na tronie dziewięćdziesiąt lat temu był ostatnim, regularnie korzystającym z pięknego budynku, który tam dla niego przeznaczono. Lord Prankipin odwiedził Pałac Letni nie więcej niż pół tuzina razy w ciągu dwudziestu lat na Górze. Lord Confalume był tu dwa razy w ciągu dwakroć dłuższych rządów. Za to Lord Prestimion, który nigdy nie odwiedził Ertsud Grand, być może w ogóle nie wiedział, że Pałac Letni istnieje.
A był to piękny pałac w pięknym mieście. Ertsud Grand zwane było Miastem Ośmiu Tysięcy Mostów, choć jego mieszkańcy zawsze powtarzali turystom, że „to oczywiście przesada. W rzeczywistości nie ma ich tu więcej niż siedemset, może osiemset”. Spotykały się tu i zlewały strumienie z trzech stron Góry, które nadawały miastu jego specyfikę, a niżej spływały już jako jedna z sześciu rzek Góry Zamkowej, Huyn.
Dzielnice Ertsud Grand połączone były siecią kanałów, po całym mieście można więc było podróżować łodzią. Wszystkie główne kanały płynęły w kierunku Rynku Głównego, który właściwie położony był nie w centrum, a we wschodniej części miasta. Tam, na brukowanym placu otoczonym wysokimi magazynami z białego kamienia, handlowano luksusowymi towarami z całego Majipooru. Pracowali tu sprzedawcy niezwykłych mięs i ryb, egzotycznych przypraw, wspaniałych futer z zimnych bagien północnego Zimroelu, zielonych pereł z archipelagu Rodamaunt i przezroczystego topazu wydobywanego w Zebergedzie, win z setki regionów, małych zwierząt i dziwnych owadów, które mieszkańcy Ertsud Grand lubili trzymać w domach i wielu, wielu innych dziwów.
Aby zachodnia część miasta miała swój centralny punkt, równie istotny co Rynek Główny w części wschodniej, starożytni założyciele Ertsud Grand zatamowali kilka kanałów, tworząc Wielkie Jezioro. Było idealnie okrągłe, w kolorze głębokiego, szafirowego błękitu, miało dziesięć mil obwodu, a w południowym słońcu lśniło niczym zwierciadło. Wokół jego brzegów znajdowały się pałace i dworki bogatych kupców i szlachty miejskiej, a także pawilony rozrywki i obiekty sportowe. Przez cały dzień pomiędzy tymi budynkami pływały łodzie i płaskodenne barki najprzemyślniejszych konstrukcji i pomalowane na jasne kolory.
Pałac Letni, wybitne dzieło dawnego i poza tym zapomnianego Lorda Kassarna, znajdował się na dużej, sztucznej wyspie na samym środku sztucznego jeziora. Były to właściwie dwa pałace, umieszczone jeden wewnątrz drugiego. Zewnętrzny wykonany był z różowego marmuru, wewnętrzny zaś w całości z bambusa.
Pałac marmurowy był nieprzerwanym murem, w którym można było mieszkać; składał się z połączonych pawilonów o dachach wspartych na kolumnach ozdobionych złotem i lapis lazuli z mnóstwem pokoi, krużganków, sal bankietowych i dziedzińców. Pokoje gościnne, których była nieprzebrana liczba, a wszystkie przestronne i przewiewne, ozdobione były malowidłami, przedstawiającymi sceny z życia dawnych Koronalów. Dawno temu przyjeżdżali tu w lecie Koronalowie szukający odpoczynku od rutyny codziennych spraw Zamku, tu przenosili swój dwór i wydawali wielkie uczty dla ważnych panów, szlachciców z miast Góry i dygnitarzy z dalekich stron.
Wewnątrz pierścienia zewnętrznego budynku, który zajmował cały obwód wyspy, znajdował się rozległy park, w którym żyły dzikie zwierzęta: gibizongi, plaary, semboki, dimiliony, nieśmiałe i delikatne bilantoony, wdzięczne, spiralnorogie gambulony, małe, włochate krefty, biegające w kółko jak ożywione kulki futra ze sztywnymi, uniesionymi ogonami i stado pięćdziesięciu białych kibrili, których czerwone ślepia płonęły w szerokich czołach jak wielkie rubiny. W samym sercu parku znajdował się właściwy Pałac Letni, będący prywatnym schronieniem Koronala.
Był zaprojektowany nader elegancko i w całości wykonany z czarnego bambusa z Sippulgar, twardego prawie jak żelazo. Tyczki miały po sześć cali średnicy, dwadzieścia stóp długości, były bogato zdobione i połączone jedwabnymi sznurami. Nigdzie nie użyto ani jednego gwoździa. Dach był także wykonany z wiązek bambusa z Sippulgaru, corocznie pokrywanego czerwoną żywicą drzew grifafa, chroniącą go przez rozkładem. Podtrzymywały go wewnętrzne kolumny, zrobione ze związanych ze sobą trzech bambusowych prętów. Każdą kolumnę wieńczyły czerwone głowy smoków.
Pałac Letni stał na niewielkim wzniesieniu, ponad poziomem reszty wyspy. Dzięki temu Koronal miał widok na odległe brzegi Wielkiego Jeziora. Cały budynek zaprojektowany został tak zmyślnie, że gdyby Koronal znudził się widokiem ze swej sypialni i zażądał innego, wystarczył jeden dzień, by go rozmontować i złożyć ponownie w inną stronę. O tej szczególnej możliwości opowiadano wszystkim, którzy mieli okazję zwiedzić Pałac Letni we współczesności: diukom i hrabiom, członkom rodzin poprzednich Koronalów, ważnym kupcom, którzy przybywali do Ertsud Grand na czele misji handlowych. Historia mówiła, że w czasach Lorda Kassarna rozbierano i składano Pałac co roku, przed przyjazdem Koronala do letniej rezydencji. Czasami na jego specjalne życzenie robiono to nawet częściej. Nikt jednak nie pamiętał ostatniego razu, kiedy to się wydarzyło.
Choć wizyty Koronalów w Pałacu Letnim stały się owych czasach rzadkie, a w ciągu ostatnich trzydziestu pięciu lat ustały w ogóle, władze miasta Ertsud Grand utrzymywały obie budowle, pawilon z marmuru i pałac z bambusa w ciągłej gotowości na przyjazd władcy. Utrzymywanie ich w dobrym stanie powierzono urzędnikowi, tytułowanemu Majordomusem Pałaców, zarządzającemu złożoną z dwudziestu pracowników załogą, która zamiatała korytarze, odkurzała obrazy i rzeźby, przycinała krzewy, karmiła parkowe zwierzęta, dokonywała koniecznych napraw i co tydzień zmieniała pościel we wszystkich niezliczonych pokojach.
Urząd majordomusa był dziedziczny. Przez ostatnich pięćset lat należało do rodziny Eruvni Semivinvora, krewnego pewnego sławnego burmistrza Ertsud Grand z dawnych czasów. Obecny majordomus, Gopak Semivinvor, czwarty tego imienia, zajmował to stanowisko przez niemal pół wieku i to on witał Lorda Confalume’a podczas jego drugiej wizyty w Pałacu Letnim.
Wizyta owa, trwająca cztery dni, była najważniejszym momentem życia Gopaka Semivinvora. W następnych latach wspominał ją wciąż na nowo: powitanie Koronala i jego żony, lady Roxivail, gdy wysiadali z królewskiej barki, prowadzenie ich przez marmurowy pałac zewnętrzny i park do bambusowego, wewnętrznego pałacu, otwieranie dla nich wina i podawanie pierwszego posiłku, a potem wyjście, by mogli skorzystać ze wspaniałych chwil tylko we dwoje. Plotki mówiły, że małżeństwo Koronala nie należało do udanych. Gopak Semivinvor był przekonany, że Lord Confalume i lady Roxivail przybyli do Ertsud Grand, by się pogodzić i nigdy nie przestał wierzyć, że faktycznie im się to udało, chociaż wszystko świadczyło przeciwko temu.
Pozostałe dni rządów Lorda Confalume’a i całość Lorda Prestimiona Gopak Semivinvor spędził na oczekiwaniu na kolejną wizytę władcy. Wstawał każdego ranka — majordomus mieszkał w chatce w cichym zakątku parku — i przeprowadzał inspekcję zewnętrznego i wewnętrznego pałacu, sporządzając długą listę prac, które przed przyjazdem Koronala mieli wykonać jego podwładni. Fakt, że wizyta ta nigdy nie następowała ogromnie go rozczarowywał. Pomimo to wciąż przeprowadzał inspekcje, bambusowy dach był wciąż co roku pokrywany żywicą, wciąż zamiatano marmurowe sale zewnętrznego pałacu, a jego ściany uzupełniano zaprawą murarską. Gopak Semivinvor miał osiemdziesiąt lat. Nie zamierzał umrzeć, zanim uda mu się jeszcze raz ugościć Koronala w Pałacu Letnim w Ertsud Grand.